Krajobraz po majówce w mieście woła o pomstę do nieba. Dla wielu było "za daleko" i "za ciężko"

Redakcja MamaDu
Majówka w pełni, także na placach zabaw. W dzień roi się tutaj od roześmianych maluchów, a wieczorem teren przejmuje okoliczna młodzież i "bardziej imprezowe" towarzystwo. Niestety też – towarzystwo pozbawione kultury.
Śmieci na placach zabaw to norma Prawo autorskie: triasfoto / 123RF Zdjęcie Seryjne
– Czy to naprawdę ciężko zrozumieć, że śmiecimy sami sobie? Przecież przy następnej wizycie na tym placu zabaw wy – którzy zostawiliście te butelki, papierki i inne odpadki, których miejsce jest w koszu (pustym) – będziecie się bawić lub siedzieć na brudnym, ze swojej winy, placu zabaw – napisał oburzony mieszkaniec Marek pod zdjęciem zaśmieconego placu zabaw.

Na zdjęciu, obok dwóch bujanych koników, widać walające się śmieci – plastikowe butelki, opakowania po przekąskach, chusteczki. Fotografia wywołała dyskusję na temat zachowania tych, którzy nie potrafią poszanować wspólnej przestrzeni. Szczególnie że jeśli jest to przestrzeń przeznaczona dla naszych najmłodszych.


Okazuje się, że porzucone w piasku papierki to tylko wierzchołek góry lodowej. Wielu rodziców przyznaje, że zdarzyło im się na placach zabaw natrafić na inne przykre "niespodzianki".
Zdjęcie zaśmieconego placu zabawfot. Facebook
– Nawet kupki psów zdarzają się w piaskownicy. Niestety brak kultury i zwykłej przyzwoitości – napisał jeden z komentujących.

– Niejednokrotnie widziałam pety po papierosach w piasku, w którym mój syn chciał się pobawić – skomentowała inna.

Ten problem znają wszyscy rodzice. Sama także musiałam zrezygnować z wizyt na ulubionym placu zabaw moich maluchów. Wszystko dlatego, że w piasku, którym wysypany jest plac, kilka razy natrafiłam na szkła po rozbitych butelkach po piwie. Jeszcze niedawno pozwalałam biegać tam dzieciom boso, dziś już bym się na to nie odważyła.

"Nie bronię brudasów"
– Nie bronię brudasów, ale kilkakrotnie widziałam w parkach sroki przeszukujące śmietniki. Wyrzucały na zewnątrz wszystko, szukając resztek jedzenia – napisała pod zdjęciem jedna z kobiet. Ktoś inny przytaknął, że "najprawdopodobniej zawiniła albo natura, albo miasto".

A w czym miasto? "W terminowym wywozie śmieci" – odpowiada ktoś inny. Z tym, że kosz widoczny na zdjęciu stoi pusty. Czyli po prostu komuś było "za daleko" i "za ciężko" wstać, żeby wyrzucić kilka papierków.

Oczywiście miasto mogłoby monitorować place zabaw, wyłożyć więcej funduszy na utrzymanie ich w czystości i modernizację. Może pomógłby monitoring, ale żadnego miasta nie stać na to, żeby zainstalować kamery na wszystkich placach zabaw. Pozostaje więc – o ile starczy nam nerwów – interweniować, gdy widzimy "śmieciarzy" i "imprezowiczów".