Ta piosenka krzywdzi, stygmatyzuje i uczy oceniania. Twoje dziecko zna ją z przedszkola
Przedstawienie z okazji Dnia Matki w przedszkolu to jeden z najbardziej wzruszających momentów w życiu każdej mamy. Co może zniszczyć tą przeuroczą chwilę? Na przykład niefortunnie dobrana piosenka...
Postawy niepoprawne politycznie przejawiają się jednak w bardzo wielu utworach. Jedną z najbardziej szkodliwych piosenek, jakie w życiu słyszałam okazał się utwór, który znają wszyscy od dekad...
Piosenki i wierszyki, których uczyliśmy się w szkole i przedszkolu często zostają w naszej pamięci na zawsze. Kiedy wracam do tekstów Majki Jeżowskiej, od razu robi mi się cieplej na sercu. "Nie patrz na to, w jakim kraju jaki kolor dzieci mają. I jak piszą na tablicy – to naprawdę się nie liczy!" czy "przecież liczy się kolor serca, ile ciepłych barw mieszka w nim" to cytaty, które potrafiły mnie pocieszyć i wesprzeć na duchu już kiedy miałam kilka lat.
Dziś jestem mamą i nadal zgadzam się z ich przekazem. I martwię się, że mój syn, w XXI wieku, przychodzi z przedszkola z piosenką na ustach: "Kto jest beksą i mazgajem ten się do nas nie nadaje. Niechaj w domu siedzi sam"...
– Kiedy rozmawiam z rodzicami, mam poczucie, że nauczyciele są znieczuleni na przekaz piosenek i wierszyków, które od zawsze stanowią kanon przedszkolnego repertuaru. Myślą, że to "tylko piosenka", tymczasem takie drobiazgi składają się na całość, która kształtuje światopogląd dziecka – mówi Katarzyna Kucewicz. Kto jest beksą i mazgajem, ten się do nas nie nadaje. Ram pam pam... • YouTube
Przytoczony cytat z piosenki niesie za sobą dwa rodzaje krzywdy. Pierwsza to przyzwolenie na wykluczanie innych ze względu na ich słabości. – Taka zwrotka daje zielone światło do zachowań dyskryminujących inne dzieci. Jej znacznie to nic innego jak jasny komunikat, że płakanie jest czymś złym. To dokarmianie stereotypu, że aby być szanowanym trzeba być silnym, a słabość zarezerwowana jest dla nieudaczników – wyjaśnia psycholog.
Drugi rodzaj przekazu "niewinnego" utworu dla przedszkolaków to uczenie dziecka, że emocje należy ukrywać i tłumić. – Tłumienie uczuć, nieumiejętność okazywania ich to plaga. Uczenie dziecka hamowania emocji ma katastrofalne skutki w dorosłości – spada samoocena, czujemy niechęć do samych siebie. Osoby, które nie są w stanie wyrażać emocji, gromadzą je. A uczucia są jak zupa w garnku – bez uchylania pokrywki, w końcu wykipią. Dzieci uczą się, że trudne emocje są nieistotne, nie są akceptowalne, więc chcą je ukryć. Wybuchy agresji to jeden z łagodniejszych skutków tłumienia emocji. W dorosłości próby tłumienia uczuć mogą kończyć się choćby depresją czy sięganiem po kieliszek – komentuje Katarzyna Kucewicz.
Nasz ekspert podkreśla również, że jedna piosenka całokształtu wychowania nie czyni. Mimo to na słowa trzeba uważać. – Dzieci kodują przeróżne informacje. Cytat o wykluczaniu dzieci z grupy za to, że płaczą i skazywanie ich za to na samotność jest stygmatyzujący i wykluczający. Jeśli dziecko weźmie go za prawdę o tym, jak się powinno traktować nieszczęśliwe osoby, wyrośnie na człowieka krytykującego, oceniającego i bezwzględnego. Tak samo będzie też traktowało samego siebie – podsumowuje Katarzyna Kucewicz.
Obecnie powstaje całe mnóstwo nowych wierszyków, rymowanek i piosenek, którymi można zastąpić przestarzały repertuar. Wreszcie jesteśmy wyedukowani. Wiemy, co jest dobre dla dzieci, wiemy, jaki przekaz powinien do nich trafiać. Nadrabiajmy tą wiedzę i reagujmy, gdy nasze dziecko uczy się czegoś, co mu szkodzi. W końcu zabawa to najlepszy sposób na naukę.