
Uczniowie masowo rezygnują z edukacji zdrowotnej, a rodzice zgadzają się na to i na prośbę dzieci wypisują je z przedmiotu. Powód? Lekcje nie są obowiązkowe, więc młodzież woli mieć jedną godzinę zajęć mniej w tygodniu. MEN zapowiada jednak, że w przyszłości edukacja zdrowotna może stać się obowiązkowa.
Nadal trwa zamieszanie wokół edukacji zdrowotnej w szkołach, choć rok szkolny trwa już prawie miesiąc. Do 25 września rodzice mają prawo wypisać uczniów z przedmiotu (ci pełnoletni mogą zrobić to samodzielnie) i wielu przyznaje, że decyduje się na taki krok. Sama idea wprowadzenia do szkół lekcji dotyczących szeroko pojętego zdrowia i świadomości jest dobra i potrzebna.
Uczniowie masowo rezygnują z edukacji zdrowotnej
Jednak z powodu medialnego szumu i sprzeciwu dla działań Ministerstwa Edukacji Narodowej ze strony niektórych środowisk, rodzice masowo wypisują dzieci i młodzież z edukacji zdrowotnej. Prawda jest też taka, że gdyby przedmiot był obowiązkowy, nie byłoby takiego problemu. MEN stwierdził jednak, że lekcje będą nieobowiązkowe, ponieważ wcześniejszy WDŻ (który został zastąpiony przez edukacją zdrowotną) również nie był obowiązkowy.
Efekt jest taki, że uczniowie – jeśli mają do wyboru mieć jedną godzinę lekcji mniej – rezygnują z przedmiotu. Proszą rodziców o wypisanie ich, argumentując to presją rówieśniczą, a nawet ryzykiem wykluczenia w klasie lub szkole. W taki sposób również opowiada o tym jedna z użytkowniczek portalu Threads.
"Dano dzieciom możliwość przebywania o jedna lekcje mniej w szkole bez wliczania oceny do średniej, to ją wybrały. Jakby mi pracodawca powiedział, że mogę jedną godzinę w tygodniu zostać dłużej, ale nie muszę, bo nie dostanę za nią wypłaty, to też bym nie siedziała" – napisała użytkowniczka o nicku kat_malczyk, w odpowiedzi na post o tym, że w klasach jest niewielu uczniów, którzy zostają na tych lekcjach.
Jeśli mogą mieć mniej lekcji, to z tego korzystają
Kobieta ma rację, bo jeśliby przedmiot od początku był dla uczniów obowiązkowy, to nikt nie robiłby problemu. Dzieci i młodzież po prostu by musieli na niego uczęszczać. Jeśli jednak mają wybór, to mało kto z własnej woli świadomie dołoży sobie obowiązków, których nie ma większość ich rówieśników.
Kolejnym problemem, który sygnalizują rodzice, jest to, że szkoły nie są przygotowane na prowadzenie tego przedmiotu i często zatrudnia się do prowadzenia go pedagogów, którzy zrobili tylko szybki kurs z MEN, by móc nauczać edukacji zdrowotnej. Część z nich to pedagodzy z zupełnie innych dziedzin, którym np. brakuje kilku godzin tygodniowo do pełnego etatu w placówce edukacyjnej.
Teraz te wszystkie przeszkody widać jasno, kiedy zaczął się już nowy rok szkolny i przedmiot faktycznie pojawił się w szkole. W teorii nikt wcześniej nie zakładał, że mogą być z nim takie kłopoty. W tym roku nie będzie na razie żadnych zmian w tym temacie, ale MEN zapowiada, że kolejne decyzje w sprawie edukacji zdrowotnej mogą się jeszcze pojawić w kolejnych latach.
W roku szkolnym 2026/2027 edukacja zdrowotna obowiązkowa?
W poniedziałek 22 września w Sejmie odbyła się konferencja "Edukacja zdrowotna – korzyści na całe życie", którą zorganizowali wicemarszałek Sejmu Monika Wielichowska, Ministerstwo Edukacji Narodowej, Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz Ministerstwo Zdrowia.
Na spotkaniu zapytano Barbarę Nowacką, szefową resortu edukacji o statystyki dotyczące wypisywania uczniów z edukacji zdrowotnej. Ministra przyznała, że nie ma jeszcze dokładnych danych, a przedmiot w tym roku jest nieobowiązkowy z powodu "napięć politycznych, niepozwalających na spokój w szkole".
Skomentowała, że nie chce wierzyć, że środowiska, które są przeciwne przedmiotowi myślą o krzywdzie dzieci i młodzieży, a ich sprzeciwy wobec przedmiotu wynikają z braku wiedzy:
– Kiedy do szkół trafia przedmiot, który jest odpowiedzią na wyzwania współczesnego świata, swoje larum podnosi albo Episkopat, który nie zrozumiał i nie doczytał, albo prawica, która znowu nie zrozumiała i nie doczytała, bo nie chcę wierzyć, że celowo działają na niekorzyść dzieci i młodzieży – mówiła szefowa MEN.
Poinformowała też, że zamierza cały ten rok monitorować, jak wygląda sytuacja z prowadzeniem tych lekcji i wtedy podejmie dalsze decyzje związane z edukacją zdrowotną.
– Ten rok był wyjątkowo trudny, bo też i napięcia polityczne nie pozwalały na spokój w szkole, czego potrzebują nauczyciele i uczniowie. Dlatego zdecydowałam, żeby ten przedmiot był nieobowiązkowy w tym roku, ale teraz, przez najbliższy rok, niech też się wypowiedzą rodzice, niech się wypowiedzą uczniowie, którzy chodzą na ten przedmiot, niech się wypowiedzą nauczyciele. I wtedy będziemy podejmować decyzje – skomentowała.
Nowacka powiedziała również, że nie wyklucza, że w roku szkolnym 2026/2027 edukacja zdrowotna stanie się przedmiotem obowiązkowym.
Źródło: threads.com, portalsamorzadowy.pl, pap.pl
