Słodki obrazek na zielonej trawce, który runął tuż po tym, jak dziecko wypowiedziało pierwsze zdanie

Wiktoria Dróżka
To nagranie nigdy nie powinno trafić do sieci. Jednak trafiło i to prawdopodobnie zostało dodane przez samego rodzica. Co znalazło się na filmie? Czy naprawdę jest się czym chwalić?
Screen/Facebook
Zastanów się, co wrzucasz do sieci
Przekleństwa i brak reakcji rodzica – to przedstawia nagranie, które trafiło do sieci. Obraz niewinny: zielona trawka, niebieski rowerek, schludne dziecko i piesek obok. – Co się stało Marcyś? – pyta kobieta w nagraniu. Dziecko stojące przy błękitnym rowerku odpowiada (do psa lub do mamy), ciężko stwierdzić: "Wypie***aj". Dalej padły jeszcze inne przekleństwo: zaj***ny rower, zobacz, tu nie ma śrubki. Patrz o tutaj (pokazuje na kierownice). I tak oto idealny obrazek szybko runął.

Mama dumnie nagrywa i udostępnia w sieci. Naprawdę trudno w to uwierzyć. Jest się czym chwalić? To jest śmieszne? Normalne?


Wideo zostało udostępnienie również na grupie na Facebooku: Sprawy Wymagające Nagłośnienia te poważne i te zabawne. Nagranie miało negatywny odbiór, ale nie przez wszystkich.
Screen
Są rodzice, którzy uważają, że nic się nie stało. – Jak zwykle gówno burza o nic. Dzieci klną, nawet te z najlepszych domów. Zamknięte w klatkach nie są i uczą się też od otoczenia – pisze jeden z rodziców. Na szczęście nie wszyscy. Inni piszą o zachowaniu dziecka i matki, jako o koszmarze i głupocie. – Powiedzcie mi czym tu się matka szczyci wrzucając to do neta... ? Głupota nie zna granic... – pyta jeden z internautów.

Pytanie, skąd dziecko zna takie słownictwo?


Źródło: Facebook