Niszczą kręgosłup, uszkadzają wzrok. Latem chcą nosić je wszystkie dzieci

Ewa Bukowiecka-Janik
Dzieci uwielbiają ubierać się w to, co ich rodzice. Kilkulatka bardziej ucieszy zegarek, który wygląda, jak ten taty, a małą dziewczynkę buty, czy okulary "takie, jak nosi mama". I dlatego, kiedy nadchodzi lato i markety oraz targowiska zalewają tandetne gadżety, dzieci (rodzice zresztą też) szaleją. Przeurocze japonki za 11 zł, śliczne okularki za 8 wydają się idealnie trafionymi prezentami dla maluchów. Tymczasem, jak twierdzi pediatra i dermatolog, dr Bartosz Pawlikowski, mogą okazać się bardzo niebezpieczne.
Te buty i okulary chcą mieć wszystkie dzieci fot. Unsplash
Przyzwyczailiśmy się, że w dobie sieciówek naprawdę fajnie wyglądające buty kosztują gorsze, a jeszcze mniej modne okulary przeciwsłoneczne. O ile kupowanie tego typu rzeczy dla siebie, lub innej osoby dorosłej, nie jest grzechem, a raczej niewinnym praktykowaniem konsumpcjonizmu, o tyle sprezentowanie tych samych gadżetów dzieciom może skończyć się dla nich fatalnie.

Buty z gumy i plastiku
Kto ich nie ma w swojej szafie niech pierwszy rzuci kamieniem... Fakt, lubimy je wszyscy, bo są praktyczne – zwłaszcza na wakacjach, kiedy nogi non stop się moczą lub brudzą. Jednak te same względy praktyczne nie powinny kierować nami, kiedy wybieramy letnie obuwie dla naszych dzieci.


– Należy pamiętać, że obuwie tego rodzaju niesie ze sobą ryzyko nadmiernej potliwości stóp, co sprzyja nadkażeniom grzybiczym, bakteryjnym i wirusowym. Na rozmiękczonej potem, delikatnej skórze dziecka łatwo o brodawki wirusowe, nadżerki bakteryjne lub wyprzenia drożdżakowe – wyjaśnia dr Bartosz Pawlikowski, specjalista dermatologii, pediatra.

Dorosłych tego typu problemy nie dotyczą, ponieważ większość z nas wybiera buty, które nie przylegają do stopy, np. japonki. Oczywiście takie same klapki można dostać w rozmiarze 21 dla dziewczynki, która ledwo nauczyła się chodzić. Chyba nie trzeba wyjaśniać, dlaczego choćby próba założenia tego typu butów może skończyć się tragicznie. Nawet dorosłym osobom zdarza się potknąć, czy wywrócić przez niestabilność stopy. Zatem nawet jeśli maleńkie japonki wydają nam się najsłodszą rzeczą, jaką widzieliśmy, powstrzymajmy się przed ich zakupem.

Podobnie powinniśmy postąpić, gdy wahamy się nad wyborem sandałków typu jelly shoes. – Spocona stopa bardzo łatwo przesuwa się ślizgając wewnątrz buta, co prowadzi do otarć, pęcherzy i odgnieceń, czasami bolesnych. To wpływa oczywiście na sposób stawiania stopy, zwykle pod wpływem bólu, nieprawidłowy, a dalej do wad postawy tłumaczy dr Pawlikowski.
Plastikowe buty mogą zniszczyć stopy dziecka.123rf
Okazuje się, że bardzo często tworzywo, z którego wykonane jest tego typu obuwie ma wątpliwe pochodzenie i jest nasycone substancjami koloryzującymi oraz toksycznymi ftalanami zmiękczającymi polichlorek winylu. To drugie to substancja, z której wykonany jest but. To pierwsze to silne środki chemiczne. – Nawet jeśli nasze maleństwo nie jest na nic uczulone, to bardzo łatwo o reakcję alergiczną na takie substancje – dodaje nasz ekspert.

Co zatem należy zrobić jeśli już zainwestowaliśmy w plastikowe sandałki? Dobrym rozwiązaniem będzie noszenie choćby cienkiej skarpetki, która wchłonie pot i zapobiegnie suwaniu się stopy w bucie. Ale mimo wszystko – nie ma to jak dobre buty skórzane.

Okulary ze straganu
Sam zakup okularów przeciwsłonecznych dla dziecka to bardzo dobry pomysł. Nawet konieczny – promienie UVA i UVB docierają również do gałki ocznej i szkodzą jej tak samo, jak skórze. Trzeba ją chronić. Jednak przyciemniona szybka nie wystarczy. Jak się okazuje, źle dobrane okulary mogą uczulać, wywoływać zapalenie spojówek, a nawet uszkodzić wzrok.

– Jeśli kupujemy naszym pociechom okulary przeciwsłoneczne, warto zainwestować w te sprawdzone spełniające wszelkie normy – mówi dr Pawlikowski. – Okulary przeciwsłoneczne ze względu na nieznane źródło wytwórcy mogą stanowić problem w zakresie tworzywa z jakiego są wykonane, a które może zawierać zarówno silnie uczulające substancje barwiące, jak i słabą jakość samych soczewek. Najczęściej "bazarowe" okulary przeciwsłoneczne nie mają żadnych atestów i nie spełniają norm ochrony przed UVA i UVB. Soczewki są jedynie przyciemnione. Powoduje to rozszerzenie źrenicy, ale brak filtrów nie zatrzymuje promieniowania UV, które z całą mocą naświetla siatkówkę oka maluszka. Może to prowadzić do zapalenia spojówek oraz w dłuższej perspektywie do uszkodzenia wzroku – ostrzega dr Pawlikowski.

Zresztą z tych samych powodów my, dorośli nie powinniśmy decydować się na tanie okulary ze straganu. Nawet jeśli mielibyśmy wyglądać szałowo.

Dr Bartosz Pawlikowski – specjalista dermatologii, pediatra. Przyjmuje w Klinika Pawlikowski w Łodzi. Prowadzi profil poradniczy na Facebooku ”Dermatolog dziecięcy radzi”.