Na rekolekcjach rozdano ulotki. Ksiądz tłumaczy w 9 punktach, co jest złego w masturbacji

Ewa Podleśna-Ślusarczyk
Do kolejnej kuriozalnej sytuacji doszło w kościele Dzieciątka Jezus na Żoliborzu. Najbardziej zaskakuje to, że właśnie problem autoerotyzmu został uznany za najważniejszy w czasie rekolekcji. A gdzie rozmowy o miłości do bliźniego i szacunku do ludzi?
W kościele rozdano dzieciom ulotki "Problem autoerotyzmu". Fot. Rafał Mielnik / AG
Post dotyczący poruszanych wśród młodzieży problemów w czasie rekolekcji pojawił się na grupie „Dziewuchy Dziewuchom” i wywołał duże poruszenie. Nic dziwnego, gdyż kościół i msza święta, to nie miejsce na rozmowy o erotyzmie i intymności. Wiele osób miało podobne wątpliwości, czy na pewno wpajanie jakichś zasad, reguł i zakazów młodzieży w taki, a nie inny sposób może być dla nich korzystne. I nie chodzi tu o to, że duchowni nie mają przekonywać do swoich racji, tylko o to, że tu nie ma miejsca na dyskusję. Dzieci otrzymały ulotki i nikt z nimi ich nie omówił, nikt nie wyjaśnił i nie odpowiedział na nurtujące pytania. Miały potulnie przyjąć do wiadomości, że jest tak, a nie inaczej.


Co jest złego w masturbacji?
Według ks. dr. Piotra Arbaszewskiego, który został podany jako autor tych tez, masturbacja to „egoistyczny i nienaturalny sposób rozładowania napięcia seksualnego”. Opiera się na fantazji, co już samo w sobie jest złe, bo im bardziej człowiek ucieka w fantazję, tym częściej się masturbuje. Im częściej myśli o zakazanych rzeczach, tym bardziej wzmaga się jego zmysłowość i obsesyjnie koncentruje się na sprawianiu sobie przyjemności. Młodzi uciekają od rzeczywistości, bo dzięki masturbacji zapominają o problemach w szkole, trudnościach w kontaktach z rówieśnikami i braku miłości. Poza tym, według jednej z tez, młodzi ludzie uciekają w masturbację ze strachu, że będą mieli skłonności homoseksualne.

Co jest złe w masturbacji?
1. Egoistyczny i nienaturalny sposób rozładowania napięcia seksualnego.
2. Opiera się na fantazji.
3. Wzmaga zmysłowość.
4. Powoduje, że człowiek obsesyjnie koncentruje się na sprawianiu sobie przyjemności.
5. Prowadzi do rutyny seksualnej.
6. Powoduje, że człowiek ucieka od rzeczywistości.
7. Wywołuje strach przed skłonnościami seksualnymi.
8. Zniewala człowieka.
9. Jest przeżyciem seksualnym "drugiego gatunku".

Oczywiście uczniowie nie pozostają z niczym. Dalsza część ulotki to bowiem wskazówki jak w wypadku pokus może radzić sobie dziecko. Są to oczywiście wytyczne enigmatyczne i nie dające realnego wsparcia młodemu człowiekowi. Jak bowiem znaleźć pociechę i rozwiązanie problemów w słowach: bądź szczery wobec Boga, podłącz się do źródła mocy, pochłaniaj słowo Boże, zawrzyj przymierze ze swymi oczami i wystrzegaj się sytuacji wywołujących pokusę?

Pojawił się także zapis, który nakazuje skontaktować się ze spowiednikiem i kierownikiem duchowym, bo „lepiej jest dwom niż jednemu, gdyż mają dobry zysk ze swej pracy. Bo gdy upadną, jeden podniesie drugiego”. Tylko co to realnie oznacza?

Kiedy rozmawiać o masturbacji?
Czy takie ulotki powinny trafić w ręce 13-latków? Teoretycznie jest to właściwy moment na rozmowy o potrzebach seksualnych, bo w tym wieku często wzrasta zainteresowanie taką tematyką. Tym bardziej trzeba więc zastanowić się, w jaki sposób dotrzeć do młodzieży, w jakiej formie podjąć rozmowę i jakie informacje przekazać, by wspomóc dziecko, a nie zniechęcić czy przestraszyć.

Kiedyś kościół zajmował się bardziej nauczaniem o zrozumieniu potrzeb innych, empatii, wybaczaniu, szanowaniu drugiego człowieka, czy trosce o bliskich. Dziś nie wiedzieć czemu księża stali się najlepszymi seksuologami i roszczą sobie prawo do indoktrynowania młodzieży. Może lepiej pozostawić to jednak rodzicom?