To miała być zwykła kontrola. Gdy sprawdzono 250 kolonii, wszyscy się przerazili

Ewa Bukowiecka-Janik
Nazywanie kolonii i obozów dla dzieci "szkołą życia" ma nie tylko metaforyczne znaczenie. Jak wykazały wyniki kontroli Sanepidu, na niektórych obozach w Polsce dzieci śpią na brudnych materacach, myją się w jeziorach i korzystają z nieczyszczonych toalet. Posypały się mandaty.
Smutne realia kolonii w Polsce - dzieci mieszkają w brudzie. Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Gazeta
Wakacje na Mazurach
O wynikach kontroli redakcję MamaDu poinformował Jacek Szydłowski, Kierownik Oddziału Higieny Dzieci i Młodzieży Wojewódzkiej Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Olsztynie. Jak dotąd instytucja od początku wakacji do 20 lipca skontrolowała 476 kolonii i obozów pod namiotami. Jak się okazuje, złe warunki sanitarne i żywieniowe to nie wyjątki.

Najczęstsze uchybienia, do jakich dochodzi na koloniach i obozach, to oczywiście zły stan higieniczny pokoi i łazienek. Jednak nierzadkie okazuje się mycie zębów wodą z jeziora czy nieużywanie jakichkolwiek środków do dezynfekcji pojemników służących do mycia się! A jak łatwo się domyślić, woda w jeziorze nie jest na bieżąco kontrolowana pod względem składu...


Niestety nie ma reguły, czy lepiej jest na obozach pod namiotami, czy na koloniach w ośrodku. W obu przypadkach warunki sanitarne są tak samo fatalne. Co ciekawe, w Polsce wciąż zdarza się, że rodzice wysyłają dzieci na obozy, które nie zostały zgłoszone do Kuratora Oświaty.

Stołówki na koloniach
Kiedy spojrzy się na listę uchybień w zakresie "części żywieniowej" można odnieść wrażenie, że na koloniach popełniane są wszystkie błędy, jakie można sobie wyobrazić. Najczęstsze to: brak aktualnych orzeczeń lekarskich dla celów sanitarno-epidemiologicznych, brak wydzielonych i właściwie zorganizowanych stanowisk pracy (np. dezynfekcji jaj, obróbki wstępnej warzyw), brak dostępnej informacji dotyczącej obecności w potrawach składników alergennych i powodujących reakcje nietolerancji czy brak skutecznego zabezpieczenia bloku żywieniowego przed dostępem owadów.

Czyli jedzenie naszym dzieciom przygotowują nierzadko osoby bez aktualnych badań sanepidu, a robią to w sposób, od którego włosy stają dęba. Problem stanowi też poprawne przechowywanie żywności czy wykorzystywanie sprzętów i stanowisk niezgodnie z ich przeznaczeniem.

Skrajnym przypadkiem okazała się stołówka w Olecku. Tam podczas jednego turnusu aż 21 dzieci miało objawy zatrucia pokarmowego, a jedna z obozowiczek trafiła do szpitala. Co prawda okazało się, że hospitalizacja nie była potrzebna, jednak wyniki kontroli pokazały, że sytuacja ta miała miejsce przed brud w kuchni.

Z jedzeniem wszystko było w porządku. Do zaniedbań doszło w kwestii dbałości o czystość. Okazało się, że naczynia, sztućce, sprzęt kuchenny oraz dłonie osób przygotowujących posiłki zakażone są drobnoustrojami. Sprawą zajmie się prokuratura.

Od początku wakacji olsztyński sanepid skontrolował 186 stołówek i 188 bloków żywienia. 12 z nich doigrało się mandatów na łączną kwotę aż 2650 zł. Nieco lepiej prezentują się wyniki kontroli sanitariatów. Miejsc, które dostały mandaty, było dotąd 5, a łączna kwota kar to 600 zł.

Jednak kwoty nie obrazują skali problemu – ważniejsze są liczby. W znakomitej większości przypadków kontroli podziałało samo upomnienie. Mandat to ostateczność.

Kolonie na Pomorzu
Trudno jest porównywać szczegółowe wyniki kontroli na terenie Warmii i Mazur z tym, co wiadomo o koloniach na pomorzu. Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Gdańsku do dnia 9 lipca nie wystawiła żadnego mandatu, a tylko 5 miejsc z ponad 250 skontrolowanych dopuściło się jakichkolwiek uchybień.

Z pewnością jednak gdański sanepid ma więcej pracy – zgłoszonych turnusów było niemal 2,5 tysiąca. Dla porównania warto dodać, że w warmińsko-mazurskim od początku wakacji do końca lipca zarejestrowano niecały tysiąc turnusów.

Na pomorzu największym problemem okazują się warunki higieniczno-sanitarne. Nie odnotowano zatruć pokarmowych. Raptem na jednym turnusie przyłapano "ekipę gotującą" bez aktualnych badań.

Niewesoło jest za to na koloniach na Pomorzu Zachodnim. Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Szczecinie poinformowała, że w tym roku, choć przeprowadzono dopiero 53 kontrole, wystawiono już 17 mandatów na łączną kwotę aż 5 tysięcy złotych. Ukarano ośrodki w Międzyzdrojach, Pogorzelicy, Rusinowie, Bobolinie, Nowym Warpnie i Barlinku.

Jak się okazuje, dzieci śpią tam na brudnych materacach, posiłki przygotowywane są w złych warunkach, a w łazienkach brakuje ciepłej wody i... sprawnych sanitariatów. W wyniku jednej z kontroli ośrodek w Pogorzelicy należało zamknąć. Dla bezpieczeństwa dzieci przeniesiono w inne miejsce.

Co ciekawe, standard obozów i kolonii w województwie zachodniopomorskim dramatycznie się pogorszył. Rok temu przez całe wakacje wystawiono 12 mandatów na łączną kwotę 3,2 tysiąca złotych.
Źródło: wsse.gda.pl, finanse.wp.pl