Cichy zabójca związków. Nikt z nas tego nie lubi, a po kłótni robimy to najczęściej
Przechodził przez to chyba każdy – ciche dni. Sytuacja, kiedy para postanawia nie odzywać się do siebie po małej sprzeczce lub gorącej kłótni. Wystarczyłoby powiedzieć wprost, o co chodzi, ale wolimy drogę cichej walki. Tylko, o co? Do czego prowadzi partnerów strategia cichych dni?
Po co nam te ciche dni?
Wszechogarniająca cisza, krótkie odpowiedzi, ograniczające się do tak lub nie, czasem dłuższych zdań, ale tylko o sprawach organizacyjnych. Ciche dni wyśmiewane, nielubiane, ale przez to piekło braku komunikacji przechodził chyba każdy. Taka sytuacja wywołuje u obu stron dotkliwe uczucia zranienia, krzywdy, złości – o tym w tej "niewinnej grze" zapominamy.
Aż dziwne, że sobie to robimy. Dostarczanie sobie wzajemnie pozytywnych doświadczeń jest jednym z najskuteczniejszych sposobów budowania satysfakcjonującego związku (tak wynika z licznych badań). A my robimy zupełnie na odwrót? Z potrzeby kierowania, manipulacji, może zupełnie nieświadomie?
Może nie każdy to wie, że takie milczące dni to wywoływanie presji na drugą osobę. Ta metoda wywołuje silne, choć blokowane emocje, a przede wszystkim uderza w bolesny dla każdego punkt – odrzucenie. Tak naprawdę ludzie wolą słyszeć skargi niż być dla drugiej osoby przezroczystym.
Bolesne w tej mimo wszystko agresywnej metodzie jest to, że unikamy kontaktu, "nie zauważamy" osoby i nie dopuszczamy jej do głosu. Chcemy wprost lub nie wprost przekazać komunikat – domyśl się. To nic innego jak pasywna twarda technika wywierania wpływu.
Co pary robić powinny z takim "niewinnym" atakiem?
Ciche dni tak jak fochy naturalnie wywołują u jednej z osób chęć odzyskania dobrej relacji, tak aby przestała być ignorowana. Czasem jednak blokada jest z dwóch stron, wtedy nikt nie chce przekroczyć swojej granicy. A to nad czym para powinna się zastanowić to, co tak naprawdę karmi focha?
Rada okazuje się prosta. Psychologowie podkreślają, że ludzie generalnie lubią, gdy ich bliscy proszą ich wprost o różne rzeczy i przeważnie starają się te prośby spełnić. Foch w tym nie pomaga, bo jak wskazują Krystyna Doroszewicz i Małgorzata Gamian-Wilk w książce "Uległość w bliskich relacjach" fochy i ciche dni to rodzaj silnych emocjonalnych ataków na relację i na drugą osobę.
Na ogół okazuje się, że nieświadomie wzmacniamy focha. – Jak to? – ze zdziwieniem pytają pary. Podczas rozmów terapeutycznych psychologowie zwracają uwagę parze na to, co nakręca i wzmacnia takie zachowania. Bywa tak, że jedna osoba w związku robi focha, druga stara się ułagodzić, prosi, błaga niemalże o kontakt, tym samym wzmacnia go.
Ta osoba, która o kontakt tak usilnie prosi, nie jest też bez winy. Ona chce mieć na już spełnioną potrzebę, trochę jak małe dziecko. Na już i teraz, inaczej nie udźwignie cierpienia. Jak widać, ciche dni to metoda, w której kochający się ludzie fundują sobie silne, negatywne uczucia. Dlaczego zatem tak często po nią sięgamy? Odpowiedzieć powinien sobie każdy z nas.
A wy jak kończycie swoją kłótnię?
Może cię zainteresować także: Czy można wiedzieć, że to miłość na całe życie? O tym, jak nie popełnić największego błędu