
Regulacja
Niedawno podzieliła się metodą na regulację własnych emocji, które mogą trudne. W nagraniu, w którym wychodzi do innego pomieszczenia, zamyka za sobą drzwi i wykonuje serie ruchów ciałem, które mają uwolnić energię złości, mówi:
"Bardzo często lekceważymy sygnały, jakie wysyła nam nasze ciało, by zwolnić i się wyregulować. Chronicznie rozładowujemy nasze wewnętrzne baterie. W efekcie pękamy i wybuchamy nad najmniejszymi nawet rzeczami, jak trudności z rozwiązaniem pracy domowej lub nieuprzejmy ton dziecka.
Możemy uwolnić się od tych emocji, od tych momentów, intencjonalnie uwalniając tę energię. Wytrząśnij je z siebie, wykrzycz, ściskaj ręcznik, mocno. Zrób to, co tobie służy, po to, by stawić się ponownie przed dzieckiem z większą świadomością, bardziej naładowanymi bateriami.
To może wpłynąć na tę granicę: między zachowaniem spokoju a wybuchem, które wpłynie krzywdząco na twoją relację z dzieckiem".
Na końcu Jennings mówi jeszcze: "Daj sobie prawo, by uznać te momenty za trudne. Jestem z tobą, rozumiem cię".
Połączenie
Myślę sobie, że to jest bardzo o tym ostatnim zdaniu. Działania takich osób w sieci, czy w rzeczywistości, pisanie książek, warsztaty, spotkania z rodzicami. Dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem po to, byśmy mogli się na jakiejś płaszczyźnie połączyć. Niewidzialnej płaszczyźnie rodzicielstwa, która jest rozległa, nie ma końca i nigdy tak naprawdę nie wiemy, dokąd nas poprowadzi.
Doceniam niezwykle tego typu strategie, narzędzia, terapię i ich dostępność. Osobiście rekomenduję zacząć od autentycznej, realnej terapii osadzonej w świecie rzeczywistym a takie konta, osoby, posty, traktować raczej jako dodatkowe wsparcie.
To naprawdę ma sens.
I jeżeli chcemy żyć inaczej niż nasi rodzice, nie powielać ich błędów, to tylko to ma sens.