Tak wyrasta pokolenie kombinatorów. System oceniania zachowania w polskich szkołach to żart
Córce Edyty zaproponowano udział w szkolnym poczcie sztandarowym. Dumna mama od razu jej pogratulowała – w końcu to zaszczyt dla każdego dziecka. Kilka dni później dowiedziała się, że udział w poczcie to pomysł wychowawczyni – chciała, żeby dziewczynka zdobyła kilka dodatkowych punktów (bo "zawsze jej kilku brakuje")i uzyskała wyższą ocenę z zachowania. Czy przyznawanie punktów za "dobre" zachowanie jest właściwym sposobem oceniania zachowania uczniów?
W wielu szkołach obowiązuje punktowy system oceniania zachowania. Uczeń na początku każdego semestru otrzymuje 100 punktów, które odpowiadają ocenie dobrej. W ciągu półrocza liczba punktów może się powiększać lub pomniejszać, w zależności od zachowania ucznia – za działania pozytywne uczeń otrzymuje punkty dodatnie, za negatywne ujemne. Punkty przyznają nauczyciele i systematycznie wpisują je do dziennika elektronicznego – dzięki temu zarówno uczniowie, jak i ich rodzice, na bieżąco monitorują liczbę punktów i ocenę z zachowania.
Skala punktów i odpowiadających im ocen może się nieco różnić w zależności od szkoły. Dla przykładu: w jednej szkole zachowanie wzorowe odpowiada co najmniej 160 punktom, w innej 150, a w szkole w Elblągu aż 200 punktom.
Skala oceniania w systemie punktowym.•screen Szkoła Podstawowa nr 1 im. Adama Mickiewicza w Elblągu
Za co uczniowie dostają punkty?
Raz w semestrze uczeń może zostać nagrodzony 10 punktami za systematyczne przygotowanie do lekcji, schludny wygląd, punktualność i wysoką kulturę osobistą – uprzejmość, brak wulgaryzmów, używanie zwrotów grzecznościowych w rozmowach z kolegami i nauczycielami. Za udział w konkursach uczeń otrzymuje od 5 do 15 punktów. Przyniesienie 3 kilogramów nakrętek jest nagradzane 15 punktami. Dodatkowe punkty są przyznawane m.in. za wypożyczanie i terminowe oddawanie książek, aktywny udział w samorządzie uczniowskim, pomoc w przygotowywaniu imprez szkolny i udział w akcjach charytatywnych.
Jeśli uczeń spóźni się na lekcję, każdorazowo traci 1-2 punkty. Za każdą nieusprawiedliwioną nieobecność na lekcji grozi mu 5 punktów ujemnych. Za okłamywanie, aroganckie zachowanie, dokuczanie czy przezywanie uczeń może stracić nawet 15 punktów. Jeśli jego zachowanie będzie wymagało interwencji policji, traci 50 punktów. Punkty ujemne są również przyznawane za brak obuwia zmiennego, brak stroju galowego podczas szkolnych uroczystości, kradzież, makijaż, niekorzystanie z szatni, niszczenie mienia szkoły, publikowanie cudzych zdjęć w internecie i pisanie obraźliwych komentarzy na Facebooku.
Złudne poczucie sprawiedliwości?
Punktowy system oceniania wzbudza wątpliwości z kilku powodów. Po pierwsze, z założenia to najbardziej sprawiedliwa forma oceniania zachowania uczniów. Niestety, złudna.
– To usypiacz prawdziwych oddziaływań wychowawczych, pętla na rękach swobodnych działań i dodatkowa, niepotrzebna praca dla całej szkoły – pisze Edyta na jednym z forów dla nauczycieli. To jej córka usłyszała, że udział w poczcie sztandarowym to sposób na zdobycie dodatkowych punktów. System punktowy nie jest sprawiedliwy, bo jest niezwykle subiektywny – jeśli nauczyciel nie lubi ucznia, może mu wpisać tyle negatywnych punktów, że ten nie będzie miał szansy nadrobienia i poprawienia niskiej oceny.
Po drugie, system punktowy, chociaż ma być sposobem oceniania zachowania, daleki jest od rzeczywistego wychowania. Oceny zachowania nie powinno się sprowadzać do arytmetyki. Jeśli dziecko będzie wulgarne, nauczyciel odejmie mu kilka punktów. Kilka dni później uczeń weźmie udział w szkolnym dyktandzie i zyska punkty, które wcześniej stracił. W systemie brakuje rzetelnej oceny tego, jak zachowuje się dziecko, a wszystko sprowadza się do liczenia punktów.
Po trzecie, dzieci cały czas czują presję bycia ocenianymi i porównywanymi. Gdy dostaną ujemne punkty, nie myślą o tym, żeby pomóc przy organizacji szkolnej dyskoteki dla przyjemności, ale dlatego, żeby dostać punkty i odzyskać te utracone. Uczniowie zaczynają kombinować i myśleć w kategoriach punktów i opłacalności. Jeśli dziecko przez kilka miesięcy uzbiera liczbę punktów wystarczającą, żeby dostać ocenę bardzo dobrą z zachowania, przez resztę semestru nie będzie musiało się starać, wręcz przeciwnie – będzie mogło celowo nie odrabiać pracy domowej czy spóźniać się na lekcje, bo będzie wiedziało, ile punktów może stracić, żeby wciąż dostać ocenę bardzo dobrą.
Co myślicie o systemie punktowym? Czy to dobra metoda oceniania zachowania dzieci?
Źródło: 45minut.pl, SP1 w Elblągu, SP44 w Łodzi