"Koloruj misia, bo tak". Zawadzka o tym, jak w przedszkolach zabija się indywidualizm dzieci

Alicja Cembrowska
Pamiętam, że w dzieciństwie usłyszałam uwagę na temat swojego rysunku – drzewo nie może być fioletowe, a chmura żółta. A mnie się podobało właśnie tak. Zapytałam tatę, co powinnam zrobić z tym, jakże ważnym na tamtym etapie, "problemem". Odpowiedział, że nie. Wcale nie musi tak być, bo to mój rysunek i mogę używać takich kolorów, jakie mi się podobają.
Czy przedszkole odpowiada na indywidualne potrzeby dzieci? Fot. Pixabay / Floridanana
Koloruj misia jak wszyscy!
Przypomniała mi się ta historia, gdy przeczytałam wpis Doroty Zawadzkiej na temat "wpychania malucha w ramkę grzecznego dziecka". Psycholog przywołuje sytuację, w której dzieci dostały do pokolorowania szablon misia bez wychodzenia za linię.

Troje dzieci nie chciało jednak kolorować takiego szablonu i zamienić misia na czołg. – Skoro zadaniem jest nie wychodzenie poza linie schematu, dzieci mogłyby kolorować różne szablony. A ona [nauczycielka – przyp. red.] na to, że wszystkie dzieci mają kolorować misie, bo tak jej wygodniej – pisze Zawadzka.


Różne potrzeby

Takie działanie wydaje się nielogiczne. W końcu w grupie są różne dzieci, o różnych potrzebach i zainteresowaniach. Jedno w przyszłości zostanie lekarzem, a inne ślusarzem. Jakim problemem byłoby danie dzieciom wyboru, co chcą kolorować? Dalej psycholog pyta, co właściwie oznacza określenie "niegrzeczne dziecko". Czy jest nim maluch żywiołowy, który nie słucha poleceń? – Oczywiście trzeba pracować nad zasadami i regułami i budować autorytet. Ale zaznaczam BUDOWAĆ w każdej grupie od nowa, a nie oczekiwać, że mamy go i gotowe – podsumowała psycholog.

I trudno się z nią nie zgodzić. Od dawna specjaliści zwracają uwagę, że brakuje w placówkach edukacyjnych tego indywidualnego podejścia i zrozumienia, że ślepe podporządkowywanie się do ustalonych norm nie zawsze jest dobre. Z drugiej strony głos pewnie zabiorą nauczyciele, którzy niestety często nie mają możliwości, by poświęcić tyle uwagi jednemu dziecku, ile by chcieli. Ale może małymi krokami się uda? Bo według mnie pozwolenie na kolorowanie czołgu zamiast misia jest właśnie takim małym krokiem.