Uczniowie w klasie
Co się stało z tymi uczniami? fot. jackf/123rf
Reklama.

Czasami nie mam już siły

"Pracuję w szkole od kilkunastu lat. Przeszłam przez różne etapy – od entuzjazmu i idealizmu, przez wypalenie, aż po nową falę zaangażowania. Uczę z pasją. Staram się być obecna, kreatywna, reagująca na potrzeby uczniów.

Zawsze wierzyłam, że szkoła może być miejscem spotkania. Że jeśli dam dzieciom coś więcej niż tylko wiedzę – ciszę, uwagę, prawdę – to one to zauważą. Że odbiją to jak lustro. Że będą czuć. Słuchać. Współistnieć. Naiwne? Być może.

Kilka dni temu postanowiłam przeprowadzić pewien eksperyment. Chciałam, by na jednej lekcji po prostu byli. Bez spoglądania ukradkiem w telefon, bez rozpraszania się, rozmawiania. Zaproponowałam coś prostego, a jednak – w dzisiejszym świecie – rewolucyjnego: 45 minut skupienia i ciszy. Prawdziwej obecności. Chciałam im przeczytać coś ważnego. Powoli, z pauzami. Z możliwością rozmowy na koniec. Bez presji. Bez ocen.

Myślałam: może to ich poruszy. Może coś w nich zostanie.

Ale już po kilku minutach przyszła fala. Szmery. Przekazywanie kartek. Przesuwanie długopisów. Nerwowe ruchy. Ciche komentarze. I to najtrudniejsze: brak spojrzenia. Patrzyli gdzieś obok. Jakby mnie nie było. Jakbym była tłem.

Nie zareagowałam agresją. Nie prosiłam, by się uciszyli. Chciałam sprawdzić, czy sami poczują, że coś tracą. Czy przyjdzie moment refleksji. Nie przyszedł. Lekcja minęła. Zakończyliśmy ją jak zawsze. Rozsypali się po korytarzach.

A ja zostałam.

I pomyślałam: to nie dzieci się zmieniły. To my – dorośli – stworzyliśmy świat, w którym cisza jest zagrożeniem. W którym trudno wytrzymać samemu ze sobą. W którym nie uczymy uważności, bo sami jej nie mamy. Mówimy dzieciom: 'Skup się', a sami nie odrywamy wzroku od telefonu. 'Słuchaj', a nie słyszymy, co one mówią między wierszami. 'Bądź spokojny', a sami żyjemy w chaosie.

Nie piszę tego, by kogoś obarczyć winą. Piszę, bo jestem zmęczona. I smutna. Piszę, bo wierzę, że jeszcze coś możemy zmienić – nie w systemie, ale w domach. W relacjach. W wieczornej rozmowie, w odłożeniu telefonu, we wspólnym milczeniu.

Uczniowie są jak katarynka. Ale nie dlatego, że chcą przeszkadzać. Może po prostu nie znają już ciszy. Nie znają jej, bo nikt ich tego nie nauczył. A przecież to w niej dzieją się rzeczy naprawdę ważne – spotkanie, słuchanie, bycie razem".

Chcesz podzielić się ze mną swoją historią? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl
Czytaj także: