Nikola urodziła się 4 miesiące po tragicznym wypadku mamy. Internauci są sceptyczni

Hanna Szczesiak
Lekarze nie mają wątpliwości, że narodziny małej Nikoli to "cud" – stan mamy dziewczynki po wypadku samochodowym był na tyle poważny, że nie sądzili, że uda im się podtrzymać ciążę. Chociaż ich wyczyn świadczy o ogromnym postępie w medycynie, pojawiają się głosy krytyki. Czy mieli do tego prawo?
Dziecko urodziło się 4 miesiące po wypadku matki. Prawo autorskie: danr13 / 123RF Zdjęcie Seryjne
Do wypadku doszło w październiku ubiegłego roku. Samochód, którym jechała 24-letnia Wioletta, będąca w 3 miesiącu ciąży, uderzył w drzewo. Chociaż mogło się wydawać, że kobieta nie odniosła żadnych poważnych obrażeń, do dziś nie odzyskała świadomości i pozostaje w stanie wegetatywnym.

Lekarze z Instytutu Matki Polki w Łodzi nie wierzyli, że uda im się podtrzymać ciążę i doprowadzić do rozwiązania. Mimo to podjęli walkę. Dzięki ich wysiłkom mała Nikola przyszła na świat 16 tygodni po wypadku. Dziewczynka urodziła się zdrowa i trafiła pod opiekę babci.


Stan mamy Nikoli nie uległ poprawie.

To nie pierwszy taki przypadek w Polsce. Kilka lat temu lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu przez 55 dni podtrzymywali funkcje życiowe ciężarnej kobiety, by dziecko mogło osiągnąć parametry życiowe umożliwiające poród.

Łódzcy lekarze mają rację – ratowanie życia nienarodzonym dzieciom i przyjście na świat Nikoli jest cudem i dowodem postępu, jaki dokonał się w medycynie. Pojawiają się jednak słowa krytyki – czy rodzina i lekarze mają prawo decydować o życiu dziecka w imieniu jego matki, niezdolnej do podjęcia samodzielnej decyzji?
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź