Lepiej nie powstrzymuj kichania. Historia 34-latka pokazuje, dlaczego to niebezpieczne

Redakcja MamaDu
Kichanie jest jednym z tematów często poruszanych przez ekspertów od savoire-vivre'u. Ugryzienie się w język przed powiedzeniem "na zdrowie" kichającemu to jedno, a pytanie, czy w ogóle należy kichać publicznie, to drugie. Są w końcu sytuacje, w których kichać raczej nie wypada. Czy powinniśmy się wtedy powstrzymywać od naturalnej reakcji naszego organizmu? Lekarze przestrzegają przed powstrzymywaniem kichania. Ich zdaniem możemy sobie w ten sposób zaszkodzić.
Dlaczego nie należy powstrzymywać kichania? Prawo autorskie: mheim301165 / 123RF Zdjęcie Seryjne
Podczas egzaminu czy ważnego szkolenia, w kościele, w teatrze, w trakcie spotkania z szefem lub szefową czy prowadząc samochód – to tylko kilka przykładów sytuacji, w których kichnięcie może być niewłaściwe, a nawet ryzykowne. Chociaż większość z nas kicha, kiedy czuje taką potrzebę, zdarza się, że kichnięcie chcemy ukryć albo powstrzymać. Zdecydowanie lepiej dyskretnie kichnąć, niż skończyć jak 34-letni Brytyjczyk, u którego powstrzymanie kichnięcia doprowadziło do... pęknięcia w tylnej części gardła.

Choć brzmi niewiarygodnie, dr Sudip Das z University Hospitals of Leicester NHS Trust zapewnia, że tego typu uszkodzenia z powodu powstrzymania kichnięcia są możliwe, jednak niezwykle rzadkie.


– Z różnych powodów, w tym ze względu na zasady etykiety, czasem powstrzymujemy kichnięcie. Zdarza się jednak, w wyjątkowych przypadkach, że to powstrzymanie kichnięcia może prowadzić do potencjalnie poważnych komplikacji – wyjaśnia dr Das.

Kichanie jest sposobem organizmu na oczyszczanie dróg oddechowych. Zdaniem lekarzy wstrzymywanie kichania może zwiększyć ciśnienie nawet 38 razy w porównaniu do naturalnego, swobodnego kichnięcia. To z kolei może prowadzić do problemów z zatokami, infekcji czy uszkodzeń błony bębenkowej i obrażeń gardła.

Nawet jeśli nie do końca wierzycie, że powstrzymanie kichnięcia może być niebezpieczne, lepiej tego nie róbcie i kichajcie. Na zdrowie.
Źródło: Focus, The Guardian