
Wraz z początkiem grudnia wraca dobrze znany wszystkim rodzicom komunikat "Uspokój się, bo Mikołaj patrzy". Dla wielu to żartobliwy sposób na szybkie zdyscyplinowanie dziecka, ale coraz częściej pojawiają się głosy, że taka metoda bardziej szkodzi, niż pomaga.
Co roku w okolicach grudnia, rodzice wyciągają z szuflady dobrze znany (i skuteczny!) sposób na zdyscyplinowanie: "Uspokój się, bo Mikołaj patrzy."
Niby nic, taka niewinna zabawa, a jednak coraz częściej pojawiają się głosy, że to przecież zwykłe kłamstwo, tyle że podane w świątecznej oprawie.
Nie bądźmy hipokrytami!
Pod jednym z wpisów na forum (dotyczących tego, czy mówić dzieciom prawdę o Mikołaju, czy nie), natknęłam się na komentarz mamy. Brzmiał on mniej więcej tak: "Ja nie zamierzam okłamywać dziecka i mówić mu, że ma być grzeczne, bo 'Mikołaj patrzy'. Kłamstwo to kłamstwo. Nie bądźmy hipokrytami".
Przyznam szczerze, poruszyło mnie to. I to nie tylko mnie, biorąc pod uwagę liczbę reakcji pod postem. Sama nieraz korzystałam z tego "magicznego" i niezwykle skutecznego argumentu, gdy zależało mi na szybkim uspokojeniu dzieci. Działał on jak mało co. To fakt. Ale dopiero dziś, z perspektywy czasu, widzę dlaczego – to zwykła technika psychologiczna.
Zewnętrzna kontrola zachowania
Dziecko nie robi czegoś dlatego, że rozumie sens, robi to ze strachu przed konsekwencją, która – jak się później okazuje – faktycznie nie istnieje. Bo chyba nie zdażyło się nikomu być konsekwentnym i za złe zachowanie nie podarować dziecku prezentu?
Tak naprawdę to forma pewnego rodzaju manipulacji – wywołujemy w dziecku niepokój po to, by osiągnąć szybki efekt.
Krótkotrwałe skutki
Niestety efekt tych działań jest bardzo krótkotrwały. Ma też jeszcze jedną bardzo poważną wadę – odbiera rodzicowi wiarygodność. Gdy dziecko odkryje, że Mikołaj wcale nie patrzył, bo prezent i tak przyniósł, może zacząć kwestionować również inne komunikaty. W tym te, które są naprawdę ważne.
I oczywiście nie chodzi o odbieranie świętom magii. Chodzi o to, by magia nie posłużyło jako narzędzie strachu. Możemy opowiadać o Mikołaju, celebrować tradycję, cieszyć się grudniem, ale bez straszenia dziecka "fikcyjną kontrolą". Długofalowo, skorzystają na tym wszyscy.
Zobacz także
