Wierzysz w mityczny syrop z cebuli? Zobacz, co naprawdę działa w domowych syropach

Ewa Bukowiecka-Janik
Wczesna jesień to czas, kiedy wracamy do tematu przeziębień. Zwłaszcza u dzieci – po powrocie do szkoły czy przedszkola infekcje zdarzają się częściej niż zwykle. Nieustannie wierzymy, że w walce z bakteriami i wirusami najlepiej sprawdzają się domowe mikstury, największą karierę robią te smaczne. Zapytaliśmy eksperta, czy rzeczywiście mogą działać.
Co działa na kaszel? Pixabay/stevepb
Wielu z nas pamięta smak syropu z cebuli, czy mleka z miodem i czosnkiem. Nic miłego. Dlatego coraz większą sławę zyskują specyfiki, które obiecują nie tylko powrót do zdrowia, ale również łyżkę słodyczy. Jednym z nich jest syrop marchewkowy.

Przygotowuje się go z marchwi, imbiru, wody i miodu. Należy ugotować marchew z korzeniem świeżego imbiru. Potem zmiksować ugotowane korzenie i dolać wodę z gotowania. Kiedy całość wystygnie, dodajemy miód. Proporcje to 4 łyżki miodu i dwie łyżki imbiru na pół kilograma marchwi.

Nietrudno wyobrazić sobie, że mikstura jest pyszna. Ci, którzy testowali, twierdzą, że działa. Portale rozpisują się o wykrztuśnym działaniu soku z marchwi. Co wiemy na pewno?


– Syrop z marchewki mnie zaskoczył. Znam inne składniki, które działają przeciwwirusowo, przeciwbakteryjnie czy przeciwzapalnie. W przepisie na syrop marchewkowy zwróciłam uwagę na imbir i miód. W mojej ocenie to one zapewniają skuteczność syropu – mówi dietetyczka Monika Stromkie-Złomaniec.

Zdaniem naszej ekspertki, tego typu syropy nie powinny zastępować zapisanych przez lekarza leków. Nie powinniśmy też leczyć dzieci na własną rękę, zwłaszcza jeśli cierpią na "brzydki" kaszel. W takim wypadku należy koniecznie osłuchać dziecko, by upewnić się, że flegmy nie ma w płucach. Naturalne syropy można stosować wspomagająco.

– Natomiast, często to wyciągi z cebuli, czosnku, imbiru są składnikami syropów poprawiających odporność. Choć ja uważam, że najlepiej jeść je świeże niż przerobione na kapsułkę czy syrop – komentuje Monika Stromkie-Złomaniec i dodaje, że włączając do diety produkty, które działają jak lek, znacząco poprawimy swoją odporność.

Co jeść, by nie chorować?
Cebula – zawiera allicynę, naturalny antybiotyk. Poza tym jest bogata w witaminę C. Najbardziej wartościowa będzie oczywiście cebula surowa lub syropy z takiej surowej przygotowywane: zasypujemy pokrojoną w krążki cebulę cukrem lub zalewamy miodem, dodajemy trochę soku z cytryny i odstawiamy na 2 dni. Taki syrop działa wykrztuśnie.
Cebula czerwona dodatkowo zawiera inulinę – prebiotyk. Prawidłowa flora bakteryjna to podstawa w budowaniu odporności.

Czosnek, tak jak cebula, zawiera allicynę. Jej składniki mobilizują białe krwinki do obrony organizmu przed wirusami i bakteriami. Czosnek i jego wyciągi, syropy na jego bazie, wspomagają leczenie bólu gardła, przeziębienia, grypy, zapalenia oskrzeli i płuc. Czosnek dostarcza też selenu, który stymuluje układ odpornościowy do pracy.

Imbir zawiera aktywne związki, takie jak gingerol i shogaol, które działają silnie przeciwzapalnie. Korzeń imbiru działa też przeciwhistaminowo i przeciwbólowo, wspomaga leczenie grypy.

I oczywiście miód, choć z tym łatwo przesadzić, bo to chyba najsmaczniejszy ze wspomnianych "lekarstw". – Podchodzę do miodu ostrożnie, bo w niektórych sytuacjach może wyrządzić więcej krzywdy niż pożytku, na przykład u cukrzyka – dodaje Monika Stromkie-Złomaniec.
Według naszej ekspertki na uwagę zasługuje propolis, czyli kit pszczeli. Ma silne właściwości antybakteryjne, dlatego zaleca się go przyjmować w okresach wzmożonych zachorowań.