"Coraline"
Nie piszę tego, żeby demonizować "Coraline". To piękny film, ale nie dla wrażliwego ośmiolatka. Screen YouTube

To miał być rodzinny wieczór filmowy – popcorn, koc i coś "dla dzieci". Z braku pomysłu zapytałam AI o tytuł, którego lepiej unikać, żeby przypadkiem nie przestraszyć albo nie przytłoczyć dziecka. Nie wiem, czy chciałam to sprawdzić z ciekawości czy przekory – ale wiem jedno: po obejrzeniu tego filmu syn przez tydzień spał przy zapalonym świetle.

REKLAMA

Zaczęło się od niewinnego pytania...

Wyszukiwarki są pełne "Top 10 filmów dla dzieci", ale nigdy jakoś nie ufałam tym rankingom. Chciałam "czegoś więcej" niż kolejnej bajki z gadającymi zwierzątkami.

Wpisałam więc pytanie do AI z drugiej strony: "Jaki film absolutnie nie nadaje się dla dziecka, mimo że wygląda niewinnie?". Odpowiedź przyszła szybko: to "Coraline" – animacja z 2009 roku w reżyserii Henry'ego Selicka.

Znana, pięknie zrealizowana, z etykietką "dla dzieci". Nawet miała nominację do Oscara w kategorii "Najlepszy długometrażowy film animowany" w 2010 roku. Co więc mogło pójść nie tak?

"Coraline" – bajka, która nie jest bajką

Film opowiada historię dziewczynki, która odkrywa alternatywną wersję swojej rodziny – idealną, ale coraz bardziej przerażającą. Brzmi jak fantazja, ale klimat tego filmu… to coś pomiędzy koszmarem a lękiem separacyjnym w wersji Tim Burton spotyka "Lśnienie".

Owszem, "Coraline" ma piękną animację. Ale ma też:

  • rodziców z guzikami zamiast oczu,
  • mroczne tunele prowadzące do innego świata,
  • dusze uwięzionych dzieci, błagające o ratunek.
  • Dla dorosłego – intrygująca metafora. Dla dziecka – prawdziwy horror.

    Konsekwencje, których się nie spodziewałam

    Mój syn ma 8 lat i – jak sądziłam – dość "mocną psychikę". Przerywał "Harry’ego Pottera", bo się nudził, a bajki Disneya zna na pamięć. Ale tu – coś się przełamało. W trakcie filmu zamilkł, wtulił się we mnie, a w scenie z guzikowymi oczami poprosił, żeby film wyłączyć. Zrobiłam to. Ale było już za późno...

    Przez kilka kolejnych dni nie chciał spać sam. Bał się, że "zmienię się w inną mamę". I choć tłumaczyłam, że to tylko film, widziałam, że coś głęboko go dotknęło.

    logo
    Najgorsze, co możesz usłyszeć po seansie, to: "Mamo… a ty też masz oczy z guzików?". Screen YouTube

    Nie wszystko, co animowane, jest dla dzieci

    To była lekcja. Dla mnie, jako matki, która chciała "ambitnie i artystycznie", a nie po prostu – bezpiecznie. Dla syna – że obrazy zostają z nami dłużej niż myślimy, a ekran może naprawdę przerazić, jeśli nie jesteśmy na to gotowi.

    I dla nas wszystkich: "film familijny" to nie to samo, co "film dla dzieci". Oznaczenie PG (Parental Guidance) to nie tylko etykietka na pudełku – to ostrzeżenie. I czasem naprawdę warto je potraktować serio.

    Na koniec – przestroga

    Nie piszę tego, żeby demonizować "Coraline". To piękny film – dla dorosłych, dla nastolatków, może nawet dla dzieci 11+. Ale na pewno nie dla wrażliwego ośmiolatka.

    Więc jeśli planujesz rodzinny seans, nie pytaj tylko: czy to dobra bajka? Zapytaj też: czy to historia, którą moje dziecko będzie w stanie udźwignąć?

    Bo czasem najgorsze, co możesz usłyszeć po seansie, to: "Mamo… a ty też masz oczy z guzików?".

    Napisz do mnie na maila: anna.borkowska@mamadu.pl
    Czytaj także: