"W najlepszym wypadku uczeń ze szkoły nic nie wyniesie". Porady dla nauczyciela zrobiły furorę

Katarzyna Chudzik
Brak postępów w nauce nie zawsze jest winą dziecka. Równie często jest efektem zaniedbań ze strony nauczycieli i rodziców – i nie chodzi o merytoryczną stronę nauczania.
Dzieci potrzebują pozytywnej motywacji - czy to aż taka nowość? 123rf.com
Liczba udostępnień zdjęcia z bardzo uniwersalną radą dla nauczycieli, którą na Facebooka wstawił trener personalny Dawid Kędziora dość nas zaskoczyła. Bo choć dalej w Polsce są nauczyciele-egzekutorzy, to wydawało nam się, że teorię znają wszyscy, tylko nie zawsze umieją się do niej dostosować. Dla niektórych jednak fakt, że pozytywna motywacja działa lepiej niż negatywna, jest nowoodkrytą prawdą objawioną.


"Dziecko potrzebuje sympatii"
Sfotografowana ksiażka "Dodaj mi skrzydeł! Jak rozwijać u dzieci motywację wewnętrzną?" autorstwa Joanny Stempki-Kalembka, zawiera bowiem informacje, że "aby się uczyć, uczeń powinien czuć się bezpiecznie, aby móc popełniać błędy, zadawać pytania, przyjmować konstruktywną krytykę".


Autorka informuje czytelników również o tym, że dziecko potrzebuje sympatii (choć chyba lepiej nazwać to wyrozumiałością i zaangażowaniem) ze strony nauczyciela. "Jeśli uczeń nie czuje, że jest dla nauczyciela ważny i wartościowy jako człowiek, a zamiast tego czuje się niedoceniany, traktowany niesprawiedliwie, krytykowany to proces nauczania nie zajdzie [...] w najlepszym wypadku uczeń nic z lekcji nie wyniesie" – uczy nas poradnik. Jeśli zaś dziecko będzie miało długotrwałe poczucie, że traktowane jest jako "głupie", może mieć to negatywne konsekwencje. Z łatwością można mu niestety podciąć skrzydła, na zawsze nawet.
Oto fragment książki "Dodaj mi skrzydeł! Jak rozwijać u dzieci motywację wewnętrzną?"Facebook.com
Każdy z nas zna osobę, przy których czuje się błyskotliwa

To, o czym traktuje podręcznik w psychologii nazywane jest efektem Pigmaliona i Golema. To rodzaj samospełniającej się przepowiedni. W skrócie rzecz ujmując – ludzie zachowują się zgodnie z naszymi oczekiwaniami wobec nich. Kiedy my, swoim zachowaniem i słowami, dajemy do zrozumienia, że uznajemy naszego adwersarza za osobę kompetentną (robiąc to nawet nieświadomie), sprawiamy, że osoba ta rzeczywiście zachowuje się kompetentnie.

Jeśli sugerujemy, że jest roztrzepana, ona rzeczywiście taka będzie. Nie zawsze, ale chociażby w naszej obecności. Nawet mając świadomość tego mechanizmu nie jesteśmy w stanie go kontrolować. Każdy z nas zna osobę, przy których czuje się błyskotliwa i taką, przy której elokwencja jakoś mu "zanika". I jeśli dotyczy to nawet dorosłych, wykształconych i samoświadomych ludzi, to jak ma nie dotyczyć dzieci?

Warto zawsze o tym pamiętać, bo niestety nie tylko nauczycielom zdarza się dzieci nie doceniać i traktować je z niecierpliwością. Dotyczy to przecież również większości rodziców. – Prawda jest taka, iż według was , nauczyciele nie dość, iż mają nauczać, to jeszcze wychowywać. I wszystko to robić z uśmiechem na twarzy, bez słowa krytyki – oceniła emerytowana nauczycielka treść podręcznika. I poniekąd ma rację – nauczyciel nauczycielem, ale największą rolę w procesie wychowawczym odgrywa zawsze rodzic.
Napisz do autorki: katarzyna.chudzik@mamadu.pl