Powstała "lista zachowań niepożądanych". O tych skutkach reformy edukacji się nie mówi
W szkołach obowiązują karty obserwacyjne dotyczące oceny dyżurów nauczycieli. W jednej z placówek jako zachowania niepożądane uznano picie kawy, wyglądanie przez okno i... rozmowę z uczniami. – Nauczyciele muszą coraz bardziej walczyć, by szkoła nie stała się odarta z emocjonalności – komentuje nauczycielka wczesnoszkolna Angelika Skrzypa.
Wprowadzony nową reformą edukacji system oceniania nauczycieli sprawia, że szkolna rzeczywistość w niektórych placówkach przypomina już "Rok 1984" – brakuje tylko policji myśli. Choć myślozbrodnia według krążącej po sieci "karty obserwacyjnej dyżurów nauczycielskich" nie jest jeszcze branym pod uwagę kryterium pełnienia dyżurów, to jest nim chociażby picie kawy i herbaty, czy... wyglądanie przez okno. To – podobnie jak "rozmowa z uczniem nie w ramach interwencji"- zachowanie niepożądane.
Taka karta obowiązuje w jednej ze szkół•Facebook.com
Że ciało pedagogiczne łatwo nie ma, to jedna sprawa. Drugą natomiast poruszyła Angelika Skrzypa, nauczycielka wczesnoszkolna z Krasnegostawu. "Zakaz rozmowy z uczniami?! Jak mamy nawiązywać z nimi relacje, jak nie poprzez rozmowę? Wyłącznie podczas lekcji? Paranoja!" - napisała, czym wyraziła clou problemu.
W tej sytuacji prócz samego ciała pedagogicznego cierpią młodzi adepci zawodów wszelakich, oraz dzieci którzy potrzebują zainteresowania i popchnięcia ich w odpowiednią stronę.
– Jestem nauczycielem wczesnoszkolnym, moi uczniowie to dzieci, które mają silną potrzebę dzielenia się ze mną przeróżnymi ciekawostkami, doświadczeniami, czy chociażby tym, co zjadły na śniadanie. W momencie, kiedy musiałabym odmówić im rozmów, to tak jakbym powiedziała dziecku: "Nie rozmawiam z Tobą, ponieważ mam dyżur. Niby jestem tu dla ciebie i twojego dobra, ale system jest taki, że nie możemy nawiązywać relacji. Mam nadzieję, że u ciebie w domu wszystko okej, nikt cię nie krzywdzi i jesteś szczęśliwy, niestety nie mogę z tobą o tym zbyt często porozmawiać, bo na przerwie mogę zareagować tylko na zachowania niepożądane.” Oczywiście bardzo przesadziłam w tym momencie, ale proszę zauważyć, że realizacja programu wymaga przysłowiowego biegu z językiem na brodzie, a nauczyciele muszą coraz bardziej walczyć, by to miejsce nie stało się odarte z emocjonalności – tłumaczy Angelika Skrzypa.
Podobne zdanie ma Emilia Gabryel, nauczycielka ze Szczecina. – Stwierdzenie, że nauczyciel nie może rozmawiać z uczniami i rodzicami jednocześnie mnie rozśmieszył i zasmucił. Stoję na dyżurze i jak podbiegną do mnie uczennice, żeby mi coś opowiedzieć, to mam udawać, że ich nie widzę? To niepedagogiczne – ignorować uczniów i rodziców – oburza się kobieta. Jej zdaniem kolejnym absurdem jest jawność takiej karty – kiedy wyznaczona przez dyrekcję osoba napisze, że dany nauczyciel pił kawę podczas dyżuru, oskarżona o to osoba będzie miała wgląd w negatywną ocenę. Zobaczy zatem nazwisko "szpiega", co na atmosferę w placówce raczej pozytywnie nie wpłynie.
Zdaniem nauczycieli sprawa powinna zostać przedyskutowana podczas posiedzenia rady pedagogicznej. Wówczas nauczyciele wiedzieliby skąd takie, a nie inne ustalenia i być może udałoby się zmodyfikować treść karty.
Może cię zainteresować także: "Mordujemy je na dzień dobry". Jak polska edukacja zabija potencjał i kreatywność, nie tylko u dzieci