
Dzieci nie mają tajemnic. Potrafią powtórzyć w przedszkolu wszystko, co usłyszą w domu – nawet to, czego rodzice woleliby nie zdradzać. "Ich zabawa to często odwzorowanie zachowań dorosłych, także kłótni i intymnych rozmów" – mówi nauczycielka.
Znajoma opowiedziała mi ostatnio historię zasłyszaną od swojej koleżanki – wychowawczyni w przedszkolu.
Podczas zebrania z rodzicami jedna z mam zarzuciła nauczycielce, że dzieci w domu opowiadają, co dzieje się w przedszkolu – że pani czasem podnosi głos, nie przytuli zapłakanego dziecka albo nie pozwoli zabrać ulubionej zabawki do sali. W odpowiedzi nauczycielka uśmiechnęła się i powiedziała tylko jedno zdanie, które zapadło wszystkim w pamięć.
To działa w dwie strony
– To działa w dwie strony – wyjaśniła nauczycielka. – Dzieci rzeczywiście opowiadają wam, co dzieje się w przedszkolu, ale równie chętnie przynoszą do przedszkola wasze historie. I często robią to zupełnie nieświadomie.
Dzieci w wieku przedszkolnym to doskonali obserwatorzy. Powtarzają słowa, ton głosu, gesty. Naśladują rodziców podczas zabawy, odgrywając codzienne sytuacje z domu. Wystarczy chwila, by nauczyciel zorientował się, co dzieje się w rodzinie – czy panuje tam spokój i bliskość, czy raczej napięcie i zmęczenie.
Dzieci mówią o wszystkim – nawet nie wiedząc, że to "sekret"
– Zdarza się, że dzieci przychodzą i same z siebie coś opowiadają – mówi nauczycielka. – Czasem bardzo intymne rzeczy. Dla nich to po prostu codzienność: "tata zbił talerz, zdenerwował się i mówił brzydkie słowa", "mama płakała, bo posprzątała i nikt jej nie pomógł", "babcia nie lubi, jak mama ogląda filmiki na telefonie i się denerwuje". To dla nich nic nadzwyczajnego – po prostu relacjonują życie, jakie znają.
Zdarza się też, że dzieci przychodzą się wyżalić np., że tata nie chciał wieczorem czytać bajki, że mama zapomniała o kanapce do szkoły dla starszego rodzeństwa, albo że rodzice się pokłócili. Czasem chcą się pochwalić, bo czują po zachowaniu rodziców, że to coś wartego uwagi np. mama dostała awans (choć często nie znają nawet znaczenia tego słowa), tata kupił nowy samochód, albo że w domu pojawił się piesek i mama krzyczy, bo sika wszędzie.
– Ostatnio pewien chłopiec podczas zabawy w kuchnię powiedział do koleżanki: "Nie jedz tyle, bo będziesz gruba, podobno tak tata mówił do mamy" – wspomina nauczycielka. – I to są te momenty, w których widać, jak dzieci chłoną każde słowo. One naprawdę słuchają tego, co się dzieje w domu. Widzą więcej niż rodzicom się może wydawać.
Dziecko jak lustro
To, co dziecko mówi, jak się bawi i jak reaguje na emocje innych, jest w dużej mierze odbiciem tego, co widzi w domu. Jeśli w rodzinie panuje ciepło, akceptacja i bliskość – widać to w jego relacjach z rówieśnikami. Jeśli w domu często pojawia się napięcie, pośpiech, krytyka – to także znajdzie swoje odbicie w zachowaniu dziecka.
Nie oznacza to zawsze tego, że rodzice robią coś "źle". Każdy ma gorsze dni, zmęczenie, pośpiech, stres. Ale dzieci nie mają jeszcze filtrów – chłoną wszystko, interpretują po swojemu i... chętnie dzielą się tym ze światem. "Ciocia z przedszkola" jest im najbardziej znaną i zaufaną osobą.
Rodzic idealny nie istnieje – i to dobrze
Każdy z nas chciałby, żeby jego dziecko mówiło o nim dobrze, żeby pani w przedszkolu myślała, że ma w domu porządek, cierpliwość i spokój. Ale prawda jest taka, że nie ma rodziców idealnych. I nie trzeba ich udawać. Dzieci uczą się życia, obserwując nas także w chwilach słabości. Ważne, żeby widziały także to, że przyznajemy się do błędu, przepraszamy, okazujemy emocje. To z takich momentów wynoszą najwięcej.
"Wiem o was więcej, niż wam się wydaje" – to nie zarzut, tylko obserwacja
– Dzieci to otwarte książki – mówi nauczycielka. – Nie trzeba ich nawet pytać. One same opowiedzą o świecie, w którym żyją. O tym, co je cieszy, co martwi, czego się boją. I to jest dla nas, nauczycieli, cenna wiedza – nie po to, żeby oceniać, ale żeby lepiej rozumieć i wyjaśnić to, czego nie rozumieją.
Zobacz także
