"Bo ci wleję na dzień dobry". Nauczycielka "tresuje" 7-latki. Rodzice nagrali zachowanie kobiety

Alicja Cembrowska
Nauczycielka z wrocławskiej podstawówki miała niestosownie odnosić się do uczniów. Rodzice ją nagrali. Dyrektor twierdzi, że żadne uwagi na zachowanie jego pracownicy do niego nie dotarły. Sprawą zajął się kurator.
Nauczycielka z Wrocławia miała stosować przemoc słowną względem uczniów. Sprawą zajął się kurator Maciej Stanik
"Nie wydawaj dźwięku!"
O sprawie poinformowała Gazeta Wrocławska. – Dostaniesz takie zadanie, że będziesz płakać, bo ostatnio masz jakiś kryzys, wszystko jest dla ciebie trudne; masz minutę, żeby siąść i zacząć jeść śniadanie; proszę cię setny raz, nie wydawaj dźwięku; muszę huknąć, żebyście zrozumieli polecenie?; nie idź tak, jak trzeba, to pożałujesz; bo ci wleję na dzień dobry.

Tak miała do 7- i 8-letnich dzieci nauczycielka. A to tylko kilka przykładów. Uczniowie poinformowali o tym rodziców, zgłaszali, że boją się chodzić do szkoły, bo pani krzyczy i straszy. Z początku rodzice myśleli, że maluchom trudno dostosować się do warunków inne niż przedszkolne. Postanowili jednak zweryfikować te informacje, w tajemnicy nagrywając lekcję. Nagranie trafiło do kuratorium, sprawą zajął się również rzecznik praw dziecka.


Kto mija się z prawdą?
Pomimo tego, że rodzice posiadają nagranie, a w liście do redakcji Gazety Wrocławskiej podkreślili, że na tę samą nauczycielkę były już wcześniej skargi (inni uczniowie również skarżyli się na jej zachowanie), to sprawa nie jest taka oczywista.

Dyrektor placówki, Robert Siwy, twierdzi, że o niczym go nie informowano. – Nigdy nie było uwag ze strony rodziców czy dzieci na zachowanie tej nauczycielki. Nigdy nie zaobserwowałem jakichkolwiek niestosownych zachowań z jej strony. W rozmowach ze mną rodzice wypowiadali się pochlebnie na temat jej pracy. Cytowane słowa w ustach jakiegokolwiek nauczyciela uznałbym za niestosowne i wymagające interwencji. Dotąd żaden rodzic nie skontaktował się ze mną, nie skierował do mnie skargi i nie przedstawił nagrań – powiedział.

Gdy wrocławscy dziennikarze pokazali dyrektorowi nagrania, ten uznał, że są tak słabej jakości, że nie ma pewności, że dotyczą akurat tej konkretnej nauczycielki.

Karygodne zachowanie nauczycielki
Kurator Roman Kowalczyk, do którego wpłynęło zgłoszenie, na razie nie wypowiada się szerzej o zajściu. – Jeżeli rzeczywiście nauczycielka w taki sposób odzywała się do uczniów, to można to uznać za formę przemocy psychicznej. Grożenie człowiekowi, a dziecko to przecież człowiek, jest przemocą psychiczną – powiedział portalowi Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka.

Nauczycielka nie odpowiedziała na pytania dziennikarzy. Stwierdziła, że nagranie może być zmanipulowane, chciała dowiedzieć się, który z rodziców ją nagrał. Rodzice natomiast trzymają się swojej wersji i powtarzają, że takie sprawy trzeba nagłaśniać, by na przyszłość inni opiekunowie wiedzieli jak reagować, a nauczyciele nie czuli się bezkarnie.

Podobne przypadki opisywała na Mamadu.pl Katarzyna Chudzik: – Tylko dwie osoby na cały rocznik zaliczają sprawdzian z matematyki, dzieciaki w podstawówce muszą odpowiedzieć na 360 pytań z "Pana Tadeusza", pan od historii rzuca krzesłem o ścianę. To właśnie współczesna "bojąca się uczniów" szkoła, z którą postanowił walczyć ojciec dwójki dzieci.

W artykule opisała kontrowersyjne i niedopuszczalne zachowania nauczycieli względem uczniów. – Magda akurat czytać lubi, ale ogromną niechęcią darzy historię. Niedawno skończyła szkołę i wciąż uważa, że jej historyk był niezrównoważony. – Kiedy szepnęło się coś do sąsiada z ławki, wpadał w furię. Nagle zrywał się od swojego biurka, jego fotel na kółkach odbijał się od ściany z tablicą, a on podbiegał do ucznia i wydzierał się, że to on teraz prowadzi lekcje i jak ktoś śmie mu przeszkadzać. Zdarzało się, że brał swój fotel i rzucał nim o ścianę. Już nie zliczę, ile razy rzucał tak kubkiem – opowiada 20-latka.

Warto rozmawiać z dziećmi i nie zakładać od razu, że "przesadzają". Starajmy się weryfikować każdą informację, konsultować się z innymi nauczycielami, rodzicami czy dyrekcją. W sprawie nauczycielki z Wrocławia wysłałyśmy maila do dyrektora szkoły. Nadal czekamy na odpowiedź.
Źródło: gazetawroclawska.pl