Na USG w marcu lekarz nic nie wykrył, w grudniu była już diagnoza raka. Ta historia z Łodzi otworzyła oczy pacjentom

Wiktoria Dróżka
Po tej historii można śmiało stwierdzić – badania lekarskie są jak ruletka. Przypadek przebiegu diagnozy pani Dominiki daje wiele do myślenia. W kwietniu 2017 roku robiła badanie USG w jednej z prywatnych przychodni w Łodzi. Miało nie być powodów do obaw (opinia lekarza z kwietnia 2017 r.), kilka miesięcy później (w grudniu 2017 r.) okazało się, że jest złośliwy rak piersi z przerzutami na węzeł chłonny, wątrobę i łopatkę. Pacjentka postanowiła opublikować opis całego zdarzenia na swoim Facebooku ku przestrodze dla innych. Podobne historie zaczęli z tej samej przychodni opisywać inni.
Pani Dominika Brejtkopf badała się w Centrum Medycznym Medyceusz w Łodzi. Archiwum rodzinne
Dyskusja najprawdopodobniej by się nie narodziła, gdyby nie jej post. Miała odwagę, bo poczuła się oszukana. Twierdzi, że to miejsce, które według niej funkcjonuje jak masowy biznes, badania są mylone i nieprecyzyjne, liczy się ilość nie jakość, pieniądz nie pacjent. Komentarze pod postem się mnożą, oznaczone hasztagiem #tematdlauwagi. Dziś jest już 96 reakcji i 1147 udostępnień.
Na oko i na dotyk było coś nie tak
Dokładnie rok temu wyczuła guzek w piersi. Lekarz pierwszego kontaktu zwrócił uwagę na zgrubienie w piersi i pilnie skierował na USG. Poszła prywatnie do Centrum Medycznego Medyceusz w Łodzi. Została zbadana przez właściciela przychodni, radiologa. – Wszystko jest okey – tak zakończył badanie lekarz. – Jak tu się nie cieszyć? Wyszłam z gabinetu z ulgą – wspomina dziś w rozmowie pani Dominika.


Coś jednak nie dawało jej spokoju. Pod koniec 2017 r. kobieta postanowiła się zbadać raz jeszcze. Udała się do onkologa, który już bez USG i innych szczegółowych badań był w stanie stwierdzić, że wyczuwalne zgrubienia to rozległe zmiany nowotworowe.

Prywatne Centrum Medyczne w Łodzi nie wykryło złośliwego raka piersi. Pani Dominika dzisiaj jest na półmetku chemioterapii paliatywnej. Jej nastrój bywa zmienny. W rozmowie z MamaDu mówi, że ma "doły" i "górki". Stara się za dużo nie planować, bo nie wie, czy za rok jeszcze będzie żyła. To, co teraz daje jej nadzieje to odzew ludzi, którzy mieli podobną historię z tego miejsca. – Uświadomienie ludzi jak powinni być czujni w kontakcie z lekarzem – to mój nowy cel. Może moja choroba jest po coś. Być może da odwagę komuś dalszego dowiadywania się, mimo zdania lekarza – wszystko jest okey. Warto przebadać się jeszcze raz, w innym miejscu, u innego specjalisty. Nie warto usypiać czujności za szybko – przestrzega.

To nie jeden taki przypadek w tym miejscu
Po wpisie Dominiki odezwali się inni pacjenci Centrum Medycznego Medyceusz na ul. Bazarowej. Internauci rozpisują się bardzo chętnie. Ich historie również dają do myślenia. To tylko kilka z nich.

W 2007 roku przez błędny opis usg wykonanego na Bazarowej wylądowałam na patologii ciąży w Matce Polce, zupełnie niepotrzebnie bo wszystko było w porządku jak się okazało.

Ja robiłam usg ciąży pan dr. 03 kwietnia wykrył u mnie ciążę bliźniacza jednojajowa która rozwija się jak najbardziej dobrze. Kilka dni później wylądowałam na izbie i okazało się że mam ciążę pozamaciczna i niestety ciąża jest do usunięcia A stan mojego zdrowia był poważnie zagrożony.

Bazarowa od dawna ma opinię,"kopiuj wklej" nie liczy się pacjent.

Opinie w Google
Opinie dodawane z poziomu wyszukiwania Google też są kiepskie. Ilość gwiazdek mała, oceny niskie, na 84 opinie prawie wszystkie są negatywne.

Nie polecam. Rejestracja w internecie do lekarza specjalisty. Lekarz się nie pojawił jednak brak żadnej informacji ze strony rejestracji - a dodam, że wcześniej zamieniłem się w pracy. Próba rejestracji przez internet na inny termin ale niestety strona od kilku dni nie działa. Myślę, że to była pierwsza i ostatnia wizyta w tej przychodni.

Fatalna obsługa, zapłaciliśmy prywatnie za badanie Holtera i przez 2 miesiące nie było wyniku. Wynik znalazł się dopiero po interwencji. Gorzej niż w publicznej służbie zdrowia.

Ludzie piszą w sieci, co na to przychodnia?
Na moje pytanie, dlaczego w Google większość opinii o przychodni na ul. Bazarowej jest nieprzychylnych przedstawiciele wspomnianego miejsca odpowiedzieli, że nie są w stanie tego kontrolować. Odpowiedź brzmiała: – Centra Medyczne Medyceusz to szpital, przychodnie i gabinety diagnostyczne. Dziennie przyjmujemy kilkuset pacjentów. Przywiązujemy wagę do wszystkich opinii na nasz temat, ale te na FB czy Google są często anonimowe lub niekonkretne, a zatem dla nas niewiarygodne. (Ponadto 80 opinii na które Pani się powołuje zostało napisanych w przeciągu kliku lat, część z nich to opinie pozytywne - to naszym zdaniem pokazuje skalę "niezadowolenia" z naszych usług). Nie ignorujemy skarg pacjentów, na naszej stronie internetowej jest formularz ułatwiający złożenie skargi, ponadto nasz personel służy pacjentom wszelką pomocą, także w zakresie wyjaśnienia niejasności lub przyjmowania wyrazów niezadowolenia. Każda skargę zgłoszoną w ten sposób traktujemy bardzo poważnie i każda jest przez nas szczegółowo analizowana i wyjaśniana.

W kwestii troski o pacjentkę i analizowania każdej skargi (myślę tu o głównie o pani Dominice) spytałam, czy po "burzy" w sieci ktoś z przychodni próbował się z nią skontaktować? Niestety jej mail i telefon milczy do dziś. Nikt się nie pofatygował. Brak kontaktu mailowego i telefonicznego. Według przychodni personel służy pacjentom wszelką pomocą, także w zakresie wyjaśnienia niejasności: – Nie ignorujemy skarg pacjentów, na naszej stronie internetowej jest formularz ułatwiający złożenie skargi, ponadto nasz personel służy pacjentom wszelką pomocą, także w zakresie wyjaśnienia niejasności lub przyjmowania wyrazów niezadowolenia. Każdą skargę zgłoszoną w ten sposób traktujemy bardzo poważnie i każda jest przez nas szczegółowo analizowana i wyjaśniana – wyjaśnia Centrum Medyczne Medyceusz w rozmowie dla MamaDu.

Kampanie promują profilaktykę, ale czy tylko o świadomość Polaków chodzi?
"Szybka Terapia Onkologiczna – takie hasła wisiały na ścianach tej przychodni – wspomina w rozmowie pani Dominika.
Zdjęcie muru Przychodni Medyceusz w Łodzi.




Co radzi pani Dominika po takiej drodze diagnozy?
– Przede wszystkim wsłuchiwanie się we własne ciało, to my znamy je najlepiej. Druga sprawa to zmiana postaw pacjentów. Nawołuje do tego, abyśmy nie byli bierni: – Drążmy temat. Jak wynik jest dobry, a nas wciąż boli jakiś narząd, żądajmy kolejnych badań. Osoby często rezygnują z dalszego poszukiwania. Nie bójmy się też zadawania pytań. Lekarz jest po to, aby nam na nie odpowiadać. Wyjaśniać wątpliwości – mówi. I rzeczywiście w świadomości praw pacjentów jest wiele do zrobienia. Chodzi o rzecz najważniejszą – zdrowie, więc kiedy pytać jak nie podczas badań kontrolnych? Jednak często odstrasza i zniechęca mur stawiany przez lekarzy w kontakcie z pacjentem.

Tajemnica
Poprosiliśmy o swoje stanowisko Centrum Medycznemu Medyceusz w Łodzi. W kwestii pacjentki przedstawiciele przychodni nie wypowiadają się, tłumacząc decyzję tajemnicą lekarską: – Nie możemy mówić o przypadku dotyczącym pacjentki. Wypowiadanie się przez nas na zarzuty dotyczące Pacjentów, jest możliwe dopiero po uzyskaniu zwolnienia z tajemnicy lekarskiej, co zawsze w przypadku gdy do tego dochodzi, skutkuje naszym ustosunkowaniem się do konkretnego problemu – redakcja mamaDU dostaje w odpowiedzi.

Rodzi się pytanie – na ile badanie USG jest wiarygodne?
Medycyna jest jednocześnie rzemiosłem i sztuką. Każdy lekarz praktyk i diagnosta popełnia pomyłki i błędy. To jest nieuniknione. Gdzieś rodzi się jednak dysonans, dlaczego są specjaliści, którzy USG i inne badania wykonują z precyzją i wyższą trafnością. I choć lekarz, tak jak rzemieślnik, i artysta ma prawo popełniać błędy, powinni mimo wszystko zrobić wszystko, co możliwe, aby je minimalizować. Bo tutaj chodzi o coś więcej – o etykę zawodu i życie ludzkie.

"Wszystko jest (będzie) w porządku"
To historia ku przestrodze. Pani Dominika w tej trudnej historii, mimo wszystko potrafi wymienić kilka pozytywnych wątków, np. psychiatra, który prowadzi ją w chorobie. Po diagnozie i pierwszej chemii dał dużo wsparcia, nie tylko receptę na leki. – Słuchał potrzeb i rozmawiał. To go wyróżniło – wspomina pani Dominika. W chorobie docenia bardziej chwile, wydobywa z siebie kobiecość i chce pokazać, że walczy się do końca. Bo warto.
Dominika BrejtkopfArchiwum rodzinne


Centrum Medyczne w nadesłanym piśmie prosiło, abym spytała panią Dominikę, gdzie później i gdzie nadal leczy się pacjentka. Tak też zrobiłam. Uzyskałam od niej taką odpowiedź.: – Nadal jestem pod opieką lekarza POZ Medyceusz. W sumie tylko po zwolnienie tam chodzę. Moje dzieci również są pod opieką tej przychodni. Ja nie mam nic przeciwko internistom i pediatrą. Podkreślam jednak że znam ich od WIELU lat zanim zaczęli pracę w Medyceusz. Onkologicznie leczę się w MSWiA na Polnocnej 42 w Łodzi.

Centrum Medyczne Medyceusz szybko odpowiedziało na artykuł
Dwa dni po opublikowaniu artykułu do redakcji został nadesłany e-mail z Centrum Medycznego w Łodzi, mieszczącego się na ul. Bazarowej.
E-mail nadesłany 19.04.2018 r.Screen