
Każda mama wie, że porządek w mieszkaniu, w którym są dzieci, jest stanem przejściowym. Trwa mniej więcej 5 minut po sprzątaniu. Potem zaczyna się akcja: klocki, okruszki, plamy, błoto i inne niezidentyfikowane obiekty, które "same" lądują pod stołem. Na pierwszy rzut oka – chaos. Na drugi – codzienność.
MATERIAŁ REKLAMOWY
Dlatego właśnie postanowiłam sprawdzić, czy robot sprzątający Bosch Spotless+ poradzi sobie w tych niełatwych warunkach. Czy da radę przywrócić do porządku mieszkanie, przez które dzień w dzień przechodzi dziecięce tornado? Sprawdźmy.
Siła, która naprawdę robi różnicę
Bosch Spotless+ już od pierwszego uruchomienia pokazuje, że nie jest z tych robotów, które tylko udają, że sprzątają. To prawdziwy tytan pracy. Może pochwalić się mocą ssania na poziomie 11 000 Pa, a to naprawdę robi robotę.
Nie ma dla niego zabrudzeń, z którymi by sobie nie poradził: okruchy, płatki, ryż, makaron. Spotless+ zbiera wszystko za pierwszym razem. Świetnie radzi sobie też na trudniejszych powierzchniach: dywan, który od dawna tylko pamiętał, że "kiedyś był czysty", w końcu znowu zachęca do tego, aby stanąć na nim bosą stopą.
Ten element robi różnicę: Carbon Power Brush
Bosch Spotless+ ma specjalną szczotkę – Carbon Power Brush – wyposażoną w cienkie, gęsto ułożone włosie. To właśnie ona sprawia, że tak skutecznie zbiera kurz, okruchy czy drobne zabrudzenia z każdego rodzaju podłogi. I jeśli do tej pory nie zastanawialiście się, w czym tkwi sekret dobrego robota sprzątającego, to szczotka zdecydowanie jest jednym z najważniejszych czynników.
Nie bez znaczenia jest jednak jeszcze jedna rzecz – uważność na szczegóły. Bo na przykład taki włos – jednego nawet na podłodze nie zauważymy. Ale jeśli, jakimś cudem (patrzę na ciebie, domowy pupilu!) na podłodze czy dywanie znajdzie się ich więcej, robi się problem – nie tylko dla nas, bo brudno, ale i dla robota, bo wkręcają się w szczotkę.
Bosch Spotless+ ma na to sposób: funkcja zapobiegająca plątaniu się włosów. Dzięki niej nie owijają się one wokół szczotki, co oznacza, że robot nie będzie musiał prosić o waszą pomoc co kilka dni. Sprytne i wygodne.
Koniec z brudną robotą, czyli stacja opróżniająca
Baza opróżniająca to jest prawdziwy gamechanger. Bo pomyślcie zdroworozsądkowo: macie robota, który niby sprząta sam, ale jednak koniec końców to wy musicie… posprzątać robota.
Tymczasem Bosch Spotless+ wraca do bazy nie tylko na doładowanie baterii, ale też po to, aby opróżnić się z brudu. Koniec z wyciąganiem pojemnika, stukaniem o kosz i wzbijaniem wokół tumanów kurzu. Nareszcie w pełni czysta robota. Znaczy, robot.
Zabawki? Zostają na miejscu
Czy Bosch Spotless+ posprząta za dzieci porozrzucane po całym domu klocki? Nie. Ale też na pewno ich nie "zje".
Dzięki laserowi LiDAR 360° i kamerom robot świetnie omija przeszkody, co oznacza, że nie trzeba najpierw robić "porządków przed porządkami". Robot nie tylko nie "wciągnie" zabawki, ale też nie będzie się też o nie niepotrzebnie obijał. Po prostu ominie przeszkodę i posprząta tam, gdzie tylko będzie mógł.
Mopowanie? Teraz codziennie i… bez naszego udziału
Twoje panele i płytki widziały już wszystko: błoto, sok, klejące plamy po… chyba nawet nie chcemy wiedzieć po czym. Bosch Spotless+ też nie zapyta – po prostu świetnie poradzi sobie z codziennym mopowaniem.
Robot bez problemu usuwa ślady małych, ale za to bardzo brudzących stópek. Idealnie sprawdza się do szybkiego, codziennego ogarnięcia podłogi. A my zapominamy, do czego służy ręczny mop. I wszyscy są szczęśliwi.
Sterowanie, które ogarnie nawet najbardziej zabiegana mama
Aplikacja do sterowania robotem to kolejny plus: posiada podgląd mapy całego mieszkania i pozwala wybierać konkretne pokoje do sprzątania, a także ustanawiać strefy zakazane, zarządzać sprzątanie punktowe albo ustalać harmonogram. Wszystko w bardzo prosty i przejrzysty sposób.
Efekt końcowy: tak, da się ogarnąć domowe tornado
Po teście mogę powiedzieć jedno: Bosch Spotless+ to ogromna pomoc w utrzymaniu porządku. Czy mogłabym wrócić do życia bez robota sprzątającego? Szczerze – nie chciałabym. Stał się nieocenionym pomocnikiem w codziennym chaosie. A ja mam więcej czasu na to, co naprawdę ważne.
