"Smutek i niewiara w swoją wartość nie wynikają z kształtu nosa". Tak matki niszczą swoje córki
Od kilku koleżanek słyszałam, że ich mamy mają tendencję do zwracania uwagi. A to na ubranie, a to na fryzurę, a to na zachowanie, wybory. Ale najczęściej... na wygląd. Jesteś za gruba, schudnij, weź się za siebie, zadbaj o wygląd, bo żaden facet takiej nie będzie chciał. Znacie to?
Skala problemu dotarła do mnie podczas jednego ze spotkań z koleżankami. Jedna powiedziała, że jej mama się jej wstydziła, gdy była dzieckiem. Druga dodała, że ona ciągle słyszała, że nie jest wystarczająco ładna. Kolejna mama była mistrzynią w kąśliwych uwagach.
W rozmowach łączyły się słowa, które teoretycznie do siebie nie pasują. "Mama" w towarzystwie obrzydliwa, gruba, wstyd, ocenianie, dziwka. Temat "zbadałam" jeszcze głębiej i dopytywałam każdą znajomą lub znajomą znajomej, czy spotkały się z nieprzyjemnymi komentarzami z ust mamy.
Niestety. W większości przypadków usłyszałam, że jako dziewczynki, później nastolatki, a i teraz, jako kobiety słyszą uwagi na temat swojego wyglądu. – Raz usłyszałam, że mam wszystko za duże. Za duże oczy, za duże usta, za dużo ciała. Że za dużo jem, a powinnam o siebie zadbać, żeby ktoś mnie zechciał – czytam w jednej wiadomości.
Jesteś zapuszczona i nie dbasz o siebie
Przypomniałam sobie, że zawsze słyszałam to od babci. Że ogólnie to jestem za gruba, a przecież dziewczynki NIE MOGĄ być grube. Inna koleżanka napisała mi, że zdarzyło się jej usłyszeć, że mama wstydzi się z nią wychodzić w miejsca publiczne, bo jest brzydkim dzieckiem. Kolejna co rusz otrzymywała sygnał, że "nie jest idealna" – za gruba, gdy trochę przytyła, za chuda, gdy schudła. Raz wątła i zbyt niemrawa. To znowu zaokrąglona, "pączkowata".
– Czułam brak wsparcia, który też wynikał z mojego wyglądu. Raz zapytałam mamę o prezerwatywy i potrzebowałam pomocy w sprawach intymnych. Odpowiedziała, że mogła się spodziewać, że jestem dziwką. Ponoć "wystarczyło na mnie spojrzeć". Chodziło o krągłe kształty, które mama odbierała nie jako część kobiecego ciała, a raczej jako potrzebę "dawania dupy", by zdobyć aprobatę mężczyzn. Uznała, że tylko tym sposobem mogą zdobyć mężczyznę.
– Przecież chłopiec nie chce mieć mało subtelnej dziewczynki, która jest "zapuszczona". Słyszałam zawsze, że nie mam gustu, że nie umiem się ubrać, że wyglądam okropnie – czytam w kolejnej wiadomości. I kolejnej. I kolejnej. Okazało się, że wpajanie dziewczętom, że "muszą wyglądać" i to tak, żeby wzbudzać zainteresowanie chłopców to nadal szalenie popularny sposób na wychowanie człowieka płci, ponoć z natury, pięknej.
Pokoleniowa nieświadomość czy przyzwolenie na ocenianie?
Co jednak ciekawe praktycznie wszystkie dziewczyny, z którymi rozmawiałam starają się utrzymać "normalny" kontakt z mamą, a uszczypliwe komentarze traktują jako pewną pokoleniową nieświadomość. – Mam fajną mamę, ale ona po prostu chyba nie wie, że takich rzeczy się nie mówi. Mojej siostrze też powtarza, że może by odłożyła już te ciastka albo że przytyła, albo że jest już chuda i przez to "wygląda brzydko".
Nasze mamy często słyszały to od swoich mam. Trochę jesteśmy do tego przyzwyczajone, że mama zwraca uwagę na nasz wygląd, bo "się martwi", przecież chce dobrze, mówi to "dla naszego dobra". U niektórych rozmówczyń zauważyłam jednak, że ta troska zadziałała w drugą stronę. Niektóre kobiety potrafiły sobie z tym poradzić, zbudować samoocenę, odciąć od ciągłego oceniania.
W innych przypadkach ciągłe pobudzanie poczucia wstydu czy zażenowania nie miało już takich "delikatnych efektów". – Moją koleżankę mama raz w kłótni nazwała "dziwką", druga od małego słyszała, że jest gruba, brzydka, zapryszczona, że jej się wstydzi. Od tej pory ma zaburzenia odżywiania. To jest poważny problem – czytam. Innym razem na spotkaniu z koleżanką słyszę historię dziewczyny, która nie potrafi zbudować relacji, zaufać mężczyźnie, szczerze porozmawiać z innymi kobietami.
Muszę być idealna
Kolejne spotkania przynoszą opowieści o usilnej walce o wygląd. Odkładanie pieniędzy na operację biustu, zabiegi kosmetologiczne wykonywane przez dziewczyny w wieku, który wydawałoby się jest po prostu "świeży i młody". Powiększanie ust, ostrzykiwanie buzi. Gdy słyszę to z ust dziewcząt 22-, 23-letnich to nie ukrywam zdziwienia. Drążę jednak temat i ostatecznie słyszę subtelne potwierdzenie, że "to tak nie do końca jest tylko dla siebie".
Chociaż oczywiście również kobiety robią to dla własnego komfortu, i mają do tego pełne prawo, to potem ujawnia się druga strona medalu. Niezadowolenie partnera, komentarze rodziny, krytyka ze strony mamy. Smutek i niewiara w swoją wartość, która wynika nie z kształtu nosa czy rozmiaru spodni, a wartości, które się w życiu reprezentuje.
Mamy, nie mówcie swoim córkom, że są brzydkie, za grube, za chude, koślawe, niefajne, mizerne, zaniedbane, nieuczesane, "zapryszczone", źle ubrane, że mają coś za duże lub za małe. Po prostu je wspierajcie.