Oblewają twarze kobiet kwasem. Za zdjęciem Martyny stoi poruszająca historia
W Pakistanie kobiety oblewane są kwasem za to, że wniosły do domu męża za mały posag. W Polsce się to raczej nie zdarza, ale osoby poparzone w inny sposób nie wiedzą, gdzie znaleźć pomoc.
Zdjęcia trafiają nie tylko do widza "Kobiety na krańcu świata", ale również do zabieganego zjadacza pizzy, który innymi kulturami się nie interesuje. Dzięki Wojciechowskiej wchłania on odrobinkę tychże kultur właściwie mimochodem.
Dziewczyny bez twarzy
Teraz dziennikarka podzieliła się zdjęciem z Musarrath Misbah, właścicielką największej sieci salonów piękności w Pakistanie, która w przeszłości malowała takie osobistości jak Margaret Thatcher czy Lady Dianę. Dziś kobieta jest bohaterką – pomogła już prawie 1000 Pakistankom, których życie obróciło się w zgliszcza przez oblanie kwasem lub podpalenie.
Nie każdy wie, że oblewanie kwasem w Pakistanie to codzienność. Rozumiana dosłownie - każdego dnia do pakistańskiego szpitala z oddziałem chirurgii plastycznej trafia przynajmniej jedna kobieta. Stereotypowo uznaje się, że to kobieta, która zawiniła – chociażby zdradą małżeńską, czy tym, że stała się ofiarą gwałtu (!). Tymczasem okazuje się, że powody są często znacznie bardziej prozaiczne, takie jak za mały posag wniesiony do małżeństwa. Mężowie i ich rodziny nie mają w sobie ludzkich odruchów – torturują swe "darmowe służące" na przykład wiążąc je i nakładając kwas na ich twarze drewnianą szpatułką, albo wlewając go do ust. Tylko 2 proc. zbrodniarzy zostaje za swoje czyny skazanych.
Musarrath Misbah założyła fundację "Depilex Smile Again", która pomaga poparzonym i często odrzuconym przez rodziny kobietom. Bo niemal żadna z nich nie może sama zapewnić sobie operacji – jedna kosztuje 3000 złotych, a niemal nigdy na jednej się nie kończy. Naprawa szkód trwa często od 2 do 5 lat, a i tak twarz nigdy nie wraca do wyglądu sprzed ataku.
Tylko pięć ośrodków w Polsce
W Polsce oblanie kwasem jest na szczęście wyjątkiem, o którym – gdy się zdarzy – trąbią wszystkie media. Osób poparzonych w inny sposób jest jednak sporo, choć niewiele się o tym mówi. Istnieją jednak fundacje, które im pomagają, m.in. Fundacja Poparzeni czy Fundacja Jagoda.
– Poparzona osoba w Polsce staje przed całym szeregiem problemów - chociażby biorąc pod uwagę specjalistyczną rehabilitację, do której nie każdy ma dostęp. Chyba że akurat mieszka w pobliżu szpitala z oddziałem oparzeniowym (w Polsce jest tylko 5 takich ośrodków - przyp. red). Kolejna kwestia to zaplecze socjalne: koszty dodatkowych zabiegów, które w 90 proc. nie są finansowane przez NFZ. Dotkliwy jest także brak wsparcia psychologicznego dla ludzi, którzy po doznaniu oparzenia nie mogą pracować, nagle zostają sami z diametralnie zmienionym wyglądem i jakoś muszą się w tej sytuacji odnaleźć – powiedziała Jolanta Golianek, prezes Fundacji Poparzeni w wywiadzie dla Zatoki Piękna.
Nie trzeba zatem być oblanym kwasem, żeby uzyskać pooparzeniową pomoc. I naprawdę warto z niej skorzystać.
Może cię zainteresować także: Sprawdź, czy twoje dziecko ma takie ślady. Jeśli tak, może poznało już niebezpieczną zabawę