Szpital 2 razy odmówił przyjęcia ciężarnej. Do tej tragedii nie musiało dojść

Ewa Bukowiecka-Janik
Pani Daria straciła dziecko po tym, jak dwukrotnie odmówiono jej hospitalizacji w Szpitalu Powiatowym we Wrześni. Kobieta dysponowała dwoma skierowaniami od dwóch różnych ginekologów. Obaj twierdzili, że wód płodowych jest za mało i najwyższy czas na rozwiązanie. Jednak ordynator oddziału ginekologii we wrzesińskim szpitalu miał uznać inaczej. Sprawą zajęła się prokuratura.
Szpital we Wrześni odmówił ciężarnej hospitalizacji. Dziecko urodziło się martwe Fot. 123rf.com
Jak donosi Polsat News, pierwszy raz pani Daria zgłosiła się do szpitala w 39 tygodniu ciąży, drugi raz w 40. Według ordynatora wód płodowych była "odpowiednia ilość" i "wszystko było w porządku".

Rozbieżne opinie
— Lekarz prowadząca powiedziała, że wód jest mało. Cztery dni później kolejny, inny lekarz, powiedział, że wód praktycznie nie ma w ogóle, proszę się natychmiast udać do szpitala i wypisał skierowanie – stwierdził w rozmowie z Polsat News Adam Kriger, ojciec dziecka.

— Lekarz ordynator zignorował totalnie te zalecenia lekarzy z Gniezna, czując, nie wiem, czy swoją wyższość może, bo jest ordynatorem, że on jest bardziej doświadczony, ma większą wiedzę i bardzo lekceważąco podchodził do żony i po prostu powiedział, że ma iść do domu – dodał.


Za drugim razem odmówiono pani Darii wywołania porodu po tym, jak została w szpitalu na nocnej obserwacji. Dzień później jej stan pogorszył się. — Po tym wypisie ze szpitala, na drugi dzień jak już mnie wypisali, czułam już po prostu, że bolał mnie kręgosłup, czułam ruchy, ale okazało się, że to nie były ruchy, tylko samo obijanie się, bo dzidzia już najprawdopodobniej była martwa, jak mnie wypisywali — powiedziała Daria Kriger.

Tym razem pani Daria pojechała do szpitala w Gnieźnie. Tam okazało się, że nienarodzone dziecko nie żyje. Sekcja zwłok pokazała, że dziecko mogło umrzeć w dniu, w którym wypisano panią Darię ze szpitala we Wrześniu po raz drugi.

Jak się okazuje, ciąża przebiegała bez komplikacji. — Moi klienci wychodzą z założenia, że sytuacja jest nadzwyczajna i że należy wyciągnąć odpowiedzialność od osób, które odmówiły przeprowadzenia porodu — stwierdził Tomasz Dzionek, radca prawny, który reprezentuje małżeństwo.

Co ciekawe, lekarze ze szpitala we Wrześni twierdzili, że dziecko waży około 3 kilogramów. Tymczasem potwierdziła się opinia lekarza prowadzącego ciążę pani Darii – że dziecko jest duże i waży 4 kilogramy.

Sprawą zajęła się prokuratura
— To jest śledztwo w sprawie narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez osobę zobowiązaną do opieki, czyli przez personel szpitala powiatowego we Wrześni, jak również nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Czyny te zagrożone są karą pozbawienia wolności do lat 5 – mówi w rozmowie z Polsat News prokurator Michał Smętkowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Dotychczasowe czynności potwierdziły opisany wyżej scenariusz. W obu przypadkach lekarze z wrzesińskiego szpitala nie widzieli podstaw do przeprowadzenia zalecanych działań.

Co może zrobić kobieta, której szpital odmawia przyjęcia?
— Termin porodu często nie jest wystarczającym argumentem, by przyjąć ciężarną do szpitala. Nie zawsze też skierowanie oznacza szybką hospitalizację. W sytuacji, kiedy szpital odmawia kobiecie w ciąży przyjęcia, ma ona prawo do podania powodu takiej decyzji i wpisania go w dokumentację. W ten sposób po odmowie szpitala zostanie ślad – mówi w rozmowie z Mamadu Joanna Pietrusiewicz prezeska Fundacji Rodzić po Ludzku.

— Mamy też prawo do opinii innego lekarza. Wówczas możemy powołać się na prawa pacjenta. Zawsze można też niezwłocznie zgłosić się z dokumentacją do innego szpitala – dodaje Joanna Pietrusiewicz.
Źródło: Polsat News

Napisz do autorki: ewa.bukowiecka-janik@mamadu.pl