Kuriozalne przedstawienie na Dzień Rodziny. 7-latki z Krakowa uczyły się, "do czego służy mama"

Katarzyna Grzelak
Lody są do lizania, do wycierania plama – a do czego służy Mama? – tak zaczyna się jedna z kwestii w przedstawieniu, które z okazji Dnia Rodziny wystawiły dzieci ze Szkoły Podstawowej n 91 w Krakowie. W dalszej części jest mowa o tym, że "mama służy" do: prania, gotowania, zmywania, narzekania i wydawania kasy na kosmetyki.
Przedstawienie "Rodzina na dobre i na złe" wystawiono z okazji Dani Rodziny Fot. Maciej Stanik
– Szkoła Podstawowa nr 91 im. Janusza Kusocińskiego w Krakowie, w moim bezpośrednim sąsiedztwie na Os. Handlowym, wystawiła wczoraj spektakl na "Dzień Rodziny", na podstawie scenariusza dostępnego na stronie internetowej innej szkoły w Mszance. Możemy więc przeczytać, jaki repertuar nauczyciele i nauczycielki uznali za stosowny dla 7-, 8-letnich dzieciaków. Uwaga treści mogą szkodzić zdrowiu – napisała na swoim profilu na Facebooku Nina Gabryś, historyczka, antropolożka, współtwórczyni i wiceprezeska Stowarzyszenia "Sto Lat Głosu Kobiet".

Gabryś udostępniła fragment scenariusza przedstawienia na swoim profilu na Facebooku. Jej post został udostępniony prawie tysiąc razy.
"Do tego służy mama dobrze oswojona!"
PART I
"Do czego służy mama?
Lody są do lizania, do wycierania plama – a do czego służy Mama?- (narrator)


Wiktoria J. – Do prania, gotowania i garnków zmywania 
Weronika – Do wiecznego upominania i narzekania
Oliwia – Do wieszania i prania białych firanek
Filip – Do tłuczenia zdenerwowanych szklanek
Ala – Do smażenia kotletów i gotowania kapusty
Dominika – Do wprowadzania diety, gdy tata jest zbyt tłusty
Wiktoria Z. – Do wydawania kasy na kosmetyki, nowe fryzury i kolczyki
Julia – Do wiecznego biegania nawet, gdy jest zmęczona
Do tego służy mama dobrze oswojona!"

To tylko fragment przedstawienia, ale jasno widać, w którą stronę zmierza taka retoryka. – Już w pierwszym akcie dziewczynki dobrze wiedzą, co mogą światu zaoferować, a chłopcy usłyszeli czego mogą się po dziewczynkach spodziewać. Ludzie powiedzą, że "satyra". Więc, do tych osób, fajnie by było, gdyby można to było tylko wyśmiać... ale takie myślenie o kobietach wpychane do głów maluchów buduje nam świat, w którym dalej ta "satyra" jest obowiązującą narracją – pisze Nina Gabryś.

Dzięki kolejnym kwestiom dzieci dowiadują się m.in., że jeśli mama wychodzi z domu, to tylko po to, żeby iść do kosmetyczki, na zakupy, albo na "lody z koleżankami". Poza tym, gdy znika z domu, zaczyna się prawdziwy bałagan, bo "przecież mama nie wychodzi sama".

A tata?
Jest też oczywiście część o tacie. I tak – uwaga! – tata służy do: "przynoszenia wypłaty, żeby portfel był zawsze pękaty", "leżenia na tapczanie, kiedy mama robi pranie" i "czytania gazety, gdy mama smaży mu kotlety".

I oto mamy prosty przepis na "szczęście rodzinne". Mama w domu, wiecznie zapracowana – ale koniecznie uśmiechnięta. Jeśli wychodzi z domu, co zgodnie z treścią wierszyka, praktycznie się nie zdarza, to tylko do solarium i fryzjera. A ciężko zarobione przez tatę pieniądze wydaje na ciuchy i lody.

Tata pracuje, przynosi "wypchany portfel", ale w domu już nie pomaga. A nie, przepraszam – jest zdanie o odkurzaniu! Poza tym leży na kanapie i czeka na kolację. Tyle dobrego, że zabiera dzieci na spacer. Czy właśnie taki model rodziny chcemy utrwalać w naszych dzieciach?

– Wychowujemy młode pokolenia na wierszykach, który były nieaktualne 20 i 40 lat temu,a słuszne nie były nigdy. Jak mamy wyjść poza uprzedzenia, jak dziewczynki mają wychowywać się w poczuciu siły, nieograniczonych możliwości, jak mają czuć się zainspirowane do rzeczy wielkich, jak chłopcy mają uczyć się szacunku i współpracy z dziewczynkami, kiedy ich dzielne, pracujące, ambitne, samodzielne mamy i mądrych, wspierających ojców wtłacza się w te wulgarne ramy stereotypów... – pisze Gabryś.

Tak od lat
Choć o przedstawieniu "Rodzina na dobre i na złe" pisałyśmy już wcześniej, to fakt, że przedstawienie w krakowskiej szkole odbyło się kilka dni temu, oznacza, że "edukacyjny beton" trzyma się mocno. Na stronie podstawówki w Mszance czytamy, że taki sam spektakl został wystawiony z okazji Dnia Rodziny 24 maja 2015 roku. A to oznacza, że w polskich szkołach te same wierszyki dzieci recytują już od lat, a nauczyciele najwidoczniej nie widzą w tym nic złego.

Dyrekcja szkoły w Krakowie odmówiła komentarza, choć zapewniła, że w sprawie zostanie wydane oświadczenie. Na razie na facebookowym profilu placówki pojawiają się jedynie negatywne oceny, jak dotąd ponad 70 osób przyznało szkole jedną gwiazdkę i wyraziło swoje zdanie.

– Wystawione przez was przedstawienie jest absolutnie żenujące. Mama do gotowania, tata do trzepania dywanów? Serio? Zadajecie w przedstawieniu pytania o to, do czego kto służy. Ja wam powiem, do czego służy wasza szkoła - do niesienia krzywdzących stereotypów, ograniczania i zamykania w zaścianku młodych ludzi, do utrwalania krzywdzących poglądów i ról. Dno – napisała jedna z internautek.

Po fali niepochlebnych komentarzy, profil szkoły na Facebooku został usunięty.