"Dziewczynki są od poezji, chłopcy od myślenia". Człowiek Kukiza otwiera męską podstawówkę
Różnimy się. Dziewczynki są bardziej uważne i skoncentrowane. Chłopcy zaś potrzebują więcej ruchu. Takiego zdania są Joanna Oleksicka i Romuald Bielewicz, rodzice z Białegostoku, którzy postanowili założyć szkołę podstawową tylko dla chłopców. Poza jednopłciowością przyjmowanych uczniów, również kadra będzie składała się wyłącznie z mężczyzn.
Ten argument jest jedynym, który docenia dr Aleksandra Piotrowska, psycholog, wykładowca na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Warszawskiego oraz społeczny doradca Rzecznika Praw Dziecka i Komitetu Ochrony Praw Dziecka. - Rzeczywiście dziewczynki bez kontaktu z chłopcami sprawniej rozwijają kompetencje z przedmiotów ścisłych. W szkołach koedukacyjnych od razu wkraczają w stereotypy – że dziewczynki są od poezji, a chłopcy od logicznego myślenia. Jednak widzę znacznie więcej wad jednopłciowych szkół – komentuje dr Aleksandra Piotrowska w rozmowie z Mama:Du.
Zobacz też: "Dostałem jedynkę, znaczy jestem do niczego". Jak dzieci rozumieją system oceniania w szkołach?
Szkoła startuje od września, obecnie trwa nabór. Założycielami jest Stowarzyszenie Wspierania Edukacji i Rodziny STER, które otwiera również przedszkole "Familijne". Do placówki mogą uczęszczać dzieci bez względu na płeć. - Jeszcze na tym etapie nie jest wskazany rozdział – wyjaśnia Romuald Bielewicz. Jego zdaniem rola jednopłciowości zaczyna się tam, gdzie w grę wchodzą wyniki nauki. - Nieraz czytałam wypowiedzi nauczycieli czy profesorów, że szkoła koedukacyjna to szkoła dla dziewcząt, do której mogą uczęszczać chłopcy. Chłopcom trudniej się przystosować do jej zasad, np. wytrzymanie w ławce 45 minut – dodaje Joanna Oleksicka.
- Pierwsze słyszę, żeby 45-minutowe lekcje odpowiadały tylko dziewczynkom, nie ma żadnych sensownych badań, które by to potwierdzały. Można dyskutować nad samą ideą, ale podział ze względu na zasady nie ma według mnie uzasadnienia – komentuje dr Aleksandra Piotrowska. W opinii naszego eksperta, nauka w szkole jednopłciowej to stwarzanie nienaturalnych warunków do rozwoju społecznego. - We wszystkich sytuacjach życiowych, poza wstąpieniem do zakonu, otaczają nas ludzie różnej płci. Trudno jest zatem uwierzyć, że podział na szkoły jednopłciowe nie ma nic wspólnego ze światopoglądem rodziców – dodaje dr Piotrowska.
Jednak według założycieli nowej podstawówki w Białymstoku, rodzice, którzy popierają tę ideę, to „zwykli rodzice”, „rodzice pro aktywni, którzy nie wychodzą z założenia, że dzieci wszystkiego nauczą się same. To rodzice, którym zależy na dobrych nawykach dzieci”. Wiele razy w trakcie rozmowy w Polskim Radiu Białystok pada sformułowanie, że od najmłodszych lat można uczyć dziecka odwagi, męstwa i wytrwałości przy najzwyklejszych czynnościach dnia codziennego typu ubieranie się, czy wspólne jedzenie obiadu.
Czytaj dalej: Brak pracy domowej? To możliwe! Pierwsza taka szkoła w Warszawie, pełna pozytywnych zmian
- Ten rodzaj wychowania nazwałabym kindersztubą, a rodziców, którzy w ten sposób myślą o wychowaniu dziecka, konserwatywnymi. Błędne jest myślenie, że to szkoła lepiej wychowuje dziecko. Po prostu tak wychowują je rodzice, a szkoła ten model kontynuuje – wyjaśnia dr Piotrowska. I dodaje: - Rodzice łudzą się, że jeśli ich syn na każdej przerwie będzie oglądał tylko chłopców, nie przyjdą mu do głowy myśli o seksie, lub niekontrolowane myśli, które mogą zaburzyć wyidealizowany model wychowania. Szkoły koedukacyjne to faktycznie nowy wynalazek w historii edukacji. Przez dekady dziewczęta mogły uczyć się tylko w szkołach żeńskich. Jeszcze wcześniej nie mogły uczyć się wcale. Może do tych czasów też niebawem zaczniemy sięgać...?
Tymczasem założyciele męskiej podstawówki w Białymstoku zapewniają, że jeśli rodzice będą zainteresowani zapisywaniem dzieci do szkół jednopłciowych, a uczniowie będą zadowoleni, Stowarzyszenie pozostanie otwarte na stworzenie również jednopłciowych liceów.