Uczniowski zeszyt obnażył smutną prawdę.
Uczniowski zeszyt obnażył smutną prawdę. fot. veloliza/123rf
Reklama.

Opisała mi, co zobaczyła. Strona pełna niestarannych liter, skreśleń, bazgrołów. Żadnych marginesów, żadnej dbałości. Tytuły lekcji napisane byle jak, jakby od niechcenia.

Uczniowska rzeczywistość

– To wyglądało jak przypadkowe notatki, nie jak praca ucznia – powiedziała. A potem dodała zdanie, które długo nie dawało mi spokoju, w sumie wciąż jest w mojej głowie: – Ten zeszyt uświadomił mi najgorsze – że chyba coś przeoczyliśmy. Że ta generacja naprawdę schodzi na psy.

Brzmi ostro? Być może. Ale czasem właśnie takie słowa najcelniej oddają prawdę.

W tym zeszycie nie chodziło przecież o estetykę samą w sobie. Nie o kaligrafię, nie o perfekcyjnie równe litery. Chodziło o coś głębszego – o brak zaangażowania, brak poczucia odpowiedzialności za swoją pracę, o obojętność, która zaczyna się od krzywo napisanej linijki, a potem rozlewa się dalej.

Zaczęłyśmy się z przyjaciółką zastanawiać, kiedy to się stało. Kiedy dzieci przestały czuć dumę z ładnie prowadzonego zeszytu? Kiedy zeszyt przestał być odbiciem ich pracy, a stał się tylko obowiązkiem do odhaczenia? A przede wszystkim – czy my, dorośli, jeszcze tego wymagamy? Czy zauważamy, kiedy coś jest zrobione niestarannie? Czy reagujemy, czy odpuszczamy?

Pamiętam swoje szkolne zeszyty. Jak dbałam, by każda lekcja miała tytuł, jak równałam litery, jak przeklinałam krzywe zdania i przepisywałam całą stronę od nowa, by była "ładna". Nie dlatego, że ktoś mnie zmuszał. Chciałam, by to, co przygotowuję, co noszę w plecaku, było moją wizytówką.

A dziś? Dzieci uczą się, że wszystko można poprawić, oddać byle jak, byle było. I my, dorośli, często im w tym pomagamy, przymykając oczy, machając ręką, mówiąc: "Daj spokój, to tylko zeszyt".

Ale przecież od tych "tylko zeszytów" wszystko się zaczyna. Staranność, odpowiedzialność, szacunek do własnej pracy. To nie są rzeczy, które pojawiają się nagle w dorosłości. One rodzą się właśnie tam, na kartkach w linie, między jedną literą a drugą.

Masz ochotę dodać coś od siebie? Napisz do mnie na adres: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl
Czytaj także: