Jedyny lek, który ratuje życie dzieci "chwilowo niedostępny". MZ daje absurdalne porady

Redakcja MamaDu
Kiedy dziecko dostaje wstrząsu anafilaktycznego, nie ma czasu, by czekać aż przyjedzie karetka. Trzeba działać od razu. Jedynym wyjściem, by uratować życie jest zastrzyk, który do tej pory dostępny był w aptekach. Obecnie jest "chwilowo niedostępny", a Ministerstwo Zdrowia zdaje się bagatelizować problem.
W aptekach brakuje leku na wstrząs anafilaktyczny dla dzieci. fot. Adam Kozak / Agencja Gazeta
Wstrząs anafilaktyczny to nagła reakcja organizmu na alergen. Dotyczy uczulenia zarówno na składniki zawarte w pokarmach, jak gluten, oraz leki, czy jad owadów. Kiedy alergia jest silna mogą wystąpić drgawki oraz obrzęk błony śluzowej krtani. W praktyce oznacza to, że dotknięty wstrząsem po prostu się dusi.

Wówczas nie ma wyjścia – trzeba podać adrenalinę w postaci zastrzyku. Inaczej może dojść do niedotlenienia mózgu, który może skończyć się nieodwracalnymi zmianami. W wyniku wstrząsu anafilaktycznego co roku umiera w Polsce kilkadziesiąt osób. Najczęściej dlatego, że nie były one świadome alergii. Ci, którzy wiedzą, że są uczuleni powinni mieć przy sobie adrenalinę.


Tymczasem kryzysowa sytuacja w aptekach trwa od ponad miesiąca, informuje "Gazeta Wyborcza". EpiPen Junior, bo tak nazywa się lek, którego brakuje, przeznaczony jest dla dzieci. "Nie trzeba odmierzać dawki, igła sama się wysuwa, zastrzyk podaje się przez ubranie. Nie jest tani – kosztuje 250 zł – i nie jest refundowany" – pisze Judyta Watoła.

Prawdopodobnie przyczyną deficytu leku jest... jeden przypadek, który zdarzył się w Japonii. Automatyczna strzykawka nie zadziałała, więc w kraju kwitnącej wiśni wycofano go z aptek.

Jakie rozwiązanie proponuje Ministerstwo Zdrowia? "Na dzień dzisiejszy nie ma problemu z dostępnością produktów Adrenalina WZF i Adrenalina WZF 0,1 proc." – napisała "Wyborczej" Wioletta Olszewska, naczelniczka wydział promocji i internetu w Biurze Prasy i Promocji Ministerstwa Zdrowia. Teoretycznie są to zamienniki preparatu, jednak... nie nadają się one do podania maluchom. Służą starszym dzieciom i dorosłym.

Ponadto, EpiPen Junior ma tą zaletę, że nie trzeba przechowywać go w lodówce. Można nosić go przy sobie, co jest niezwykle ważne biorąc pod uwagę jego przeznaczenie – ratowanie życia w sytuacji nagłej. Jak się okazuje, nawet gdybyśmy mieli przy sobie zalecany zamiennik, wyzwaniem będzie odmierzenie odpowiedniej dawki.

Jak informuje "Wyborcza", EpiPen Jonior ma wrócić do aptek pod koniec miesiąca.
Źródło: wyborcza