
"Mam na imię Gosia i od 7 lat pracuję w H&M. Na co dzień obsługuję klientów, układam ubrania, sprzątam przymierzalnie, pomagam szukać rozmiarów. I serio, lubię to, bo mam kontakt z ludźmi, a moda zawsze mnie interesowała. Ale są dni, kiedy widzę, jak przez drzwi sklepu wpada grupka nastolatków i od razu wiem, że czeka mnie małe piekiełko. Nie wszyscy oczywiście, ale są takie ekipy, że ręce opadają.
Bałagan? To jeszcze pół biedy
Wiadomo, że w sklepach odzieżowych nie ma sterylnego porządku – klienci mierzą rzeczy, czasem coś odłożą byle jak i byle gdzie. Ale to, co potrafią zostawić po sobie niektóre nastolatki, to jest zupełnie 'inna liga'. Przymierzalnie wyglądają, jakby przeszedł przez nie tajfun. Ubrania porozrzucane po podłodze, buty wymieszane, papiery od skarpetek i metki porozwalane dosłownie wszędzie. Wieszaki wciśnięte byle jak między kabiny albo, co lepsze, schowane w jakiejś stercie ciuchów. Bo przecież kto by miał czas odwiesić coś na miejsce?
Zniszczone? To przecież tylko zabawa!
Niektóre rzeczy po prostu nie nadają się już do sprzedaży. Plamy od podkładu, rozciągnięte dekolty, urwane guziki – zdarza się. Ale celowe niszczenie ubrań? Tak, widziałam to na własne oczy. Jedna dziewczyna przeciągnęła sweter po podłodze, śmiejąc się, że 'teraz wygląda vintage'. Ktoś inny specjalnie rozciągnął rękawy w bluzie do granic możliwości. I co ja mam powiedzieć? Że to naraża naszą firmę na koszta? Że ktoś inny mógłby chcieć kupić te rzeczy? Im to zupełnie nie przeszkadza.
Dźwięk alarmu? To idealna rozrywka
Niektórzy idą jeszcze dalej. Wiecie, co to za frajda schować wieszakowe alarmy w innych ubraniach, tak żeby bramka przy wyjściu piszczała na przypadkowych ludzi? Dla nich to jest komedia. Gorzej, że dla pracowników oznacza to konieczność przeszukania każdej torby, tłumaczenia się klientom i sprawdzania pół sklepu, skąd dochodzi problem. A oni? Stoją sobie na uboczu i pękają ze śmiechu.
Gdzie są granice?
Rozumiem, że młodość rządzi się swoimi prawami, hormony szaleją, chce się wygłupiać. Ale szacunek do czyjejś pracy to podstawa. Chcesz się bawić? Proszę bardzo, ale rób to tak, żeby nie rujnować komuś dnia. Bo my, pracownicy sklepów, też jesteśmy ludźmi. I serio, mamy już dość sprzątania po cudzych 'żarcikach'".
(Imiona bohaterów zostały zmienione).