Afera na basenie w Sopocie wywołała dyskusję. 2 minuty pomocy dziecku za 23 zł

Ewa Podleśna-Ślusarczyk
Rodzice udali się wraz z niepełnosprawnym synem do sopockiego Aquaparku. Ojciec jako opiekun wszedł za darmo, chłopcu wykupiono ulgowy bilet, matce dano szansę pomóc przy ubieraniu, ale robiła to zbyt wolno.
Afera na basenie w Sopocie. Przepisy kontra empatia. Zrzut z Facebook/Aquapark Sopot
2 minuty za 23 zł
O tym, jak ciężko przebrać niepełnosprawne dziecko w miejscu, gdzie nie ma żadnych przewijaków ani pomocy, wie każdy rodzic. Niestety wielu osobom brakuje wyobraźni i empatii. Przepisy to przepisy i nie ma wyjątków, tłumaczą pracownicy. Bezduszni ludzie – denerwują się rodzice niepełnosprawnych dzieci. A może jednak powinno się ich przestrzegać, by panował porządek? Zdania są wśród internautów bardzo podzielone.

Jak doszło do sytuacji? Rodzice przyjechali na basen z 4-letnim dzieckiem. Chłopiec nie porusza się samodzielnie i wymaga przy pewnych czynnościach pomocy dwojga rodziców. Na basen wszedł razem z ojcem, który jako opiekun niepełnosprawnej osoby nie dokonał opłaty za basen, wchodząc na bilet ulgowy syna. Przy wejściu na teren Aquaparku, rodzice zapytali, czy matka dziecka może wejść na chwile pomóc przy przebraniu chłopca. Ustalono, że kobieta ma zapłacić za bilet, ale jeżeli wyjdzie przed upływem 10 minut, zostaną zwrócone jej pieniądze. Pomagając rozebrać dziecko, udało jej się zmieścić w limicie czasowym, niestety pomagając dziecku w ubraniu i wysuszeniu, przekroczyła czas o 2 min. Opłata została pobrana – 23 zł za pomoc w ubraniu dziecka.


Rodzice postanowili odwołać się do Biura Obsługi Klienta. Niestety uznano, że wszystko przebiegało zgodnie z procedurami i rodzicom nie należy się zwrot pieniędzy. Ojciec wszedł za darmo jako opiekun niepełnosprawnego dziecka, a matce nie należała się darmowa wejściówka bez limitu czasowego. Teoretycznie tak, tylko że w tej sytuacji ojciec potrzebował pomocy przy dziecku, a za 2 minuty spóźnienia musieli zapłacić 23 zł.

Przepisy kontra empatia
Sytuacja wywołała dyskusję, gdyż nie jest jednoznaczna. Owszem przepisy są ważne i powinno się ich przestrzegać, tylko czy zrozumienie i odrobina empatii nie była w tej sytuacji jednak ważniejsza? Nikt tu nie chciał potajemnie wkraść się na basen, by zażyć kąpieli. Nikt nie chciał oszukać. Matka chciała pomóc ojcu w opiece nad niepełnosprawnym synem i spóźniła się 2 minuty. Jak zapewnia dyrektor marketingu i sprzedaży Parku Wodnego Sopot Piotr Stefański, pracownicy nie mieli możliwości anulowania opłaty, gdyż po 10 minutach naliczana jest w sposób automatyczny. Mogli to jednak zweryfikować pracownicy Biura Obsługi Klienta, którzy po zapoznaniu się ze sprawą, powinni wykazać zrozumienie dla klientów z niepełnosprawnym dzieckiem.

Ta historia dowodzi, jak trudno nadal funkcjonuje się w Polsce rodzinom z chorym dzieckiem. Część osób wykazała zrozumienie dla ich trudnego położenia, część uznała, że to roszczenia, które nie mają racji bytu. Starli i się miłośnicy regulaminów, którzy podkreślali, że matka była poinformowana o 10 minutach na powrót i nie skorzystała z tego prawa, jak i zwolennicy dobrej woli, która w tej sytuacji powinna zdecydowanie się pojawić. Rodzicom pozostał niesmak i bilet za 23 zł jako pamiątka tej nieprzyjemnej sytuacji.

źródło: Trójmiasto.pl