"Tylko matki potrafią robić kilka rzeczy na raz". Dlaczego się tak mordujemy, jest inne wyjście!

Emilia Przybył
Wielozadaniowość - matki małych dzieci słyną z opanowania tej sztuki do perfekcji. Załatwianie ważnych telefonów w czasie spacerów z dzieckiem, kończenie pracy z maluchem na kolanach, biegi z wózkiem… przykłady można mnożyć. A jednak czasem naprawdę warto skupić się tylko i wyłącznie na jednej rzeczy.
Fot. Flickr.com / Emilien Etienne / CC BY
Dlaczego mamy są tak dobre w robieniu kilku rzeczy naraz? Bo nie mają innego wyjścia. Zarówno niemowlak, jak i kilkulatek potrafią być szalenie absorbujący, a przecież poza opieką nad pociechą musimy sprostać też wielu innym obowiązkom. Poza tym lubimy jawić się sobie i innym jako osoby wyjątkowo zaradne, które są w stanie sprostać wszystkiemu. Kto chciałby mieć na głowie natłok zaległych spraw?

Wszystko naraz albo wcale
Początkujące mamy nie muszą przechodzić kursu z zakresu działania w trybie wielozadaniowym. Codzienna konieczność po prostu zmusza je do opracowania sobie własnych patentów na radzenie sobie z kilkoma zadaniami jednocześnie. Jedne biegają z niemowlakami w wózkach, inne załatwiają służbowe sprawy przez telefon w czasie spaceru. Można słuchać podcastów i audiobooków, ogromne możliwości wykorzystania czasu na czytanie stwarzają długie i częste karmienia piersią. Prawdopodobnie ile matek, tyle sposobów na produktywną wielozadaniowość.


Czasem tylko dzięki takiemu funkcjonowaniu da się przy małym dziecku znaleźć czas na przeczytanie książki (karmienie), obejrzenie filmu (prasowanie sterty dziecięcych ubranek), naukę języków obcych (słuchanie podcastów w czasie spacerów) i wiele innych przyjemnych, ważnych i potrzebnych czynności.

Takie działanie jest niezwykle użyteczne, ale oczywiście ma też pewne minusy. „Już nie pamiętam, kiedy oglądałam film siedząc na kanapie, a nie prasując stertę ubrań” – mówi Joanna, mama rocznej Izy. „Spokojna rozmowa telefoniczna z przyjaciółką, przy ciepłej kawie? To niemożliwe, mam na to czas tylko wtedy, kiedy gotuję obiad” – dodaje Monika, mama ośmiomiesięcznego Jasia. A funkcjonowanie w trybie wielozadaniowym może nam odebrać znacznie więcej niż codzienne, drobne przyjemności.
Robię wszystko, czyli nic
Ona i on skończyli pracę, dziecko śpi, wreszcie mają chwilę dla siebie. Ona zaczyna mu opowiadać o swoim dniu, on wpatrzony w ekran smartfona przytakuje zupełnie jej nie słuchając. Mama odpowiada na ogłoszenie w sprawie pracy, na której jej zależy z trzyletnim, zadającym tysiąc pytań na minutę synkiem na kolanach. Robi literówki, które ją dyskwalifikują. Rozżalone dziecko prosi o uwagę rodzica, który od godziny jest zajęty rozmową telefoniczną. Takie przykłady niestety również można mnożyć, bo wielozadaniowość nie jest sposobem na wszystko. Są chwile, kiedy należy, a nawet trzeba skupić się tylko i wyłącznie na jednej rzeczy, tak jakby nic innego nie istaniało.

W idealnym świecie nasze życie wyglądałoby tak, że wstajemy idealnie wyspane, spokojnie przeglądamy prasę, jemy śniadanie w towarzystwie całej rodziny, w czasie pracy sto procent uwagi poświęcamy powierzonym nam zadaniom, a potem spędzamy wspaniałe chwile z partnerem i dziećmi lub oddajemy się realizacji własnych pasji. Jednak w naszym niedoskonałym świecie wszystko jest dużo bardziej skomplikowane, dlatego niezbędny jest multitasking. A by z nim nie przesadzić, warto wybrać te czynności bądź obszary naszego życia, którym warto jest poświęcić szczególny czas i uwagę.

To, co najważniejsze
Na pewno każdy z nas chciałby znaleźć czas dla dziecka. Bez smartfona, laptopa i miliona spraw do załatwienia. „Każdego wieczoru bawię się z synkiem, a po kąpieli ja lub mąż czytamy mu książkę. Wyciszamy wtedy telefony, wyłączamy komputer. Czasem puszczamy tylko spokojną, instrumentalną muzykę. To jest nasz czas” – opowiada Monika. I chociaż zorganizowanie tego jest trudne, nie ma wątpliwości, że warto. A jeśli się nie uda każdego dnia, trudno. Ważne, by w ogóle się udało.

Kolejny ważny element to czas z partnerem. Kiedy już dziecko zaśnie, wyjedzie na wycieczkę lub weekend u babci i dziadka, dobrze jest spędzić razem trochę czasu. „Kiedy nasze dzieci spędzają weekend u dziadków my z mężem wstajemy wcześnie rano, by zrobić zakupy i posprzątać mieszkanie. Kiedy się z tym uporamy, wychodzimy do restauracji albo zamawiamy coś pysznego do domu. Potem idziemy do kina albo na spacer. Wieczorem jemy kolację przy winie i świecach, jakbyśmy byli na randce. Robimy tak raz na kilka tygodni i bardzo sobie to chwalimy” – opowiada Elwira.

No i pozostaje jeszcze czas dla siebie. To może być chwila z dobrą książką i (ciepłą) kawą, ukochany sport, spacer, podczas którego nie robimy zakupów i nie załatwiamy niezliczonych spraw. Co jeszcze? To już każdy we własnym zakresie musi zadecydować, co ma dla niego wysoki priorytet.

Umiejętność wykonywania wielu czynności jednocześnie pozwala nam robić więcej rzeczy. Prasowanie ubrań w czasie oglądania filmu albo słuchanie audiobooka w czasie sprzątania mieszkania naprawdę ma sens. Dzięki takiej wielozadaniowości oszczędzamy sporo czasu. Pamiętajmy tylko, by niekiedy poświęcić ten zaoszczędzony czas na skupienie się wyłącznie na jednej, ważnej dla nas rzeczy.