Grymasy, kaprysy i fochy to nie wina charakteru, lecz... jelit. Lekarz radzi, jak o nie zadbać

Ewa Bukowiecka-Janik
O tym, że jelita to drugi mózg czytamy w mediach od około dwóch lat. Do tej pory jednak nie zostało jasno powiedziane, czy same zależności między kondycją flory bakteryjnej jelit a naszą odpornością, nastrojem i zdrowiem psychicznym dotyczą również dzieci. Jak się okazuje tak – dzieci mogą być kapryśne, rozdrażnione i nadwrażliwe przez zbyt ubogą armię "dobrych bakterii". Podpowiadamy, jak o nie zadbać.
Flora bakteryjna jelit ma bezpośredni wpływ na zachowanie dziecka. Prawo autorskie: katyashut / 123RF Zdjęcie Seryjne
Mikrobiota jelitowa (inaczej nazywana florą jelitową) u dzieci zaczyna rozwijać się już podczas porodu. Wówczas dziecko ma kontakt z bakteriami mamy. Dzieci urodzone przez cesarskie cięcie bakteryjny debiut zaliczają z florą otoczenia, czyli ze skóry rodziców, personelu i środowiska szpitala. Ich sytuacja mniej więcej wyrównuje się dopiero po kilku miesiącach naturalnego karmienia. Dzieci karmione piersią mają większe szanse na prawidłowy rozwój mikrobioty jelitowej. Od samego początku dobroczynne bakterie pomagają dziecku, produkując witaminy, trawiąc pokarmy i walczyć z infekcjami, jak również wspomagając rozwój układu odporności, a nawet mózgu.


Bakterie, które poprawiają humor
W naszych jelitach żyją biliony bakterii, które u dorosłego ważą od półtora do dwóch kilogramów. Nie znalazły się tam przypadkowo, a ich roli nie można bagatelizować. Dzięki nim jelita nazywane są obecnie drugim mózgiem. To one w 80 procentach odpowiedzialne są za kondycję naszego układu odpornościowego. To one przyczyniają się do produkowania wielu hormonów i neuroprzekaźników, które wpływają bezpośrednio na nasze zdrowie psychiczne i samopoczucie tu i teraz.

– Można stwierdzić, że dieta probiotyczna wspomaga leczenie antydepresyjne. Jeśli brakuje nam kwasu gamma-aminomasłowego czy glutaminy, tracimy zdolność wyrażania myśli, zapominamy słowa, a także tracimy radość życia. Przyczynia się do tego również fakt, że jelita odpowiedzialne są za usuwanie z organizmu związków toksycznych. Jeśli jelita są uszkodzone, te substancje dostają się do krwiobiegu i powodują różne schorzenia i złe samopoczucie, również na poziomie psychicznym – mówi dr Paweł Grzesiowski, pediatra, ekspert ds. szczepień i inicjator wprowadzenia w 2012 r. metody przeszczepienia mikrobioty jelitowej w Polsce.

Mózg produkuje raptem od 5 do 10 procent serotoniny – reszta pozostaje w rękach "dobrych bakterii". Dlatego śmiało stwierdzić można, że leczenie depresji powinno uwzględniać probiotyczną dietę. Tak samo działa to u dzieci. – Wzdęcia, przykry zapach z ust, brzydko pachnące gazy, bóle brzucha, biegunka, niespokojny sen, nieuzasadniony płacz mogą być objawami kiepskiej kondycji flory bakteryjnej jelit. Jednak nie muszą, nie są to objawy jednoznaczne – mówi dr Paweł Grzesiowski. O profesjonalną diagnostykę bardzo trudno, jednak to nie powinien być powód, by zaniedbać profilaktykę lub bagatelizować objawy.

– Również zachowanie dziecka i jego codzienne dolegliwości mogą być wynikiem słabego stanu flory jelitowej. Zależności między samopoczuciem dziecka a kondycją flory bakteryjnej są ogromne. W jelitach produkowane są te substancje, które bezpośrednio działają na mózg, układ nerwowy, a tym samym na nastrój i zdrowie psychiczne. Zatem dzieci, które mają w jelitach dużo "dobrych bakterii" lepiej śpią, mają lepszy nastrój, szybciej się rozwijają, mają mniejsze ryzyko kolek, alergii i infekcji – dodaje dr Grzesiowski.

Ponadto bakterie odpowiadają za to, ile dobrego nasz organizm czerpie z jedzenia, a także zapobiegają nadwadze. Zadbana flora jelitowa może się zatem okazać sposobem na wiele zmartwień rodziców – od dziecięcych kaprysów, przez niedobory witamin czy składników mineralnych, aż po poważne kłopoty z dziecięcą psychiką.

Jadłospis dla "dobrych bakterii"
Co zatem robić, by "dobrych bakterii" w jelitach naszych dzieci było jak najwięcej? Przede wszystkim, nie dokarmiać tych, które je wybijają – "złych" bakterii, również zlokalizowanych w naszych jelitach. Wygrywa ta armia, która ma więcej żołnierzy, czyli ta, która dostaje więcej jeść. "Złe" bakterie żywią się przede wszystkim prostymi cukrami, które zostają całkowicie i błyskawicznie strawione już w pierwszej części jelita. "Dobre" bakterie niestety mieszkają nieco dalej.

– Jeśli chcemy zadbać o kondycję naszych jelit, powinniśmy unikać prostych węglowodanów, czyli białego pieczywa, białych makaronów, białego ryżu, słodyczy, fast-food'ów i słodkich napojów. Złym pomysłem są też klarowane soki owocowe – pozbawione błonnika, są pełne fruktozy, która również jest cukrem prostym – tłumaczy dr Grzesiowski.

Dzieci powinny pić wodę oraz niesłodzone herbaty, najlepiej owocowe, ewentualnie koktajle / smoothie owocowe z miąższem z owoców. Zdaniem dra Grzesiowskiego, rodzice niepotrzebnie boją się podawania dzieciom produktów kiszonych. Kiszona kapusta, ogórki kiszone czy małosolne są naturalnym probiotykiem. Niewiele z nas wie też, że ukisić można praktycznie wszystko, a wiele z tych produktów okazuje się w tej postaci prawdziwymi smakołykami. Poza tym produkty wieloziarniste i warzywa na potęgę. Przestrzeganie tych kilku zasad może przynieść ulgę naprawdę szybko.

W diecie sprawdzają się też połączenia probiotyków z prebiotykami. Te pierwsze to same dobre bakterie. Te drugie to pożywienie dla małych wojowników, a synbiotyki to połączenie jednego z drugim. Naturalne synbiotyki to m.in. jogurt z czosnkiem, jogurt lub kefir z miodem, czy warzywa strączkowe z kiszonkami. Zatem, by zapewnić sobie i swoim dzieciom zdrowe jelita wystarczy do bobu dorzucić ogórka małosolnego. Z odrobiną masła smakuje wyśmienicie.

Ciekawym zagadnieniem w probiotycznej diecie jest temat mięsa. Autorki książki "Food Pharmacy", która ze szczegółami wyjaśnia, na czym polega wojna między dobrymi a złymi bakteriami, piszą, że porcja wystarczy raz na tydzień. I to najlepiej, by nie było tłuste ani czerwone. – Dzieci do drugiego roku życia muszą codziennie dostawać porcję białka z mięsa i ryb. Później częściowo zamiennie z roślin strączkowych, jednak nie należy przesadzać. Dobrej jakości mięso dobrze przyrządzone, czyli nie z grilla czy patelni, a piekarnika lub duszone też jest dobrą pożywką dla bakterii jelitowych. Warto również pamiętać, że można jeść mięso poddane procesom naturalnej fermentacji np. salami czy wolno dojrzewająca szynka – te produkty to smaczne i naturalne synbiotyki – mówi dr Paweł Grzesiowski.

Suplementacja dla małych jelit
Niezłym pomysłem na zadbanie o kondycję flory jelitowej są również probiotyki z apteki. Jednak, jak podkreśla dr Grzesiowski, nie należy ich traktować jako zastępcę dobrej diety. – Probiotyki zalecane są przede wszystkim w trakcie kuracji antybiotykowej, jednak można je stosować również i po. Ich działanie utrzymuje się mniej więcej dwa tygodnie po odstawieniu, dlatego kurację probiotykiem po chorobie warto przedłużyć. Jednak w suplementacji powinniśmy robić przerwy tak, by miała ona charakter okresowy – rekomenduje dr Paweł Grzesiowski.

Niestety nie jest łatwo połapać się w asortymencie aptek. Nasz ekspert ostrzega przed preparatami skomponowanymi ze szczepów bakterii, które brzmią łudzącą podobnie do tych, które znamy i wiemy, że występują w żywności i są nam potrzebne. Dlatego najlepiej jest poradzić się lekarza pediatry, który zaleci dobry probiotyk dla naszego dziecka. Warto również zwrócić uwagę czy dany preparat ma status suplementu, wyrobu medycznego czy leku oraz czy jest jedno- czy wieloszczepowy i czy zawiera prebiotyki – te złożone preparaty zwykle są bardziej skuteczne. Co więcej, w dobowej dawce probiotyku powinno być więcej niż 1 miliard bakterii.
Artykuł oparty na książce pt. "Food Pharmacy. Opowieść o jelitach i dobrych bakteriach zalecana wszystkim, którzy chcą trafić przez żołądek do... zdrowego życia oraz rozmowie z doktorem Pawłem Grzesiowskim, szefem Ośrodka Badań i Przeszczepiania Mikrobioty Jelitowej w Warszawie.