Na zdjęciu widać mamę z synem – mama jest zdenerwowana, syn zasmucony
Kiedy dziecko nie ma predyspozycji do nauki, nawet najlepszy korepetytor może niewiele zdziałać storyblock.com

Mama jednego z uczniów żali się, że co miesiąc wydaje niemal 600 zł na korepetycje, a oceny syna wcale się nie poprawiają. Pyta innych rodziców: "Co z moim dzieckiem jest nie tak?". Komentarze pod jej wpisem pokazują, że problem może leżeć zupełnie gdzie indziej.

REKLAMA

Na forum parentingowym pojawił się dosyć ciekawy wpis jednej z mam. Kobieta przyznała, że od kilku miesięcy płaci za dodatkowe lekcje swojego dziecka — matematyka, angielski, a nawet polski. W sumie prawie 600 zł miesięcznie. Problem w tym, że mimo tylu zajęć, oceny syna nawet nie drgnęły.

Nie pomaga nawet 600 zł miesięcznie

"Nie wiem, co robię źle. Dziecko chodzi na korepetycje, odrabia zadania, niby wszystko rozumie, a w szkole nadal słabe oceny. Co z moim dzieckiem jest nie tak?" – napisała na forum.

To pytanie poruszyło innych rodziców. W komentarzach wywiązała się gorąca dyskusja – jedni stanęli po stronie mamy, inni zwrócili uwagę, że może nie o dziecko tu chodzi, a o sposób nauki albo o korepetytorów.

Ponieważ kobieta nie podała jakie są te "słabe oceny", niektórzy obwiniali także mamę, że jest zbyt ambitna i wymaga od dziecka za dużo. Czasem zdarza się, że rodzice dzieci "trójkowych" męczą dzieci, by były "piątkowe".

Tu problem jednak chyba wydawał się głębszy. Oto kilka możliwych przyczyn, które podrzucili mamie internauci.

Nie każdy, kto udziela korepetycji, potrafi uczyć

"A kto powiedział, że wybrałaś dobrych korepetytorów? Ja miałam ich mnóstwo i część to była po prostu strata czasu. Przychodzili, pogadali, wzięli pieniądze i tyle. Dobry korepetytor angażuje się, zadaje pracę domową i wymaga" – napisała jedna z mam.

Inna dodaje: "Czasem sposób tłumaczenia po prostu nie trafia do dziecka. Jeden nauczyciel potrafi wytłumaczyć najtrudniejszy temat w pięć minut, inny przez godzinę mówi i nic z tego nie wynika. Warto zacząć do zmiany osoby, jeśli nie ma efektów".

"Może problemem nie jest nauka, tylko brak motywacji"

Niektórzy rodzice zwrócili uwagę na to, że nawet najlepsze zajęcia nic nie dadzą, jeśli dziecko nie widzi sensu nauki. Tak naprawdę zależy to od samego zainteresowanego, jaki będzie miał stosunek do nauki. To on sam musi chcieć. "A kto powiedział, że te korepetycje są potrzebne? Jeśli dziecko nie chce się uczyć, to żaden korepetytor mu nie pomoże" – pisze jedna z mam.

Inni zauważyli też, że przecież nie każdy musi dobry z każdego przedmiotu.

"Nie każde dziecko musi mieć same piątki. Nie każdy będzie magistrem. Ja całe życie miałam tróje, a dziś mam świetne życie. Dziecku trzeba pomóc, ale też pozwolić być sobą." – dodała inna.

Czasem dziecko po prostu nie jest "typem szkolnym"

Wielu rodziców przyznało, że ich dzieci też miały problemy z ocenami, mimo pomocy i korepetycji. Doszli oni jednak do wniosku, że nie każdy ma możliwości, by być dobrym uczniem, a niektórzy w ogóle tego nie chcą. Inni może by i chcieli, ale najzwyczajniej w świecie nie mają po prostu do tego predyspozycji i nie ma co ich zmuszać na siłę.

Warto też wykluczyć inne czynniki, które mogą uniemożliwić dziecku naukę. Być może wymaga profesjonalnej konsultacji – wizyty w poradni u specjalisty. Odpowiednia terapia może znaczenie ułatwić dziecku naukę. "U mnie to samo. Wydaję tysiąc złotych na zajęcia i dopiero po diagnozie w poradni okazało się, że córka ma problem z koncentracją i zapamiętywaniem. Teraz ma zajęcia korekcyjno-wyrównawcze i jest dużo lepiej." – napisała jedna z mam.

"Może po prostu warto zapytać dziecko, co je interesuje i w jakim kierunku chciałoby iść. Nie wszyscy muszą być świetni z matematyki. W życiu liczy się coś więcej niż świadectwo z paskiem" – doradza inna.

Nie zawsze winne dziecko

Wśród komentarzy pojawił się też głos strony przeciwnej – napisała korepetytorka: "Udzielam korepetycji od kilku lat i widzę, że problem często nie leży w dziecku. Dziecko może być zmęczone, zestresowane, mało pewne siebie. Albo nikt nie nauczył go, jak się uczyć. Czasem wystarczy zmiana metody – mapy myśli, fiszki, nauka przez skojarzenia. To naprawdę działa. Trzeba tylko dziecku poświęcić chwilę czasu i pokazać mu różne metody."

I dodała jeszcze jedno zdanie, które tak naprawdę mogłoby być początkiem do następnej dyskusji. "Z Twoim dzieckiem jest wszystko w porządku. Może tylko system nie potrafi się do niego dostosować?"

Kiedy korepetycje mają sens?

Przy okazji tej dyskusji warto na pewno zauważyć, że korepetycje (podobnie jak wszystkie inne zajęcia dodatkowe) są pomocne tylko wtedy, gdy dziecko ma przestrzeń na odpoczynek i rozwój emocjonalny. Zbyt duża liczba zajęć może przynieść efekt odwrotny – wypalenie, frustrację i niechęć do nauki. Czasem lepszym rozwiązaniem, niż kolejna godzina matematyki, jest wspólny spacer, rozmowa czy zwykłe wsparcie i akceptacja. Bo oceny można poprawić szybciej, a poczucie własnej wartości odbudowuje się znacznie trudniej.