Aneta i Adam J. porzucili dwóch synów i uciekli za granicę
Aneta i Adam J. po wyjeździe z Warszawy byli widziani m.in. w Zakopanem. Potem czeska policja namierzyła ich w Pradze. Gdzie są dziś, nie wiadomo. fot. materiały Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem

"Chłopcy, jesteście dzielni. Poradzicie sobie w życiu. Jesteśmy z was dumni”. Taki list swoim nieletnim synom zostawili dwa lata temu Aneta i Adam J. z Warszawy. A potem wyjechali za granicę. Niedługo później postawiono im zarzuty, za które grozi nawet 5 lat więzienia. Wyrodni rodzice mogą jednak spać spokojnie. Postępowanie właśnie umorzono.

REKLAMA

Czy w Polsce można bezkarnie pozostawić własne dzieci bez opieki i środków do życia? Jak się okazuje można. Dowodem jest zaskakujący finał śledztwa przeciwko Anecie i Adamowi J., którzy wiosną 2023 roku wyjechali do Czech, a w Warszawie zostawili dwóch nieletnich synów. 

Zostawili synów bez środków do życia. Nie grozi im kara

Jak ustalił portal Gazeta.pl, para nie poniesie konsekwencji. Warszawska prokuratura umorzyła właśnie dochodzenie przeciwko małżonkom. Powód? Choć zostawili 14-letniego i 17-letniego syna bez opieki i pieniędzy, to śledczy nie dopatrzyli się w tym "znamion czynu zabronionego".

"Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Mokotów w Warszawie postanowieniem z dnia 9 maja 2025 r. umorzyła dochodzenie przeciwko małżonkom Adamowi i Anecie J." – przekazał portalowi gazeta.pl prokurator Piotr Antoni Skiba, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Prokurator zaznaczył jednocześnie, że decyzja o umorzeniu nie jest prawomocna, bo prokuratura wciąż czeka na ustanowienie kuratora dla młodszego z porzuconych synów. Kurator będzie miał prawo zaskarżyć tę decyzję. A jeśli to zrobi, postępowanie zostanie wznowione i rodzice chłopców znów będą ścigani przez prokuraturę.

Powodem zaskakującej decyzji o umorzeniu postępowania jest fakt, że chłopcami zaopiekowali się znajomi i krewni, głównie siostra ich matki.

Dlatego prokuratura uznała, że choć małżonkowie J. porzucili swoich synów i nie zapewnili im środków do życia, to chłopcy nie pozostali całkiem bez opieki. Ale wpływ na tę decyzję miał też fakt, że prokuratura dotąd nie ustaliła miejsca pobytu Anety i Adama J.

Byli już w rękach policji

Małżonkowie mogli zostać zatrzymani już dawno temu. Krótko po tym, jak 21 maja 2023 roku wyjechali z Warszawy, zostawiając swoim synom jedynie pożegnalny liścik, byli widziani w Zakopanem, a potem na Słowacji i w Czechach.

W czerwcu czeska policja odnalazła ich w Pradze. Do aresztowania jednak nie doszło, bo wtedy jeszcze Adam i Aneta J. nie mieli zarzutów, byli poszukiwani, bo ich rodzina zgłosiła zaginięcie.

Wszystko zmieniło się jesienią 2023 roku. Wtedy sąd odebrał małżonkom prawa rodzicielskie, a prokuratura wydała postanowienie o przedstawieniu im zarzutów porzucenia małoletniego syna. Tylko jednego, bo starszy z chłopców w międzyczasie skończył już 18 lat, dlatego postanowienie w jego sprawie umorzono.

Wygląda na to, że odebranie praw rodzicielskich będzie jedyną konsekwencją, jaka spotka Anetę i Adama J. za to, że porzucili synów. Bo chociaż jest to przestępstwo, za które grozi do 3 lat więzienia, to oni za kraty raczej nie trafią. Upiecze im się tylko dlatego, że nie wiadomo, gdzie są, a ich dziećmi zajęli się inni ludzie. 

Źródło: Gazeta.pl

Czytaj także: