Uczennica w szkole
Uczniowie zarażają się jeden od drugiego. fot. serezniy/123rf
Reklama.

Nieodpowiedzialność rodziców doprowadza mnie do szału

"I wiecie, co mnie najbardziej wkurza? To, że niektórzy rodzice naprawdę nie widzą w tym żadnego problemu. 'To tylko lekki katar' – przekonują matki. Tylko że ten 'lekki katar' zamienia się w chorobę, która roznosi się po całej klasie. Jeden uczeń kicha na drugiego, dużo nie trzeba. Dzieci chorują, a ci rodzice nadal twierdzą, że nic się nie stało.

Nie wiem, o co chodzi, ale niektórzy chyba zapomnieli, czym jest odpowiedzialność. Zamiast pozwolić dziecku zostać w domu, żeby odpoczęło, oni wysyłają je do szkoły, narażając nie tylko zdrowie swojego dziecka, ale i wszystkich innych. Dla nich najważniejsze jest to, żeby nie tracić dnia w pracy, czy nie brać wolnego. Oszczędzają tak na wakacje, czy o co chodzi? Innego wytłumaczenia tu nie widzę. Bo naprawdę trudno mi uwierzyć, by ktoś celowo postępował w taki, a nie inny sposób.

Moja córka ciągle jest chora, bo inni ją zarażają. To już stało się regułą – ona nie może się nawet na chwilę pozbierać, bo jak tylko dochodzi do zdrowia, w szkole pojawia się kolejne przeziębione dziecko, a ona znowu ląduje w łóżku. I wiecie, co jest najgorsze?

Że w tym wszystkim jest jeden wielki brak odpowiedzialności i empatii. Nigdy nikt nie przyznał się do winy, nie przeprosił. Jedni udają, że to niewinne przeziębienie, inni twierdzą, że uczeń jest zdrowy, a jeszcze kolejni odwracają wzrok i nie biorą udziału w rozmowie.

Już kilka razy poruszałam ten problem na grupie klasowej, ale z tego co zauważyłam, tylko jedna mama ma podejście podobne do mojego. Pozostali olewają temat i nawet się nie udzielają. Dodam tylko, że moja córka nigdy nie poszła do szkoły przeziębiona, bo w moim odczuciu to niedopuszczalne. Przecież ona też jest osłabiona i potrzebuje regeneracji i odpoczynku".

Chcesz podzielić się ze mną swoją historią? Napisz do mnie na adres: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl
Czytaj także: