Dobry seks ani miłość nie chronią przed zdradą. Oto, dlaczego decydujemy się na "skok w bok"

Wiktoria Dróżka
Kocha, lubi, ale zdradza – to nierzadki scenariusz upadku w związku. Co nie zagrało? W romansie szukamy nie tyle nowego kochanka, ile innej wersji samych siebie. Dlaczego ludzie zdradzają? Dlaczego robią to nawet, gdy są w szczęśliwych związkach?
Zdrada emocjonalna jest dzieleniem intymności z osobą trzecią poza kontaktami fizycznymi. Prawo autorskie: paolav1 / 123RF Zdjęcie Seryjne
Pragniemy mocniej, bardziej, więcej
Jednym z powodów, który prowadzi do zdrady jest potrzeba potwierdzenia swojej atrakcyjności – fizycznej i intelektualnej. Kobiety chcą być adorowane, zdobywane, pożądane, a mężczyźni chcą być podziwiani, doceniani. Zdradzamy coraz częściej – statystyki dotyczące Polski różnią się od siebie w zależności od źródła i badanej grupy, ale oscylują wokół 29-38 proc. wśród kobiet i 39-52 proc. wśród mężczyzn. Miłość i relacje są dzisiaj mniej trwałe niż kiedykolwiek. Pojawia się rozpaczliwe pytanie – dlaczego?

Problem nie tylko jest w związku
O zdradzie mówi się, że to sytuacja nagła, spada jak "grom z jasnego nieba". Rzeczywiście nieprzyjemnie zaskakuje, ale też uświadamia, że mamy problem albo w związku, albo z samym sobą. Naprawdę wiele związków kończy się romansem z powodu skompensowania braku. Nowa i do tego niezobowiązująca relacja zapełni (choć na chwilę) pustkę, będzie też formą ucieczki. Nawiązanie romansu jest pozornie najszybszym zażegnaniem pustki w związku, rodzi się myśl: – Brakuje mi tylu rzeczy w starym związku, w innej relacji na pewno byłoby inaczej. Bez dłuższego zastanowienia, ta historia kończy się zdradą. Co w związku mogła nie grać? Niepewny styl przywiązania, unikanie konfliktów, przedłużający się brak seksu, samotność, permanentne tkwienie w konflikcie – to z pewnością było na liście niezadowolenia.


Nie zawsze jest powód
Mimo że przyczyn wymienianych jest wiele, trudno zaakceptować fakt, że niewierność może pojawić się tam, gdzie nie ma poważnych problemów małżeńskich. Po prostu była okazja, a osoba złamała zasady wierności w związku. Nie czarujmy – nawet w najlepszych związkach są gorsze i lepsze chwile, ale czy to powód do zdrady, czy może próba dla kręgosłupa moralnego? To pytanie zadać musi sobie każdy, kto taką pokusę ma. Odpowiedź nie zawsze jest oczywista.

Zdrady może mieć swoje źródło w genach?
Gdy dowiadujemy się o zdradzie, przychodzi moment buntu, totalnego wkurzenia, ale i próba zrozumienia. Na pytanie "jak do tego doszło?" niektórzy próbują znaleźć odpowiedź nawet w neuronauce. Nauka nie pozostaje obojętna, szuka wyjaśnień. Podaje się, że gen V1aR wpływa na produkcję wazopresyny (zwanej hormonem wierności małżeńskiej), która kieruje relacjami seksualnymi i wzmacnia pamięć przyjemnych chwil spędzonych razem. Im więcej kopii tego genu ma mężczyzna, tym słabszy wpływ wywiera na mózg hormon i tym większe ryzyko zdrady. Co to dla nas oznacza, tak po ludzku?

Romans nie musi mieć miejsca, bo seks w związku nie jest taki jak dawniej
Problemy seksualne wynikają z problemów w relacji. – Bardzo się kochamy. Mamy wspaniały związek. Z tym, że nie uprawiamy seksu – to krótki, ale za to treściwy opis związku pary po 10 latach bycia z sobą. Taki komunikat powinien zasygnalizować potrzebę rozmowy o potrzebach seksualnych. By na nowo odszukać erotycznego źródła, potrzeba odwagi i skoncentrowania na sobie. Jeśli się naprawi związek, seks automatycznie ulegnie poprawie. Tak to działa.

Czy jest coś co chroni przed zdradą?
Zdarzają się też historie w stylu: "Kocham moją żonę/mojego męża. Jesteśmy szczęśliwi, jesteśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółmi. Ale ja mam romans". Ludzie zdradzają z najróżniejszych powodów. Jednak są wątki, które powtarzają się regularnie: romans jako forma zwiększenia wiedzy o sobie, poszukiwanie nowej (lub utraconej) tożsamości. Dla tych ludzi niewierność nie będzie objawem problemu, a raczej nowym doświadczeniem rozwoju, eksploracji i transformacji. Szukamy nie tyle nowego kochanka, ile innej wersji siebie. Nie o osobę, a o doświadczenie chodzi.

Dla frajdy i z deficytów
Romansujemy też dlatego, bo mamy kryzys tożsamości i wewnętrzne rozszczepienie osobowości. Większość romansów się kończy, nawet jeśli kończy się też małżeństwo. Niezależnie od tego, jak autentyczna była miłość, romans ma ten wymiar fikcji, odlotu od tego, co przyziemne i nudne. Coś jednak w tym jest, że na cudzym nieszczęściu niczego trwałego zbudować się nie da. Choć w "zakazanym owocu", całym tym ukrywaniu, podkradaniu się, byciu niegrzecznym, może być dreszczyk emocji, nie ma to za wiele wspólnego z dojrzałością i dorosłością.