Kierowca autobusu niemal przyciął drzwiami małe dziecko. "To wina matki"

Redakcja MamaDu
Na trasie warszawskiej linii 192 doszło do niebezpiecznej sytuacji. Kierowca autobusu niemal przyciął drzwiami małe dziecko. Zbulwersowana matka opisała zdarzenie na Facebooku. I co? Oberwało jej się...
Kierowca autobusu niemal przyciął drzwiami małe dziecko. Prawo autorskie: plrang / 123RF Zdjęcie Seryjne
"Nie obserwował, co dzieje się w środku autobusu i nic nie słyszał, bo miał w uszach słuchawki! Na moje napomnienia, kiedy wyjął w końcu słuchawki z uszu, nie zareagował, tylko odjechał z przystanku, nie czekając aż wysiądziemy! Dziecko zestresowane, płaczące, przerażone, przeżywa do teraz” – pisze pani Katarzyna.

Jak się okazało, w opinii pasażerki, nie tylko kierowca zachował się fatalnie. "Skandalem też było zachowanie ludzi na przystanku, bo zamiast poczekać aż wysiądziemy, wpychali się przed nas, w tym pani z wózkiem. To niestety nagminna praktyka niektórych sąsiadów" – żali się w dalszej części postu pani Katarzyna.


Kobieta przyznała również, że dość długo wysiadała z dzieckiem z autobusu, bo czekała aż pojazd się zatrzyma, by móc zdjąć dziecko z fotela. Jej zdaniem musiała tak zrobić, ponieważ kierowcy linii 192 i 166 "jeżdżą jak wariaci".

Choć część komentujących przyznała pani Katarzynie rację, zwłaszcza w kwestii nieodpowiedzialnej jazdy kierowców z Ursynowa, to większość za zaistniałą sytuację obarczyła matkę.

"Zamiast zwalać winę na kierowcę, niech pani przemyśli, czy to akurat nie pani robi coś źle” – pisze jedna z internautek.

"Ludzie, ogólnie jest przyjęte, że najpierw się wysiada, a potem WSIADA, jeżeli ludzie już zaczęli wsiadać to znak dla kierowcy, że NIKT NIE BĘDZIE JUŻ WYSIADAŁ", "Proszę pani, są przyciski dla wózków, może pani bez problemu nacisnąć", "Trzeba było jeszcze dłużej siedzieć z dzieckiem, zamiast przygotować się do wsiadania" – komentują pozostali.

Zdaniem internautów, kierowca nie widzi i nie słyszy wszystkiego i to go usprawiedliwia. Pytanie jednak, czy tak powinno być. To, że pasażer nie użyje przycisku dla osób z wózkami nie może przecież stwarzać zagrożenia.

Pod postem pani Katarzyny pojawiła się odpowiedź Warszawskiego Transportu Publicznego, który przyjął zgłoszenie o zaistniałej sytuacji. Miejmy nadzieje, że coś się zmieni, ponieważ analogicznych przypadków nie brakuje. O podobnym zdarzeniu opowiedziała redakcji Mamadu Kasia, mama 3-letniego Piotrka.

– Kierowca w 512 o mały włos przyciął mojego syna drzwiami. A i tak najgorsze, że Piotruś wyskoczył, a ja prawie zostałam w środku. Na szczęście mężczyzna, który stał przy drzwiach przytrzymał je na siłę i wysiadłam – opowiada Kasia.

Cóż, wszystko wskazuje na to, że ostrożności nigdy za wiele, a zmiany, które pomogłyby uniknąć takich sytuacji są naprawdę potrzebne.
Źródło: warszawawpigulce.pl