Współczesne matki "produkują" ćpunów. Eksperyment z wycieczki obnaża prawdę o żywieniu

Katarzyna Grzelak
Wiecie, co jest największym zagrożeniem w mojej pracy? Co utrudnia, czyni ją męczącą i nie dającą satysfakcji, a ostatnio nawet zdarzyło się, ze zagraża mojemu życiu? To nie kleszcze, nie zła pogoda, ani przemęczenie. To coś, co doskonale znają wasze dzieci i mają z tym kontakt na co dzień – pisze pan Bartosz, animator i przewodnik wycieczek dla dzieci.
Te dzieci są naćpane – grzmi na Facebooku pan Bartek Fot. Facebook
Pan Bartosz jest przewodnikiem leśnych wypraw dla najmłodszych i animatorem w Wyprawach Małych Traperów w kujawsko-pomorskim. Ostatnio zamieścił na Facebooku pełen gorzkich słów wpis skierowany do rodziców małych odkrywców. Opisuje w nim, jak zachowują się dzieci w czasie leśnych warsztatów i co najczęściej jest tego przyczyną.

– Nawet najnudniejsza szkolna wycieczka ma jeden przyjemny element. Są to słodycze wkładane do toreb i plecaków przez rodziców. Niby to nic złego, ale czy liczyliście kiedyś ilość cukru w kupowanych słodkościach? Do tego dzieciaki dostają kieszonkowe, które bardzo szybko upłynniają w budkach ze śmieciowym jedzeniem. Zawsze z niedowierzaniem przyglądam się tym paczkom żelków, batonom, cukierkom, ciastkom, wafelkom, gumom rozpuszczalnym i obowiązkowym słodkim napojom wyciąganym z plecaków podczas przerwy w wyprawie. Na wyprawie, która często trwa trzy godziny, a dzieciaki mają zasoby cukru na dobre dwa tygodnie – pisze animator.


Mężczyzna postanowił przeprowadzić prosty eksperyment i na jednej z leśnych wypraw poprosił dzieci, aby wyjęły z plecaków wszystkie spakowane przez rodziców przekąski. Następnie przeczytał etykiety produktów i sprawdził, ile znajduje się w nich cukru.

– Najmniej – 70 gramów cukru – wyszło u dziewczynki, która oprócz paczki cukierków i wafelka, miała jako przekąski pokrojone owoce i orzechy, a do picia czystą wodę. Rekordzistką, która mocno nie odstawała od reszty grupy, była również dziewczynka z 340 gramami cukru. To jedna trzecia kilograma! I to dziecko przyswoiło całość, zanim wróciliśmy z lasu – pisze przerażony.
Wpis opatrzył zdjęciem, na którym trzyma pojemnik wypełniony cukrem. Tyle właśnie cukru zjadła dziewczynka na wycieczce. Reszta dzieci niewiele mniej.

"Nasze małe ćpunki są na cukrowym głodzie"
Pan Bartosz nie przebiera słowa, gdy mówi o szkodliwym wpływie cukru na organizm i zachowanie dzieci. – Im więcej cukru, tym bardziej dzieciaki są nakręcone. Jeżeli miałem w planach zajęcia z ogniem lub nożami, to mogę zapomnieć, bo nie daję do ręki niebezpiecznych narzędzi nikomu, kto jest naćpany. Tak, to mocne słowo, ale te DZIECI SĄ NAĆPANE. Kompletnie nie kontrolują swojego zachowania, puszczają im wszystkie hamulce i zdarza się, że zachowują się niebezpiecznie dla siebie samych i dla otoczenia.

Animator podkreśla, że w takich warunkach nie może spokojnie prowadzić zajęć, bo dzieci są zainteresowane tylko słodyczami. A kiedy zjedzą już wszystkie smakołyki, po pewnym czasie poziom cukru we krwi spada i stają się rozdrażnione i marudne. – Dzieciaki odkupują po kilka żelków za złotówkę lub dwa, byle jeszcze przyćpać i jakoś doczołgać się do końca tego koszmaru, który im zgotowałem zabierając do lasu – ironizuje.

Trzeba przyznać, że nie przebiera w słowach, jednak przyświeca mu słuszny cel. Chce zwrócić uwagę rodziców na to, jaką krzywdę wyrządzają swoim dzieciom, dając im aż tyle słodyczy. – Kochani rodzice. Mam ogromną prośbę. Zanim wypchacie dzieciakom plecaki przed wyjściem na wyprawę, czy na jakąkolwiek wycieczkę, zerknijcie na wartości podane na opakowaniu i nie przeginajcie z tym cukrem. To niezdrowe dla Waszych dzieci i niebezpieczne dla tych, z którymi mają styczność – podkreślił.
YouTube/MamaDu
Mało, czyli ile?
W 2015 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) opracowała wytyczne dotyczące spożycia cukru przez dzieci i dorosłych. Nie powinno ono przekraczać 10 proc. całkowitego zapotrzebowania energetycznego organizmu (a dla dodatkowych korzyści zdrowotnych – 5 proc.), co odpowiada 6 łyżeczkom cukru dziennie. Mowa tu zarówno o cukrach prostych (glukoza, fruktoza) i złożonych (sacharoza, czy cukier stołowy), które stanowią składnik napojów i żywności sklepowej oraz cukrach naturalnych, występujących np. w miodzie, czy sokach owocowych. To oczywiście maksymalne normy spożycia – im mniej dodanych cukrów w diecie dziecka, tym lepiej.

Co do negatywnych skutków wpływu cukru na zachowanie dzieci, w pełni zgadzamy się z panem Bartkiem. Badania przeprowadzone przez dr Keith Conners udowadniają, że zdolność koncentracji, utrzymywania uwagi, uczenia się oraz zachowanie pogarszają się wraz ze spożyciem cukrów. Po zjedzeniu słodyczy dziecko może być nadaktywne ruchowo, niechętne do zajęcia się czymkolwiek na dłużej. Kiedy poziom cukru we krwi spadnie, dziecko staje się zmęczone, pełne niepokoju, ma trudności w skupieniu i znów czuje ochotę na coś słodkiego. W końcu cukier uzależnia.

Cukier w diecie dziecka wpływa oczywiście nie tylko na zachowanie, ale także na zdrowie fizyczne. Wzrasta ryzyko zachorowania na cukrzycę, ryzyko otyłości oraz – to, co jest wielkim problemem polskich dzieci – próchnicę.