Awantura na bydgoskim osiedlu. Bo dzieci chciały dorobić na wakacje i miały na to pomysł
Grupka dzieci z Bydgoszczy wpadła na pomysł, jak spędzić wakacje miło i pożytecznie, a przy okazji zarobić kilka złotych. Na klatce jednego z bloków zawisło ogłoszenie, w którym dzieci oferują wyprowadzanie psów na spacery. Niestety, nie wszyscy są zachwyceni ich inicjatywą. Niektórzy krytykują dzieci nie przebierając w słowach.
Pod ogłoszeniem podpisała się "Młodzieżowa Grupa Pomocy Zwierząt". Zawarto też dwa warunki – "zwierzę nie może być agresywne" oraz "musi być zaszczepione". Koszt usługi? Za spacer trwający 15 min – 4 zł, 30 min – 6 zł.
Ogłoszenie szybko pojawiło się też w sieci. Pod zdjęciem posypały się najpierw pozytywne komentarze: super, świetnie, wspaniała inicjatywa. – Brawo dla tych dzieci, na pewno wyrosną na pracowitych i zaradnych młodych ludzi – pisali czytelnicy.
Jednak równie szybko pojawiły się komentarze nie tyle negatywne, co raczej zwracające uwagę na ważny problem. – Na spacerach z psami zdarzają się różne sytuacje. Jeden do drugiego czasem startuje, niech się nawet pogryzą. I kto ma wtedy za to odpowiadać? Dziecko, rodzic czy właściciel, że powierzył komuś obcemu pod opiekę psa? – pyta pani Adrianna.
Dzieci chciały dorobić w wakacje, jednak reakcje internautów nie były pochlebne•Fot. Facebook
Pojawia się też inna kwestia – bo zwierzę nie zna dziecka, a dziecko zwierzęcia. Wczoraj same pisałyśmy o tym, że nie istnieje pies dobry dla dziecka, a najważniejsze jest, żeby najpierw poznał człowieka, który ma być jego opiekunem.
– Jestem ciekawa ile lat mają te dzieci... Większość psów,które wyprowadzam, ciągnie na smyczy,wtedy o tragedię nietrudno. Z jednej strony fajnie, że dzieci są przedsiębiorcze, z drugiej strony jest to raczej niebezpieczne i dla zwierząt, i dla dzieci – przestrzega pani Iga.
– Nie powierzyłabym swojego psa czy jakiegokolwiek innego zwierzaka obcemu dziecku. Po stylu pisania wnioskuję, że to dziecko, a nie nastolatek. Dlaczego? Chociażby dlatego, że psy potrafią też nieźle pociągnąć. Już widzę potem roszczenia od matki, że jej bombelek się przewrócił przez psa i mam płacić odszkodowanie. Po trzecie nie sądzę, żeby dzieciak miał aż tak odpowiedzialne podejście, żebym mogła mu zaufać – podkreśla Adrianna.
Wiele osób zwróciło też uwagę, że świnek morskich nie wolno wyprowadzać na smyczy. Wszystko dlatego, że ich kręgosłupy są zbyt kruche i łatwo o nieszczęście. – Świnek morskich nie należy wyprowadzać na smyczy, mam nadzieję, że nikomu nie przyjdzie to do głowy! – alarmuje pani Żaneta.
I polał się hejt
– MGPZ – Młodzieżowa Grupa Pomocy Zwierzętom? To dzieci nie zostały nauczone, że pomoc jest bezinteresowna i za pomoc pieniędzy się nie bierze? – pyta nieco zgryźliwie pani Joanna. Choć większość czytelników ograniczyło się do dawania przestróg i dobrych rad, to znaleźli się też tacy, którzy potraktowali dzieci bardzo agresywnie.
– Poroniony pomysł. Chcą to niech bachorki z maskotką na smyczy wyjdą, a nie z obcym psem. Dzieciaki zapewne bez doświadczenia, bez wiedzy – napisała pani Aneta.
– Tak samo uważam. Może ktoś, kto ma swojego psa w dupie, to da jakiemuś dzieciakowi wyprowadzić, a ja bym swoich nie dała w obawie, że wróci bez nich – skomentowała pani Sandra.
Z kolei pani Ania napisała – I tak już utrzymuję obce dzieci z podatków na 500+, nie mam obowiązku utrzymywania ich w jakikolwiek sposób. Od tego są rodzice!
Oczywiście hejt jest tutaj całkowicie niepotrzebny. Uświadamianie i zwracanie uwagi na problem to jedno, ale wyzywanie dzieci tylko dlatego, że o tym problemie nie wiedziały – to absolutnie nie do przyjęcia. Dzieci trzeba edukować i świetnie się stało, że pod słodkim ogłoszeniem pojawiły się głosy, które zwracają uwagę na zagrożenie. Nigdy nie wiadomo, jak pies zareaguje w obecności zupełnie sobie obcych ludzi i czy nie dojdzie do jakiegoś nieszczęścia, albo przykrego incydentu.
Może dzieci z Bydgoszczy powinny jednak poszukać innego sposobu na wakacyjny zarobek?