”Przestań płakać!”. Dlaczego łzy dziecka nas paraliżują?

Wiktoria Dróżka
Na ogół boimy się płaczu. Płacz dziecka nie tylko wywołuje w nas rozdrażnienie, niepokój i gwałtowną reakcję w postaci: "Przestań!". Frustrujemy się, bo nie do końca wiemy, co on dokładnie oznacza. Na płacz nie pozwalamy również sobie, bo wydaje się nam, że rodzic płakać nie powinien. Śmiech jest dozwolony, smutek już mniej. O tym, jak radzić sobie z emocjami dorosłych i dzieci, opowiada mama dwójki dzieci, która ma za sobą ból rozstania, depresję i poczucie winy po tym, jak nie dawała przestrzeni swoim dzieciom na wyrażanie smutku. Jak robi to teraz?
123rf.com
Takie "ideały"
Nadal żyjemy w czasach, w którym mówi się dzieciom, żeby ssały smoczek i przestały płakać, co w dużej mierze wynika z faktu, że od lat dzieci są bombardowane superbohaterami z popkultury. To sprawia, że dorastają w przekonaniu, że płacz jest dla słabych. Spójrzmy prawdzie w oczy, ten wizerunek prawdziwy nie jest. Na dużym ekranie odwaga i siła rzadko łączy się z wrażliwością wyrażaną łzami.

Wzloty i upadki
Chciałoby się powiedzieć – pozwólcie dzieciom płakać, gdy mają na to ochotę. Jedna z mam opowiada, jak uczy dzieci doświadczać każdych stanów emocjonalnych, nie przeraża jej ich smutek. – Mam 12-letniego syna i 21-letnią córkę. Akceptuję ich łzy, ale to wcale nie oznacza, że nie mają szczęśliwego życia. Można powiedzieć, że wzlotów i upadków, których doświadczyły ich cenne umysły i dusze, jest zapewne więcej, niż w przypadku niektórych dorosłych – podkreśla.


Czy to widok dla dziecka?
– Stresujący rozpad związku, potem choroba psychiczna i widok mamy zabieranej przez karetkę – to wszystko za dużo dla czyichś oczu, nie mówiąc już o dziecku – opowiada Natalia. – Na szczęście nasze życie wykonało zwrot o 180 stopni, w wyniku czego nasz dom jest spokojniejszy. Teraz dużo więcej się śmiejemy, mój syn lepiej radzi sobie w szkole, widzę też ich błysk w oczach, gdy za sobą tęsknimy. Ale bez względu na to, o ile lepsze życie jest teraz, są jeszcze chwile, kiedy mogę stwierdzić, że są smutni i zmartwieni.

Nic już nie masukuję
Moje dzieci są bardzo świadome moich uczuć, a ja ich. Podkreślam, że nie ranią moich uczuć. Staram się im pokazywać, że teraz już jestem szczęśliwa. Ale bez względu na to, jak bardzo staram się im pokazać, jak bardzo jestem zdrowa i szczęśliwa, czują się czasem przytłoczeni moimi stanami. Robią wszystko, aby smutek nie wrócił.

Nauczyłam się wiele niesamowitych rzeczy o sile akceptowania uczuć u osób, które wychodzą ze stresu pourazowego, depresji, uzależnienia. Jestem dumna z tego, że teraz staram się dzielić tą wiedzą ze swoimi dziećmi.

Już nigdy tak nie zrobię
– Czuję mdłości, gdy przypominam sobie czasy, gdy wysyłałam dzieci do ich pokoju z informacją, żeby wróciły, gdy przestaną płakać. Kiedyś mówiłam im też, że wszystko jest w porządku, gdy wcale tak nie było. Pocieszałam na siłę, a nie rozumiałam – wspomina dalej.

Dziś na szczęście wiem, jak robić to inaczej. Oto kilka wskazówek dotyczących przyjmowania emocji, które teraz wdraża wraz ze swoimi dziećmi:

1. Nie nakładaj limitu czasu
– Kiedy moje dzieci płaczą, nie daje im limitu czasu i nie pocieszam na siłę. Nigdy więcej. Kim jestem, by sądzić, że tyle czasu wystarczy? Byłabym wściekła, gdyby ktoś mi to powiedział, więc dlaczego można tak mówić naszym dzieciom? – dzieli się spostrzeżeniami Natalia.

2. Pozwól im poczuć, co czują
"Nie ma nad czym płakać", "To głupia rzecz, której nie należy się bać" – tak już też nie mówi Natalia. Nauczyła się, że nie wie, jak mogą się czuć jej dzieci, w danym momencie. Może za to wysłuchać, jak chcą to opisać.

3. Posłuchaj i poświęć im całą swoją uwagę
Poświęcenie czasu, aby wysłuchać, dlaczego dziecko płacze, może być najważniejszym momentem w wyrażaniu jego smutku – Przyznaje, że zwykle mam telefon w ręku, gdy moje dzieci są smutne, wtedy błyskawicznie go odkładam i aktywnie słucham – dodaje mama.

4. Nie bój się też płakać
– Na koniec powiem wszystkim rodzicom – pokazujcie też swój smutek! – apeluje Natalia.
– Kiedy byłam chora, myślałam, że ukrywanie emocji chroni moje dzieci przed bólem. Myliłam się. Ku mojemu zaskoczeniu, kiedy zaczęłam opowiadać o swoich emocjach, przyjęli je, zaakceptowali i kontynuowali swój dzień. Dzieci funkcjonują w harmonii z naszą osobowością, w tym również z naszym niewerbalnym językiem. Nie mówienie im, co się z nami dzieje, myli ich pojmowanie rzeczywistości i sprawia, że martwią się jeszcze bardziej – dodaje.

Płacz nie jest łatwy dla większości z nas, ale są chwile, że tylko po nim czujesz się lepiej.
– Mogę porównać uczucie spokoju po dobrym płaczu, z uczuciem ulgi i szczęścia, gdy np. dobiegasz do mety po biegu.

Zanim nauczą się inaczej
Psycholog Agnieszka Stein w swojej książce pt.: “Akcja adaptacja” pisze tak: – Zanim dzieci nauczą się komunikować w dojrzały sposób i wyrażać swoje emocje głównie poprzez słowa w taki sposób, aby nikogo nie ranić, używają do ich uzewnętrzniania całego swojego ciała. Rąk i nóg. Tupią, rzucają, popychają się i biją. Zadaniem rodziców jest nauczenie dziecka nazywania emocji, reagowania na nie i ich właściwego przeżywania.

Źródło: www.huffingtonpost.ca