"Czy rodzice piją?" – afera wokół ankiety z ostrołęckiej podstawówki

Ewa Bukowiecka-Janik
Czy rodzice są cierpliwi, czy raczej surowi? Czy masz swój pokój? Czy rodzice piją? – m.in. takie pytania miały znaleźć się w imiennej ankiecie, którą nauczyciele w Szkole Podstawowej nr 6 w Ostrołęce dali do wypełnienia uczniom. Z osobistych pytań szkoła zdążyła się już wycofać, jednak pozostaje pytanie, po co w ogóle je zadawali?
Szkoła Podstawowa nr 6 w Ostrołęce wycofuje się z imiennej ankiety. fot. Tomasz Fritz / Agencja Gazeta
Do redakcji portali lokalnych i ogólnokrajowych zgłosili się oburzeni rodzice, którzy o ankiecie dowiedzieli się od swoich dzieci. Wypełniali ją uczniowie klas IV-VIII. Pytania dotyczyły warunków mieszkaniowych, sytuacji materialnej rodziców, metod wychowawczych, jakie stosują oraz czy rodzice piją.

Jak pisze portal tvp.info, o ankiecie wiedziała tylko kadra szkoły i dzieci – Mazowieckie Kuratorium Oświaty zostało poinformowane dopiero po interwencji dziennikarzy. Szkoła wycofała się z ankiety – poinformowała o tym portal eostroleka.pl.

W oświadczeniu szkoły czytamy, że pytania opracowali pedagodzy, odpowiedzi są przechowywane zgodnie z RODO, a na samo przeprowadzenie imiennej ankiety o tej treści zezwalają konkretne paragrafy: "(...) Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 11 sierpnia 2017 r. w sprawie wymagań wobec szkół i placówek (Dz.U.2017, poz.1611) oraz Rozporządzenia MEN z dnia 9 sierpnia 2017 r. w sprawie zasad organizacji i udzielania pomocy psychologiczno-pedagogicznej w publicznych przedszkolach, szkołach i placówkach, której nadrzędnym celem jest przygotowanie działań wspierających dziecko i ich rodziców w procesie wychowawczym (...)" – napisała dyrekcja Szkoły Podstawowej nr 6 w Ostrołęce w mailu do portalu eostroleka.pl.


Autorzy maila dodają, że "wnikliwie wyjaśniają" kwestie wskazane przez rodziców. Nikomu nie udało się jednak ustalić, po co nauczyciele w ogóle przeprowadzili ankietę. Redakcji Mamadu nie udało skontaktować się z dyrekcją szkoły.

Po co nauczycielom ankieta?
W komentarzach pod publikacjami na temat ankiety znaleźć można opinie, że być może rodzice mają sporo do ukrycia, skoro tak bardzo boją się odpowiadać na osobiste pytania. Inni widzą w ankiecie dowód na realne zainteresowanie uczniami.

Tym bardziej że oburzeni rodzice używali argumentów, które mogą wywoływać mieszane uczucia: "Szkoła prowadzi lekcje na korytarzu, ale nas sprawdza, czy zapewniamy dzieciom osobne pokoje", "Czy nie jest to sposób na inwigilację rodzin pod pozorem opieki?" – pytali w listach do redakcji tvp.info.

Jednak niezależni pedagodzy są innego zdania. – Po pierwsze, jeśli w domu dziecka dzieje się coś złego, nauczyciel jest w stanie to wyłapać bez krępującego przepytywania ucznia – mówi redakcji Mamadu nauczycielka języka polskiego w szkole podstawowej z 30-letnim stażem. – Tym bardziej w formie imiennej ankiety. Najczęściej rozmawiamy z rodzicami lub upewniamy się o sytuacji ucznia w sposób bardzo delikatny, nie zawstydzający czy upokarzający.

Według nauczycielki forma zadawania trudnych osobistych pytań powoduje, że dziecko jest zażenowane. Zwłaszcza jeśli rzeczywiście w jego domu dzieją się złe rzeczy. A ponieważ pytania zadawane są na papierze, nie jest trudno skłamać. – Poza tym dzieci bywają nieobiektywne. Oczywiście nie chodzi o to, by nie ufać dzieciom. Gdyby nauczyciele naprawdę chcieli zadbać o dobro swoich uczniów, zrobiliby to bez ich udziału – dodaje nauczycielka.

A czy wy, drodzy rodzice, zgodzilibyście się, by wasze dziecko wypełniło podobną ankietę? Czekamy na wasze komentarze!
Źródło: eostroleka.pl, tvp.info