
"Uważaj na dywan". Nie wiem, jak wy, ale ja często uczulam w delikatny sposób bliskich i znajomych na to, by nie zabrudzić tej podłogowej dekoracji. Wiadomo, dywan to niełatwo zmywalna powierzchnia. A jeśli już zdarzy się "wypadek"? Wtedy warto szukać ratunku w takim odkurzaczu piorącym jak Tefal Clean It.
MATERIAŁ REKLAMOWY
Są takie rzeczy w domu, o które się dba, ale jeśli w wyniku splotu nieszczęśliwych okoliczności dojdzie do ich zanieczyszczenia, nie bardzo się wie, co z tym fantem począć. Świetnym przykładem jest dywan. Co zrobić, jak się zabrudzi? Czyścić go na własną rękę? Tylko jak i czym? Oddać z marszu do pralni? A może wezwać jakąś ekipę od sprzątania?
Jest jeszcze jedno wyjście – nazywa się odkurzacz piorący. Oczywiście najlepiej mieć go pod swoim dachem zawczasu, zanim dywan zostanie (odpukać) zaplamiony, by od ręki zrobić z niego użytek, gdy taki scenariusz się jednak ziści. Wśród tych, którzy mienią się niezawodnym pogromcą plam, znajduje się model Tefal Clean It.
Odkurzacz, wywodzący się z rodziny znanego producenta AGD o francuskim rodowodzie, radzi sobie znakomicie z plamami nie tylko na dywanach, ale także na kanapach, fotelach, tapicerkach samochodowych, a nawet... butach. Przynajmniej tak twierdzą jego twórcy. Nie pozostało nic innego, jak tylko powiedzieć mu: "sprawdzam!".
By poddać próbie jego zdolności, została podjęta decyzja (choć z bólem serca i lekkim przerażeniem w oczach), by specjalnie poplamić tym i owym dywan i kanapę w salonie, a także tapicerkę na fotelu kierowcy w aucie. Uwierzcie, było to dla mnie, stróża dywanów, niemałe poświęcenie, ale czego się nie robi w imię redakcyjnych testów.
Zanim doszło do tych budzących grozę "eksperymentów", odkurzacz z technologią prania 3w1 (namaczanie, szorowanie i odsysanie) musiał zostać przygotowany do pracy. To jednak zdecydowanie słowo na wyrost, bo wszystkie te czynności sprowadzają się do napełnienia zbiornika czystą wodą, dodania detergentu i wybrania końcówki.
Jako że słowa to niekoniecznie przekonujący dla wielu dowód, wszystkie testy z brudzeniem i czyszczeniem jako motywem przewodnim akcji zostały uwiecznione na filmie, który możecie obejrzeć poniżej. Chętnych na zapis wideo zapraszam do seansu, a zainteresowanych skróconą relacją do dalszej lektury niniejszego tekstu.
Na początek dywan został celowo potraktowany sokiem – naprawdę przykry widok, ale cóż poradzić. Gotowy do pracy odkurzacz Tefal Clean It wystarczyło uruchomić i od razu przystąpić do działań ratowniczych. Dzięki wysokiej mocy ssania i wielofunkcyjnej szczotce plamy po rozlanym płynie szybko i bez komplikacji odeszły w zapomnienie.
Drugi test polegał na umyślnym oblaniu kanapy kawą z kubka. Co by nie mówić, poprzeczka wyżej podniesiona, bo taki mebel, jeśli nie ma ściąganego pokrowca, nie może liczyć na pomoc pralni. Na szczęście, i tym razem testowany odkurzacz nie zawiódł. Pokrycie kanapy zostaje dokładnie wyczyszczone i po plamach nie został ślad!
Finałowy sprawdzian skuteczności przenośnego odkurzacza piorącego Tefal Clean It odbył się w kabinie samochodu, gdzie w roli ofiary wystąpił fotel kierowcy, a w roli wandala ketchup. Ponownie okazało się, że trójstronny sojusz "szczotka-silnik-detergent" wygrał bitwę z zabrudzeniem, a tym samym całą wojnę o nieskazitelną czystość.
Pytania? Przypuszczam, że niektórzy zastanawiają się, skąd w ogóle wziął się ten gromiący plamy środek czyszczący. Otóż jest to autorski preparat Tefal dołączony w zestawie ze sprzętem (można go potem kupić luzem) wraz z wymiennymi końcówkami, w tym do trudno dostępnych miejsc i... obuwia. To ci dopiero niespodzianka!
Co mogę powiedzieć po tym "piorącym" happy endzie, którego nie byłoby bez czyszczącej mocy Tefal Clean It? Jest to niewątpliwie odkurzacz nieoceniony dla ratowania wyglądu wrażliwych tkanin do domu. Biorąc pod uwagę jego kompaktowe rozmiary i niewielką wagę, uważam, że warto mieć go w pogotowiu. Oby nikt nie musiał za często je wzywać!
