Dzieci są naszymi pasażerami. Ale to my jesteśmy ich kierowcami

Sprawdziliśmy, jak Volvo For Safety na Piotrkowskiej w Łodzi przypomina rodzicom, że bezpieczeństwo dzieci w samochodzie zaczyna się od dorosłych.
Rodzicielstwo to nie tylko miłość, opieka i wychowanie. To także odpowiedzialność – szczególnie wtedy, gdy stajemy się kierowcami. Każda podróż, nawet ta najkrótsza do przedszkola czy na zajęcia dodatkowe, to moment, w którym powierzamy bezpieczeństwo naszych dzieci… samym sobie. To prawda, z którą trudno się skonfrontować, ale jeszcze trudniej ją zignorować.
Dlatego z ogromnym zainteresowaniem przyjęliśmy wiadomość, że na Piotrkowskiej w Łodzi, tuż pod gołym niebem, stanie mobilne miasteczko edukacyjne Volvo For Safety,  stworzone właśnie po to, by uświadamiać, ostrzegać i edukować. Jako dziennikarze, ale przede wszystkim jako rodzice, postanowiliśmy sprawdzić, czy rzeczywiście warto tam pójść i co można z tej wizyty wynieść.

Dachowanie, które otwiera Ci oczy

Nie sposób przejść obojętnie obok ogromnej konstrukcji z napisem "Symulator dachowania". To nie atrakcja dla odważnych, ale bardzo realistyczna lekcja, która zmienia perspektywę.
Wchodząc do wnętrza, wiedzieliśmy, że to tylko symulacja. A jednak gdy pojazd zaczął się powoli obracać, imitując dachowanie przy standardowej prędkości drogowej, poczuliśmy to, co najważniejsze: brak kontroli. Bezwładne ciało, przypięte pasami, unosiło się, a siła grawitacji zaczęła działać zupełnie inaczej, niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni.
Nie mogliśmy nie pomyśleć wtedy o dzieciach. O tym, co dzieje się z fotelikiem, który nie został poprawnie przypięty. O torbie na tylnej półce, która w czasie wypadku staje się zagrożeniem. O tym, że nie wystarczy kupić "dobry fotelik". Trzeba jeszcze wiedzieć, jak go używać. I trzeba robić to zawsze, nie tylko w czasie dłuższych tras, ale także przy tych "pięciominutowych podwózkach".

Uderzenie przy 20 km/h, które odbiera głos

Tuż obok znajduje się symulator zderzenia przy niskiej prędkości w okolicach 20 km/h. To dokładnie tyle, ile jeździmy w strefie zamieszkania, na osiedlowych uliczkach czy pod szkołą. Niby niewiele, ale gdy ruszyliśmy, a po sekundzie nastąpiło nagłe zatrzymanie, poczuliśmy impet, który odebrał nam dech. Odruchowo złapaliśmy się za pas. Myślisz sobie: "dobrze, że był zapięty". Ale co, jeśli ktoś siedzi z tyłu i nie ma go w ogóle? Rzeczy leżące luzem w samochodzie mogą zamienić się w pocisk.
SYMULATOR ZDERZEŃ
Podczas wizyty w miasteczku edukacyjnym Volvo for Safety w Łodzi poddaliśmy się działaniu m.in. symulatora zderzeń. Jak można przeczytać na oficjalnej stronie akcji VfS, "urządzenie demonstruje, jak wygląda nagłe zatrzymanie pojazdu i przedstawia jego skutki przy różnych prędkościach. Osoba siedząca w symulatorze jest przypięta pasami do fotela, który porusza się po torze i nagle zatrzymuje, imitując zderzenie czołowe. Podczas testu można sprawdzić, jak ważne są trzypunktowe pasy bezpieczeństwa oraz ich prawidłowe zapięcie."
Ta krótka chwila wystarczyła, żebyśmy zaczęli się zastanawiać, jak wiele razy w życiu zbagatelizowaliśmy zasady. Ile razy daliśmy dziecku telefon, żeby "przestało marudzić" nie zauważając, że trzyma go luzem, bez żadnego zabezpieczenia. Ile razy pozwoliliśmy usiąść "na chwilę bez przypięcia", bo to tylko kilka przecznic. To właśnie takie momenty – pełne codziennej rutyny i drobnych ustępstw – prowadzą do najgorszych scenariuszy.

Laboratorium Kierowcy: lustro dla rodziców

W Laboratorium Kierowcy, które Volvo przygotowało z myślą o dorosłych, sprawdzaliśmy swoje refleksy, koncentrację i reakcje na nagłe sytuacje. Brzmi jak zabawa, ale po kilku próbach zrozumieliśmy, że to poważny test, nie tylko dla sprawności fizycznej, ale dla wyobraźni. Jak szybko jesteśmy w stanie zareagować, gdy piłka wtoczy się pod koła? Co, jeśli zamiast piłki pojawi się… dziecko?
Dla wielu osób to był moment refleksji. Czy naprawdę jesteśmy gotowi prowadzić, gdy w samochodzie siedzi dziecko? Czy potrafimy się wyłączyć z rozmów, powiadomień, e-maili i dźwięków nawigacji? Czy zdajemy sobie sprawę, że każda sekunda spóźnionej reakcji może kosztować życie?
To laboratorium nie miało nikogo zawstydzać. Miało nas zatrzymać. Dać nam do zrozumienia, że nawet najlepsi rodzice popełniają błędy, ale ci, którzy się uczą, mogą ich uniknąć.

Małe dzieci, wielka nauka

W strefie Volvo Kids dzieci mogły usiąść za kierownicą miniaturowych samochodzików i poruszać się po miasteczku ruchu drogowego. Były znaki, przejścia dla pieszych, ronda. Wszystko dostosowane do ich wzrostu, ale nie do poziomu wiedzy, bo dzieci zaskakująco szybko orientowały się, co i jak działa. Jeden z animatorów powiedział nam: "dzieci często uczą się szybciej niż dorośli. One nie mają jeszcze złych nawyków".
Dzieci wracały do rodziców z pytaniami. Czy nasze światła hamowania dobrze działają? Dlaczego piesek nie ma szelek w aucie? Czy mama wie, jak założyć kamizelkę odblaskową? Nagle to one stawały się nauczycielami. I może właśnie w tym tkwi największa siła tej strefy, czyli nie w tym, co dzieci zobaczyły, ale w tym, co zainspirowały w swoich rodzicach.

Miejsce, w którym każdy rodzic poczuje się odpowiedzialny

Dla dorosłych przygotowano też strefę technologiczną, w której można było dowiedzieć się, jak działają najnowsze systemy bezpieczeństwa w samochodach Volvo. Ale nie chodziło tu tylko o nowinki techniczne. Chodziło o świadomość. O zrozumienie, jak niewidzialna dla oka technologia może uratować życie nasze i naszych dzieci.
Duże wrażenie zrobiła też ciężarówka edukacyjna, która pozwalała zobaczyć, czym tak naprawdę jest martwe pole. Można było wejść do kabiny i zrozumieć, dlaczego dziecko na hulajnodze, rowerze czy pieszy potrafią po prostu… zniknąć z widoku kierowcy. Dopiero wtedy uświadamiasz sobie, jak ważne są rozmowy z dzieckiem – o widoczności, o odblaskach, o zasadach na przejściach.

Ta jedna wiadomość, którą każdy rodzic powinien zabrać do domu

Po kilku godzinach, spędzonych w miasteczku Volvo, trudno było nie czuć wdzięczności i lekkiego niepokoju. Bo choć wiele z pokazanych tu sytuacji było symulowanych, ich przekaz był prawdziwy. Codziennie na drogach giną dzieci. I codziennie ich bezpieczeństwo zależy od decyzji, które podejmujemy jako dorośli.
Wielu rodziców deklaruje, że zrobiłoby dla swoich dzieci wszystko. Ale w praktyce oznacza to często po prostu: przestać się spieszyć, przestać ryzykować, zacząć zapinać pasy – zawsze. Nawet wtedy, gdy "to tylko do sklepu". Nawet wtedy, gdy "dziecko zasnęło". Nawet wtedy, gdy "nic się jeszcze nigdy nie stało".
Volvo For Safety nie moralizuje. Nie oskarża. Nie poucza. Ono po prostu pokazuje, co może się stać. I daje nam szansę, żebyśmy jako rodzice zrobili coś lepiej – zanim będzie za późno.

Artykuł powstał na zaproszenie marki Volvo




Autorzy artykułu: