Uczniowie w klasie
Nauczyciele też potrzebują chwili oddechu. fot. stylephotographs/123rf
Reklama.

Jedna z opowiadanych sytuacji szczególnie utkwiła mi w pamięci, dlatego postanowiłam ją tutaj przytoczyć. Napiszę to, co zapamiętałam.

Nieustannie na służbie

– Wiem, że bycie nauczycielem to nie tylko przekazywanie wiedzy, ale też towarzyszenie uczniom w ich codziennych zmaganiach. Ale coraz częściej czuję się przytłoczona… i samotna w tej walce o własne granice.

Coraz trudniej jest mi odpocząć, bo rodzice moich uczniów piszą do mnie nieustannie. Dosłownie. Od rana do wieczora, również w weekendy. Pytania, prośby, pretensje, sugestie, wyjaśnienia, czasem też wyrzuty. W Librusie, czasem nawet przez komunikatory, których nie używam służbowo. A w ostatnią niedzielę po prostu nie wytrzymałam i musiałam wyłączyć telefon, żeby nie eksplodować.

Od ósmej rano dostawałam kolejne wiadomości. O zadaniu domowym, o sprawdzianie, o zachowaniu dziecka na przerwie, o tym, czy "naprawdę musi być ta prezentacja na wtorek". Wiem, że każdy z tych rodziców pisze z troski. Rozumiem to. Ale kiedy wiadomości przychodzą jedna po drugiej, w niedzielę, w czasie obiadu, kiedy próbuję pobyć z własną rodziną, to człowiek zaczyna się kruszyć.

Nauczyciel to też człowiek. Potrzebuje odpoczynku, prywatności, czasu offline. Nie możemy być dostępni 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Nie jesteśmy infolinią ani pogotowiem emocjonalnym. Mamy swoje życie, swoje dzieci, swoich bliskich, swoje granice.

Wiesz, nie chcę narzekać, ale ja tego mam powoli wszystkiego dość. Ja też przecież mam prawo odpocząć psychicznie i fizycznie – tak mi mniej więcej powiedziała. I po chwili namysłu przyznałam jej absolutną rację. Tylko pojawia się pytanie: jak temu zaradzić?

Chcesz podzielić się ze mną swoją historią? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl
Czytaj także: