
Świat pędzi jak szalony, a każda minuta jest na wagę złota. Dlatego gustuję we wszelkiego rodzaju usprawniaczach codziennego życia. Tym razem w moje ręce trafiła parownica VacuSteam z kolekcji Midnight od Russell Hobbs. Werdykt? To, czego chciałam, czyli świetne połączenie szybkości działania z prostą obsługą.
Wypranie ubrań czy pościeli, a następnie ich wyprasowanie zwykłym żelazkiem nie zawsze oznacza kropki nad "i". Czasami muszę je i tak doprasować, zwłaszcza gdy je złożyłam i po jakimś czasie wyciągam z komody. Albo mam potrzebę ich odświeżenia, bo jeśli wiszą w szafie, ale długo, to potrafią przesiąknąć nieprzyjemną wonią.
Szkopuł w tym, że nie zawsze mam czas, by rozłożyć deskę do prasowania, odczekać na nagrzanie się żelazka i wyprasować cały materiał wzdłuż i wszerz. Najczęściej więc sięgam po inny ubiór, a zajęcie się kłopotliwym ciuchem zostawiam na bliżej niesprecyzowane "jutro". Czyli nie wiadomo kiedy i wpadam w błędne koło.
Rozwiązanie? Parownica, która pracę upraszcza, a czas skraca. Przynajmniej tak słyszałam. Z tym większą ochotą przyjęłam wyzwanie, jakim było przetestowanie VacuSteam. Jest to parownica, za którą stoi nie byle jaka marka, tylko Russell Hobbs. To ten brytyjski producent od lat "współrządzi" na rynku drobnego sprzętu AGD.
Model, który dostałam do testów, pochodzi z kolekcji Midnight. Tworzy ją grupa sprzętów do ubrań: parownic, żelazek i golarek, które mają uprzyjemniać i ułatwiać pielęgnację tkanin w domowych warunkach, świetnie się przy tym uzupełniając. Wszystkie z nich łączy też nowoczesny i stylowy design w granatowym wydaniu.
Przechodząc do meritum, największą satysfakcję i, co by nie mówić, frajdę, miałam z funkcji przyciągania tkanin. Parownica zbliża do siebie ubrania i traktuje je parą. Nie musiałam przy tym wykonywać gwałtownych ruchów. Często wystarczyło jedno przesunięcie, by z odzieży zniknęły irytujące i nieestetyczne zagniecenia.
Tę moc przyciągania mogłam regulować na trzy sposoby. Poszczególne tryby pracy są po to, aby dopasować działanie urządzenia i intensywność wydzielanej pary do rodzaju materiału. Pierwszym można odświeżyć najdelikatniejszy jedwab. Drugi uprasuje elementy garderoby z bawełny. Trzeciego należy użyć do grubszych rzeczy.
W rezultacie testowana parownica miała, co robić, ponieważ w mojej szafie nie brakowało jedwabnych bluzek, bawełnianych koszul czy klasycznych jeansów. Miałam z niej zatem duży pożytek. Bez deski i pośpiechu mogłam w naprawdę krótkim czasie odświeżyć i wygładzić mnóstwo swoich casualowych i biznesowych kreacji.
Twórcy parownicy rzeczywiście na serio podeszli do oszczędzania czasu. Urządzenie potrzebuje tylko 35 sekund do nagrzania. Potem miałam 7 minut, by doprowadzić swoją stylizację do porządku. Biorąc pod uwagę to, jak ten sprzęt stabilizuje tkaninę w pionie i zarazem doprasowuje ją w poziomie podczas pracy, poszło mi szybko i gładko.
W "przyciągającym" prasowaniu pomocą służyła mi ceramiczna, podgrzewana stopa. Dzięki niej sunęłam parownicą po materiale z łatwością, oszczędzając czas. Tym bardziej że testowany model należy do naprawdę lekkich, bo waży niecały kilogram. Bez wysiłku mogłam w jednej ręce trzymać wieszak z ubraniem, a w drugiej używać parownicy.
Po zakończonej pracy (dzięki za 3-metrowy przewód) odłożyłam ją na miejsce, z czym też nie było problemu, zważywszy na kompaktowe rozmiary. Trudności nie sprawiała mi również "higiena". Zbiornik o pojemności 200 ml łatwo się wyjmuje, ale nieczęsto, bo jego zawartość starcza na długo. W opakowaniu jest też szczoteczka do czyszczenia.
VacuSteam oceniam jako przydatny w codziennym życiu gadżet, na tyle praktyczny i stalowy, że można z niego zrobić prezent pod choinkę. Przyciągająca parownica jest dostępna za 429 zł, ale to cena sugerowana przez producenta. Warto więc rozejrzeć się za promocjami i okazjami, których w ostatnich miesiącach roku nie brakuje!
