
Koniec z telefonicznym horrorem w przychodniach?
Ile razy zdarzyło wam się wstawać o świcie tylko po to, żeby przez pół godziny wybijać numer do przychodni? Albo stać w kolejce przed rejestracją, bo "numerek do lekarza" trzeba było zdobyć osobiście? Ten problem dotyczy nas wszystkich – rodziców, seniorów, ludzi, którzy po prostu potrzebują wizyty u lekarza. Dlatego zmiany, które weszły w życie 4 marca, mogą wiele zmienić w organizacji przychodni.
Przychodnie muszą prowadzić harmonogramy dostępnych terminów
Nowe przepisy, o których pisze Medonet, nakładają na placówki obowiązek tworzenia harmonogramów dostępnych terminów. To oznacza, że pacjent powinien mieć jasny wgląd na wolne wizyty i nie będzie dochodziło do sytuacji, w których ktoś zapisuje się kilka razy na różne terminy "na wszelki wypadek". Dzięki temu kolejki mają się skrócić, a czas oczekiwania na wizytę u specjalisty – zmniejszyć.
Pilotaż e-rejestracji już działa. Na początek kardiologia i badania profilaktyczne
Równolegle z nowymi zasadami rozpoczął się pilotaż centralnej e-rejestracji. Na razie system obejmie wybrane usługi medyczne, takie jak wizyty u kardiologa i badania profilaktyczne. Jeśli się sprawdzi, z czasem zostanie rozszerzony na kolejne specjalizacje. To krok w stronę wygodniejszej i bardziej przejrzystej opieki zdrowotnej. Ale czy e-rejestracja rozwiąże problem?
Te zmiany brzmią obiecująco, ale zastanawiam się, jak będą wyglądać w praktyce. Czy system rzeczywiście ułatwi umawianie wizyt? Czy pacjenci, szczególnie starsi, poradzą sobie z nową formą rejestracji? Na odpowiedzi trzeba będzie jeszcze poczekać, ale jedno jest pewne – chaos w przychodniach wymagał zmian od dawna.
Pilotaż potrwa do końca 2025 roku, a w kolejnych etapach e-rejestracja ma objąć więcej świadczeń. To oznacza, że w przyszłości umawianie się do specjalistów będzie coraz łatwiejsze, a pacjenci zyskają większą kontrolę nad dostępem do lekarzy. Czy w końcu skończymy z poranną walką o numerek? Czas pokaże.