Szkoła
Rodzice postawili sprawę na ostrzu noża. fot. Wojciech Olkusnik/East News

"Nigdy nie przypuszczałam, że jako nauczycielka mogłabym znaleźć się w sytuacji, w której moje intencje i uczciwość zostaną podane w wątpliwość. Nigdy nie myślałam, że coś takiego mnie spotka, a jednak" – czytam w liście, który napisała do nas jedna z wychowawczyń.

REKLAMA

Mam dość zarzutów

"Nie sądziłam, że będę musiała publicznie tłumaczyć się z uczciwości i intencji, które dla mnie, nauczycielki z powołania, były zawsze oczywiste i nienaruszalne.

Po zakończeniu szkolnej wycieczki, którą organizowałam z myślą o dzieciach, ich rozwoju i radości, część rodziców zwróciła się do mnie z żądaniem zwrotu pieniędzy. Zarzucono, choć może nie wprost, że pozostały jakieś środki, które nie zostały rozliczone. Dla mnie był to moment głębokiego zawodu, nie dlatego, że ktoś o coś zapytał, ale dlatego, że nie zapytano z życzliwością czy wiarą w dobrą wolę, lecz z podejrzliwością.

Pragnę wyjaśnić, że cała strona finansowa każdej szkolnej wycieczki jest w pełni transparentna. Jako nauczycielka odpowiadałam za organizację, bezpieczeństwo, kontakt z dziećmi i zapewnienie im wartościowego czasu.

Zostałam postawiona w sytuacji, w której nie tylko podważono moje intencje, ale też naruszono coś znacznie głębszego: zaufanie, które przez lata budowałam z uczniami i ich rodzinami. To boli najbardziej.

Organizowanie wycieczek to nie jest 'dodatkowy obowiązek', który wykonuję z przymusu. To jest część pracy, którą podejmuję z sercem. Planowanie trasy, rezerwacje, nieprzespane noce przed wyjazdem, odpowiedzialność za zdrowie i bezpieczeństwo kilkudziesięciu dzieci to ogromny ciężar, który przyjmuję na siebie, bo wiem, jak ważne są takie chwile w ich życiu. I właśnie dlatego ta sytuacja tak bardzo mnie dotknęła.

Rozumiem, że rodzice mają prawo pytać, interesować się i oczekiwać wyjaśnień. Ale proszę, róbmy to z wzajemnym szacunkiem i dobrą wolą. Nie pozwólmy, by domysły niszczyły relacje, które powinny opierać się na partnerstwie i wspólnej trosce o dzieci.

By wyjaśnić całą sprawę, poprosiłam o spotkanie z rodzicami i dyrekcją szkoły. Nie chcę niedomówień i domysłów. A ja sama mimo smutku, którego nie ukrywam, nie przestanę być nauczycielką z pasją. Bo to, że uczę i wychowuję, to nie tylko zawód. To część mnie".

Chcesz dodać coś od siebie? Napisz do mnie na adres: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl
Czytaj także: