
Niektórzy mężowie potrafią zniknąć na cały dzień w łazience, zostawiając partnerki z całym ciężarem domu i dzieci. Pewna mama opisała sytuację, w której jej mąż spędza od 4 do 8 godzin dziennie za zamkniętymi drzwiami, tłumacząc to potrzebą "prywatnego czasu". Internet zareagował ostro. Zapytałam psycholożkę Aleksandrę Piotrowską, na co może wskazywać takie zachowanie u partnera.
Tajemnice za zamkniętymi drzwiami łazienki
Łazienka to miejsce, które dla wielu kobiet oznacza kilkanaście minut spokoju między jednym obowiązkiem a drugim.
Dla części mężczyzn staje się azylem na godziny. Czasem to tylko "ucieczka od codziennego chaosu", ale bywa, że kryje się za tym coś znacznie poważniejszego: uzależnienie od porno*rafii czy masturbacji, ukrywany romans, se*ting z koleżanką z pracy, a może po prostu próba odcięcia się od emocji, problemów i domowych obowiązków.
Coraz częściej pojawiają się historie, w których łazienka staje się nie tyle miejscem higieny, ile samotności, kontroli i unikania. Tak jak w przypadku męża pewnej kobiety, której opowieść poruszyła tysiące internautów.
8 godzin w łazience – codzienność czy koszmar?
Jedna z mam na forum Reddit (w grupie Mommit) powiedziała, że jej mąż spędza "minimum 4–6 godzin dziennie, a często nawet 8" w łazience. Jak wyjaśnia: "Zaczęło się po narodzinach córki i rodzinnej stracie. Minęły dwa lata i nic się nie zmieniło".
Pomimo prób terapii, jej mąż nie wykazuje żadnych realnych zmian. "Tylko mówi terapeucie, co chce usłyszeć, a potem nic nie zmienia" – pisze zrozpaczona. "Wciąż robię dosłownie wszystko" – dodaje.
Wymyślone wymówki czy unikanie obowiązków?
Mąż twierdzi, że "potrzebuje czasu na zbilansowanie budżetu i przemyślenie opieki nad starszymi rodzicami", a także, że jakiekolwiek skargi sprawią, że będzie przebywać w łazience... jeszcze dłużej.
"Ustaliliśmy podstawowe fakty: nie robi kupy cały czas, nawet jeśli ma zespół jelita drażliwego. Ma ADHD (ja też!) i twierdzi, że potrzebuje czasu dla siebie, żeby zbilansować nasz budżet i skoordynować niektóre sprawy związane z opieką domową nad starszymi rodzicami. Na szczęście nie jest uzależniony od pornografii ani nic w tym stylu. Ale jest bardzo unikający i twierdzi, że jeśli się poskarżę, to będzie mu to zajmowało więcej czasu. Brzmi jak bzdura".
Ostre reakcje internautów
Komentarze pod wpisem były jednoznaczne:
"Przestań to tolerować. Nie mówię, żeby odchodzić, ale wiedz, że potrzebujesz pomocy. Nie pozwól mu mieć spokoju".
Inni radzili: "Ustaw alarm. Wysyłaj dziecko do łazienki co 10 minut".
Niektórzy komentujący zwracali uwagę na wpływ takich zachowań na dzieci:
"On dosłownie ukrywa się w łazience, aby unikać ciebie i waszych dzieci przez godziny każdego dnia. Miej trochę szacunku do siebie, bo uczysz dzieci, że takie relacje są normalne".
Co zrobić, gdy odejście nie jest opcją?
Autorka wpisu jasno zaznacza: "Wiem, że najlepsze rozwiązanie to odejście, ale nie jest to opcja, więc proszę nie podpowiadajcie tego".
Sytuacja pokazuje, że nadmierna izolacja i unikanie obowiązków przez jednego partnera, może stać się ogromnym obciążeniem dla reszty rodziny. W takich przypadkach liczą się kreatywne strategie, konsekwencja i wsparcie innych rodziców, gdy odejście nie jest możliwe.
Jak zauważa społeczność Reddita: "Nie pozwól mu mieć spokoju – twoje potrzeby też są ważne".
O to, jak psychologicznie można odczytywać takie zachowanie, zapytałam psycholożkę Aleksandrę Piotrowską.
Mamadu.pl: Czy spędzanie kilku godzin dziennie w łazience może być oznaką zaburzeń lękowych, unikających lub innych problemów emocjonalnych, nawet jeśli nie widać klasycznych symptomów uzależnienia?
Aleksandra Piotrowska: Zamykanie się w łazience na osiem godzin z całą pewnością świadczy o jakichś problemach, z którymi mężczyzna się mierzy. Bez znajomości szczegółów trudno jednak określić, jakie dokładnie mogą to być problemy.
Niepokoi mnie jednak coraz częstsze spotykanie mężczyzn, którzy w pewnym sensie "walkowerem" gotowi są oddawać zmaganie się z życiem.
Zamiast zastanowić się, jak mogą radzić sobie z problemami i trudnościami – a przecież normalne jest, że się je przeżywa, bo nawet najwspanialszy mężczyzna nie ma życia wolnego od trosk – wolą się ich unikać. Tam, gdzie jest potrzeba działania, można przecież szukać pomocy specjalistów.
Coraz częściej obserwujemy takie właśnie reakcje unikowe: pogrążanie się na przykład w świecie gier – i to nie godzinę dziennie wieczorem, ale nawet kilkanaście godzin dziennie.
U innych może to być uzależnienie od internetu, niekoniecznie od pornografii, choć i to się zdarza. Na pewno traktujemy to jako przejaw niepokojący, na który warto zwrócić uwagę, zachęcając partnera do szukania pomocy u specjalistów.
MMD: Jak rozpoznać, kiedy unikanie obowiązków i izolacja stają się mechanizmem obronnym, a kiedy są po prostu nieodpowiedzialnym zachowaniem, które wymaga konsekwentnego ustawienia granic?
A.P.: Myślę sobie, że nigdy nie będziemy mieć pewności, że potrafimy te dwa rodzaje zachowań, bardzo podobnych do siebie, a wynikających z innych przyczyn, od siebie odróżnić. Tym bardziej, że przecież wchodzi jeszcze u mężczyzny w grę autocenzura. On może robić wszystko, żeby zachowywać w dalszym ciągu pozory tego, że jest twardzielem świetnie radzącym sobie z życiem.
MMD: Jakie strategie wsparcia i interwencji mogą pomóc partnerce w sytuacji, gdy odejście nie jest opcją, a mąż mimo terapii nie podejmuje realnych zmian w codziennym zaangażowaniu w rodzinę?
A.P.: Po pierwsze poradziłabym tej pani, żeby bardziej myślała o sobie i o wspieraniu siebie w tej trudnej sytuacji, a nie o wspieraniu męża. Z pomocą psychologiczną jest tak, że jeśli człowiek ją odrzuca i nie chce z niej skorzystać, to nie ma takiej możliwości, żeby go do tego zmusić. Natomiast zawsze warto zadbać o własną kondycję i troszczyć się o komfort swojego życia w pierwszej kolejności, bo tylko wtedy jesteśmy w stanie pomóc innym.
Źródło: scarymommy.com
